Gogle wirtualnej rzeczywistości są drogie i tylko nieliczni mogą sobie na nie pozwolić? Nie! Tak naprawdę już od dawna każdy może sobie w domowym zaci...
Gogle wirtualnej rzeczywistości są drogie i tylko nieliczni mogą sobie na nie pozwolić? Nie! Tak naprawdę już od dawna każdy może sobie w domowym zaciszu wydrukować i złożyć samodzielnie Cardboarda. Nie każdy jednak ma czas i ochotę, żeby bawić się z kartonem, soczewkami i magnesem. Tutaj na ratunek przychodzi polska firma ze swoim HappyVR.
HappyVR to, jak sami określają twórcy "cardboard premium". Urządzenie wykonano ze znacznie grubszej tektury oraz zastosowano kilka dodatkowych rozwiązań, dzięki którym doświadczenia płynące z wirtualnej rzeczywistości mają być po prostu lepsze.
Zestaw HappyVR kosztuje 39 złotych (plus koszt wysyłki). W zamian otrzymujemy tekturowy model do samodzielnego złożenia. Wyposażono go w dwie soczewki o ogniskowej 45 mm i średnicy 25 mm, dwa magnesy (neodymowy-pierścieniowy i ceramiczny) pełniące rolę przycisku do sterowania, a także tag NFC, który możemy dowolnie zaprogramować (np. aby uruchamiał automatycznie aplikację Cardboard). Do mnie trafił najwyraźniej starszy model, bo na oficjalnej stronie internetowej twórcy informują również o gumce do zabezpieczenia smartfona oraz folii ochronnej zapobiegającej nieestetycznym śladom na tekturze powstającym wskutek długotrwałego użytkowania - u mnie tego nie było.
Złożenie "urządzenia" zajmuje dosłownie chwilę, co widać na powyższym wideo. Gogle są relatywnie małe, ale współpracują z dowolnym urządzeniem o przekątnej ekranu od 4,5 do 5,5 cala. Umieszczamy go wewnątrz, a następnie zabezpieczamy specjalnym zamknięciem na rzepy.
Cardboard jest w pełni zgodny ze specyfikacją opublikowaną przez Google'a, a więc nie musimy się martwić o kompatybilność z Androidem. Twórcy dodatkowo zastosowali tutaj specjalne wycięcia, które pozwalają korzystać z niego osobom noszącym okulary. To praktyczny gest.
Co możemy na takim Cardboardzie oglądać? Możliwości jest obecnie stosunkowo niewiele, ale regularnie pojawiają się kolejne. Warto w tym celu śledzić stosowną kategorię w sklepie Google Play. Bardzo dużo linków do gier, demonstracji i programów znajdziemy również na oficjalnej stronie HappyVR. Część aplikacji jest płatna, ale istnieje również sporo darmowych pozycji. Weźmy np. Lampera, który jest runnerem przystosowanym specjalnie dla VR. Ogromne wrażenie robi też Vanguard, który niestety aktualnie pozostaje obecnie jedynie demonstracją, ale twórcy stale pracują nad pełnowartościowym produktem. Ja polecam zdecydowanie produkcję Caaaaardboard!, która jest co prawda płatna, ale zapewnia ogrom zabawy na wysokim poziomie. Na tym jednak nie koniec.
Google dysponuje dwiema kluczowymi usługami, które doskonale sprawdzają się w wirtualnej rzeczywistości. Pierwszą jest YouTube, gdzie znajdziemy setki filmów sferycznych (360 stopni). Możemy dzięki temu za pomocą gogli oglądać materiał w taki sposób, jak byśmy znajdowali się w samym centrum wydarzeń. Liczba klipów tego typu rośnie w niesamowitym tempie.
Od kilku dni natomiast możemy korzystać z aplikacji Street View 2.0, która również została przystosowana do współpracy z Cardboardem. Możemy zatem odbyć wirtualną podróż w najodleglejsze rejony globu i poczuć się niemalże tak, jak podczas rzeczywistej wizyty. Oczywiście trochę przesadzam, bo doświadczenia są nieporównywalnie gorsze. Zakładam jednak, że istnieją na świecie setki miejsc, które chcielibyśmy odwiedzić, ale nie macie i nie będziecie mieli takiej możliwości. Cardboard jest zatem tutaj fantastycznym rozwiązaniem.
Czy to męczy? Dłuższe sesje faktycznie mogą wywołać lekkie zawroty głowy, ale w moim przypadku były one minimalne. Po kilkutygodniowych testach nie poczułem, aby Cardboard w jakikolwiek negatywny sposób wpłynął na moją percepcję lub, o zgrozo, zdrowie. Nie ma co prawda żadnych medycznych dowodów na to, że VR nie ma negatywnego wpływu na nasz organizm. Nie ma jednak też dowodów na to, że ma. Tymczasem liczba komercyjnych projektów tego typu rośnie w zatrważającym tempie. Już teraz mamy konkretne zapowiedzi związane z Oculusem, PlayStation VR, Razer OSVR, a także HTC Re Vive.
Oczywiście HappyVR nie jest jedynym tego typu projektem. Istnieją dziesiątki alternatyw. Część z nich pewnie znajdziemy na chińskich serwisach typu Aliexpress. Swego czasu słyszałem nawet o plastikowych Cardboardach za kilka dolarów, ale przyznaję, że nie upolowałem żadnego. HappyVR ma jednak tę przewagę, że jest wysyłany w krótkim czasie z Polski. Cena zamykająca się w 50 złotych (razem z wysyłką) nie jest jakoś szczególnie wysoka, więc każdy sobie może właściwie na to pozwolić. Ja zdecydowanie polecam spróbowanie wirtualnej rzeczywistości w tej, albo jakiejkolwiek innej postaci. Jestem przekonany, że będzie to jeden z ważniejszych trendów nadchodzących lat w branży technologicznej i warto przygotować się na niego już teraz.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu