Czy mieliście kiedyś tak, że pewien serial budził w was niemałe poirytowanie, a mimo to obejrzeliście jego wszystkie odcinki, aż do samego końca? Nauczyłem się porzucać seriale i nie pamiętam kiedy po raz ostatni mi się to przydarzyło, ale "The Good Cop" obejrzałem w całości.
Irytował mnie każdy odcinek, ale nie mogłem przestać oglądać. The Good Cop od Netflix - recenzja
Pomiędzy tytułami, które obejrzeć (i zrecenzować) po prostu trzeba, od czasu do czasu znajdę chwilę dla serialu, który pozwoli odetchnąć od ciężkiego klimatu, skomplikowanych bohaterów i zawiłych historii. "The Good Cop" na Netflix wyglądał na idealnego kandydata. Perfekcyjny policjant, skorumpowany ojciec (były policjant) i zagadki kryminalne, które można by było zmieścić na kartach krótkiej noweli. Po seansie całości przeszło mi nawet przez myśl, że to byłaby całkiem niezła seria opowiadań detektywistycznych. Dość prostych, ale momentami angażujących.
Tytułowy "The Good Cop" daje o sobie znać od samego początku
"The Good Cop" skupia się na postaci TJ-a Caruso (Anthony Junior), który jest chlubą wydziału jednego z nowojorskich komisariatów. Na szczęście na jego karierę nie miała wpływu afera korupcyjna wywołana przez ojca, który trafił na kilka lat za kratki, ale już może cieszyć się wolnością. Ich losy oczywiście często przecinają się w odcinkach serialu, ale nie sposób pominąć typowych dla tego rodzaju produkcji bohaterów - starszego detektywa, który z zasady nie biega, ambitnej, ale nieco roztrzepanej młodej detektyw oraz speca komputerowego, który jest kompletnym wcieleniem geeka i nerda. Raczej nic odkrywczego.
Tony Danza jak Big Tony wypada wyśmienicie
Dlatego ogromne znaczenie ma to, jak bardzo aktorzy wczuli się w swoje role. Pod tym względem odgrywający Dużego Tony'ego (Big Tony) aktor Tony Danza wypada rewelacyjnie. Mogą nas od czasu do czasu denerwować jego ekspresyjność czy motywy działań, ale bycie wygadanym kombinatorem i duszą towarystwa ma chyba we krwi, bo tego po prostu nie da się zagrać. Wszystko to zachowano w komediowym tonie, przez co przyjemnie ogląda się jego wygibasy przed kamerą - czy mówiłem już o niezwykle ekspresyjnych gestach?
Jego przeciwieństwem jest TJ - zachowawczy, wyważony, rzucający nieśmiesznymi żartami. To ich relacja jest motorem napędowym dla wielu wydarzeń na ekranie, co miejscami może irytować - poziom prawdopodobieństwa niektórych powiązań jest wręcz niewyobrażalnie niski, ale przecież cały ten serial nie ociera się nawet o rzeczywistość, więc gdy sobie o tym przypomnimy (jakieś 2-3 razy w trakcie jednego odcinka), to przytakniemy na wszystko, co nam zaproponują twórcy.
"The Good Cop" trapi kilka problemów. Serial jest nierówny, nie da się nie dostrzec schematyczności i sporej ilości nietrafionych żartów (przekracza pewną wartość minimalną). A mimo to lista zalet potrafi je zrównoważyć, bo ścieżka muzyczna tworzy bardzo przyjemny klimat, dosyć ciekawie napisane zagadki detektywistyczne wciągają, a nabierające tempa wydarzenia w głównym wątku fabularnym powodują, że bardzo łatwo jest powiedzieć "tak" sugestii odtworzenia kolejnego odcinka.
Dzieliłem na raty, ale zrezygnować nie mogłem
Często zdarzało mi się oglądać odcinki na raty. Przede wszystkim miałem dosyć suchego humoru, ale w zwyżkowych momentach potrafił mnie solidnie rozbawić i nabierałem ochoty na więcej. "The Good Cop" nie polecę tak z czystym sumieniem, jak zrobiłem to przy "Good Girls" - to była naprawdę świetna komedia. Serial Netfliksa jest idealnym wypełniaczem czasu, na przykład podczas posiłków, dłuższego przejazdu komunikacją miejską czy wieczoru po naprawdę ciężkim dniu. Nie jest to pozycja, którą musicie obejrzeć, ale jeśli szukacie czegoś lekkiego i nie odstraszy was pierwsze kilkanaście minut, to śmiało oglądajcie do końca. Mam wrażenie, że jest coraz lepiej. Albo chcę żeby tak było, żeby usprawiedliwić spędzony przed ekranem czas.
Nie no, żartowałem. Im dalej, tym lepiej.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu