VOD

The Continental - recenzja serialu. John Wick nie jest wcale potrzebny!

Konrad Kozłowski
The Continental - recenzja serialu. John Wick nie jest wcale potrzebny!
6

The Continental to John Wick bez Johna Wicka i coś więcej. Za sprawą nowego serialu wracamy do znanego nam świata, ale odkrywamy nowe historie i poznajemy kolejnych bohaterów. Jest widowiskowo i spektakularnie, ale The Continental wykracza poza ramy filmów.

Czy przekształcenie pojedynczego filmu w serię musi kończyć się niepowodzeniem? "John Wick" pokazał, że franczyza może być rozbudowywana i ewoluować, ale jak długo można to ciągnąć? Czy zaprezentowanie serialu w tym samym świecie, lecz opowiadając historię w ramach uniwersum po raz pierwszy bez centralnej postaci, od której się wszystko zaczęło, było dobrą decyzją? Okazuje się, że twórcy doskonale wiedzieli, jakie cele chcą osiągnąć i jak spiąć nową produkcję z istniejącym już światem i atmosferą.

The Continental - recenzja serialu w świecie Johna Wicka

Nie oszukujmy się - "John Wick 4" odbiega od tego, co oglądaliśmy w debiutanckiej części, ale rozwój postaci, historii i formy był na tyle zgrabnie poprowadzony, że nie raziło nas to po oczach. W przypadku "The Continental" zmienia się jeszcze więcej, bo w centrum wydarzeń znajduje się ktoś inny, a w dodatku podróżujemy w czasie kilka dekad wstecz. Nic nie dzieje się tu jednak przypadkowo, bo Winston, o którym traktuje ta historia, wręcz potrzebował takiego wprowadzenia do świata Wicka, natomiast strona techniczna serialu pokazuje, że na swoim miejscu były też osoby odpowiedzialne za całą otoczkę towarzyszącą trzyczęściowej mini-serii.

Polecamy: "Berlin": Kultowy bohater wraca we własnym serialu! Poznaliśmy datę premiery

Udowadniają to pierwsze sceny, gdzie sposób prezentowania wydarzeń oraz wielka strzelanina, znana jako gun-fu, smakują dosłownie tak samo, jak pozostałe w kinowych filmach z Keanu Reevesem. To ta sama adrenalina, wartka akcja, nieprzewidywalne zabójstwa i znakomite tempo. Serial od samego początku ocieka klimatem z filmów, ale oferuje też coś więcej, bo Nowy Jork w latach 70. nie tylko widziany oczami bohaterów, to paskudne, mroczne i groźne miejsce. To tylko podkręca atmosferę i za każdym razem, gdy widzimy choćby kawałek tego miasta na zwykłych ulicach, to serial zdaje się momentalnie zyskiwać na atrakcyjności.

Winston, Charon i nowe twarze w serialu The Continental

Nie moglibyśmy przejść obojętnie obok obsady "The Continental", gdzie znalazło się miejsce nie tylko dla aktorów grających znane nam postacie, ale także zupełnie nowe twarze. Prawie na wstępie poznajemy bohatera Mela Gibsona, którego prawdziwe oblicze wyjdzie na jaw nieco później. Ayomide Adegun wcielający się w Charona, konsjerża z Continentala z filmów o Johnie Wicku, znakomicie łączy w sobie charakterystyczne dla Lance'a Reddicka gesty i mimikę, z młodą, nieznaną nam wersją tej postaci, która potrafi zaskoczyć.

I wreszcie Colin Woodell, jako niesamowicie ambitny i zdeterminowany Winston Scott z czasów młodości (w filmach grał go Ian McShane), który stara się zasiąść na tronie i kierować hotelem. To chyba jednak z najbardziej charyzmatycznych i ciekawych postaci, ponieważ "The Continental" pozwala jej rozwinąć skrzydła i jeszcze dokładniej niż nawet w przypadku Johna Wicka opowiedzieć historię dorastania, zdobywania doświadczenia i obycia w tym świecie.

John Wick bez Johna Wicka - da się!

Magiczne pozostają odwiedzane przez nas w trakcie seansu niemal wszystkie lokalizacje, ponieważ część z nich to całkowite nowinki, zaś pozostałe rozpoznajemy w wersji z dekad przed tym, jak pokazano je w filmach. Wrażenie robią nie tylko sceny akcji (o nich za chwilę), ale ogólny storytelling "The Continental", który sprawia, że każdy z odcinków traktujemy jak kolejne filmy z domknięciem niektórych wątków i clifhangerami innych. Wypracowany przez lata styl Johna Wicka w walce wręcz i strzelaninach dostał pewną aktualizację - dostrzec można wiele nowych pomysłów, ale wszystko oparto na wciąż sprawdzających się fundamentach.

Nie spodziewałem się, że "The Continental" mnie tak urzeknie i dobrze, że czekaliśmy na niego tak długo, jak było to potrzebne, bo przecież o realizacji serialu w świecie Johna Wicka mówiło się od lat. Pytanie tylko, czy po ewentualnym sukcesie ekipa powinna zabrać się do pracy i zaserwować nam kolejne historie, spin-offy i mini-serie, czy zachować umiar, unikać potknięć i dawkować to dobro, jak robiono do tej pory?

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu