Mobile

Test smartfona ZTE Blade Vec 4G. Łączność LTE za mniej niż tysiąc złotych

Tomasz Popielarczyk
Test smartfona ZTE Blade Vec 4G. Łączność LTE za mniej niż tysiąc złotych
21

Zrobiło się niesamowicie tłoczno w tym segmencie smartfonów poniżej tysiąca złotych. Dziś, żeby tutaj zabłysnąć potrzeba czegoś naprawdę dobrego. Wybór jest bowiem ogromny. Goclever, Prestigio, Manta, Kruger&Matz, a od niedawna również AllView, Wiko i Honor - każdy ma w portfolio słuchawkę za 60...

Zrobiło się niesamowicie tłoczno w tym segmencie smartfonów poniżej tysiąca złotych. Dziś, żeby tutaj zabłysnąć potrzeba czegoś naprawdę dobrego. Wybór jest bowiem ogromny. Goclever, Prestigio, Manta, Kruger&Matz, a od niedawna również AllView, Wiko i Honor - każdy ma w portfolio słuchawkę za 600-800 złotych. Czy plasujący się mniej więcej po środku tego przedziału ZTE Blade Vec 4G ma jakiekolwiek szansę w rywalizacji z nimi?

Chińczycy wydają się ostatnio trochę jakby w letargu - szczególnie jeśli chodzi o Polski rynek. O modelu Blade Vec 4G i jego rychłym wejściu do Polski pisałem w… czerwcu 2014 roku. Wówczas była to słuchawka zdecydowanie godna uwagi. Tymczasem oficjalnie zaprezentowano ją dopiero późną jesienią. Czy aby nie za późno?

W pudełku z egzemplarzem testowym znalazłem standardowy zestaw akcesoriów: kabelek USB, ładowarkę i miernie grające słuchawki. Dołączono też kluczyk do szufladki SIM oraz krótką papierową instrukcję obsługi. Wszystkie akcesoria mają kolor biały, kiedy samo urządzenie jest czarne. Nie mam pojęcia, co kierowało producentem przy doborze kolorów, ale trochę nie trafił.

Wygląd i wykonanie

Jeżeli spodziewaliście się czegokolwiek oryginalnego, nietuzinkowego i pomysłowego, muszę Was rozczarować. ZTE Blade Vec 4G został wykonany poprawnie, ale nie uświadczymy tutaj żadnych powodów do zachwytu. Cóż, w tym segmeńcie nie powinno to być rozczarowaniem.

Do atutów konstrukcji trzeba na pewno zaliczyć solidne wykonanie. Elementy spasowano ze sobą idealnie. Cała konstrukcja to w gruncie rzeczy dwie tafle szkła na froncie i tyle oraz krawędzie. Te po bokach zostały wykonane z nieco połyskującego ale mocnego tworzywa sztucznego i delikatnie profilowane oraz uwypuklone. Te na dole i górze to klasyczny matowy plastik i już całkowicie zaokrąglony kształt. W połączeniu z niewielką wagą (133 g) oraz przyzwoitymi gabarytami (142,3 x 70,4 x 7,8 mm) daje to całkiem przyjemne dla oka rezultaty.

Front to naturalnie w przeważającej mierze wyświetlacz, nad którym umieszczono zestaw czujników (światła i zbliżeniowy), obiektyw kamerki oraz zabezpieczony metalową maskownicą głośnik. Pod ekranem zostało sporo miejsca, ale nie zastosowano tam żadnych elementów - przyciski umieszczono na ekranie, wzorem wielu innych smartfonów z Androidem. Szkoda zatem, że zostało tutaj tyle niewykorzystane przestrzeni. Można było po prostu uczynić obudowę krótszą.

Tylna część nie została zabezpieczona żadną powłoką ochronną, a to sprawia, że bardzo szybko pojawiają się tutaj rysy. Warto zatem pomyśleć o folii albo innym zabezpieczeniu. Producent zastosował tutaj przyjemnie prezentujący się wzorek, który mieniu się w promieniach światła. Nadaje to smartfonowi szyku i elegancji. W lewym górnym rogu umieszczono obiektyw aparatu z doświetlającą diodą LED oraz dodatkowym mikrofonem redukującym w trakcie rozmów szumy. Przeciwległy narożnik kryje natomiast otwór mikrofonu. To dość klasyczny układ stosowany w wielu smartfonach.

Złącze USB umieszczono we wgłębieniu na górnej krawędzi. Na dolnej znajdziemy port 3,5 mm minijack oraz otwór mikrofonu. Czy aby nie powinno być odwrotnie? Po prawej stronie umieszczone zostały przyciski zasilania i regulacji głośności. Ten drugi jest zaskakująco długi, ale wygodny. Powierzchnia guzików jest prążkowana, co ułatwia wyczucie ich palcem. Niestety są one bardzo luźno osadzone i chyboczą się na boki, co skutecznie psuje dobre wrażenie. Skok jest niski lecz wyraźny. Lewa krawędź kryje jedynie szufladkę na kartę SIM, do której otworzenia służy załączony kluczyk.

Wyświetlacz, bateria, łączność

W urządzeniu zastosowano 5-calowy wyświetlacz IPS wykonany w technologii OGS (One Glass Solution - zastosowanie jednej tafli szkła i wyeliminowanie powietrza z wnętrza ma zmniejsząć odbicia światła i poprawiać czytelność; w segmencie high-endowym to już standard). Pracuje on w satysfakcjonującej rozdzielczości 1280 x 720 px, co daje zagęszczenie rzędu 294 PPI. Jak na sprzęt za ok. 700-800 zł jest bardzo dobre. Ekran oferuje szerokie kąty widzenia i czaruje głęboką czernią, dobrym kontrastem oraz przyzwoitym odwzorowaniem kolorów. Plusem jest też intensywne podświetlenie, co docenimy w bardziej słoneczne dni. Jak dla mnie, to jeden z mocniejszych punktów całej konstrukcji.

Wewnątrz ukryto akumulator o pojemności 2300 mAh. Nie jest on wymienialny, co może stanowić dla niektórych użytkowników wadę. Mówiąc szczerze, jakoś nigdy mi nie zależało na tym elemencie - wolę, aby urządzenie było lepiej wykonane niż miało zdejmowaną i luzującą się klapkę z tandetnego plastiku. Bateria zdaje egzamin i pozwala na ok. 2 dni przeciętnego użytkowania. To dobry i w pełni wystarczający wynik.

ZTE Blade Vec 4G posiada standardowe moduły łączności: WiFi 802.11 b/g/n, Bluetooth 4.0 oraz A-GPS i tuner radia FM. Wisienką na torcie jest moduł LTE, który w praktyce rozpędza się aż do 45 Mb/s przy pobieraniu i ok 15 Mb/s przy wysyłaniu. Powinno to usatysfakcjonować każdego. Rozczarowaniem może być brak NFC czy wsparcia dla sieci WiFi ac oraz pasma 5 GHz. Trudno jednak tego wymagać od smartfona za takie pieniądze.

Android, aplikacje i wydajność

ZTE Blade Vec 4G pracuje pod kontrolą Androida 4.4.2 Kit Kat. W teorii jest to czysta wersja systemu pozbawiona jakichkolwiek nakładek graficznych. W praktyce domyślnie instalowane aplikacjie nie mają zbyt wiele z nim wspólnego. System działa jednak stabilnie i w miarę płynnie (nie licząc niektórych animacji przejść, które biją po oczach). O aktualizacji do wersji 5.0 Lollipop póki co nic nie wiadomo, ale wbudowano tutaj specjalną aplikację do upgrade’u, co daje pewne nadzieje.

Klawiaturę Google’a zastąpiono aplikacją TouchPal, a dla takich programów, jak budzik, kalendarz, aparat czy kalkulator znaleziono autorskie alternatywy. Czy są one lepsze? Nie, wręcz przeciwnie. Wprowadza to niepotrzebny zamęt. Producent dorzucił jeszcze garść innych programów od siebie: latarkę, menedżer plików, notatnik, Kingsoft Office, odtwarzacze muzyki i wideo, a także menedżer zadań. Na szczęście poza przeglądarką internetową nie znalazłem tutaj żadnych zdublowanych aplikacji.

Na tym dodatki się nie kończą. Zaimplementowano tu również kilka dodatkowych widżetów oraz autorski ekran blokady z konfigurowalnymi skrótami. ZTE Blade Vec 4G posiada też moduł Dolby poprawiający jakość dźwięku (faktycznie różnica jest zauważalnie lepsza, ale trudno mówić o jakiejkolwiek rewelacji), a także narzędzia pozwalające na ukrywanie dolnego paska z przyciskami nawigacyjnymi. Alternatywą jest wysuwany pasek poprzez przeciągnięcie zza krawędzi ekranu lub pływający guziczek stale widoczny w dowolnym miejscu na ekranie, po którego dotknięciu uzyskujemy dostęp do takich poleceń, jak menu, back czy multitasking. W ten sposób producent zabezpieczył się przed narzekaniem na ograniczający dostępną na ekranie przestrzeń czarny pasek u dołu.

Teoretycznie system został spolszczony. W praktyce jednak zrobiono to po łebkach. Zresztą widać to na zarzutach ekranu. Wirtualny klucz? Funkcja tekstowa? Szybkie wejścia na ekranie blokady? No błagam...

Pod maską znajdziemy Snapdragona 400 MSM7227 z czterema rdzeniami Cortex-A7 o taktowaniu 1,2 GHz. Do tego dochodzi GPU Adreno 305 oraz 1 GB RAM-u. Kompletną porażką jest pamięć wewnętrzna. Teoretycznie zatem mamy tutaj 16 GB, z czego 1,9 GB zajmuje system. Pozostała przestrzeń do 3,9 GB na pierwszej partycji i 9 GB na drugiej (wirtualnej karcie SD). Kompletnie nie rozumiem, dlaczego tego nie połączono. A jakby tego było mało, nie mamy żadnego slotu na kartę Micro SD. Porażka.

W benchmarkach i grach 3D smartfon dawał sobie radę adekwatnie do posiadanych parametrów. Nie można wymagać od niego cudów, ale w wielu zastosowaniach powinien spełniać oczekiwania. Ja uruchomiłem tutaj Asphalta 8 i Real Racing 3. Choć nie była to w pełni komfortowa rozgrywka, to aplikacje działały względnie dobrze.

Aparat i jakość zdjęć

Na papierku aparat robi duże wrażenie: matryca 13 Mpix z autofocusem i diodą LED, a także funkcją rejestrowania wideo w jakości 1080p@30 fps. W praktyce już tak kolorowo nie jest. Zdjęcia są wyblakł i nienasycone, kontrast leży, a ostrość pozostawia wiele do życzenia. Na domiar złego często pojawiają się szumy. To samo można powiedzieć o nagraniach wideo, które są Full HD tylko z nazwy. Poniżej przykładowe fotografie z dobrze naświetlonego pokoju.

Szkoda, bo sama aplikacja do obsługi aparatu pozytywnie zaskoczyła. Zastosowano tutaj kilka praktycznych rozwiązań, jak wbudowana poziomica, wykrywanie twarzy, sterowanie głosem czy samowyzwalacz. Nie zabrakło też trybu HDR, funkcji tworzenia panoram oraz kilku trybów tematycznych. Cóż jednak z tego, skoro jakość zdjęć rozczarowuje?

Podsumowanie

Smartfona ZTE Blade Vec 4G można upolować za ok. 760-800 złotych. Za te pieniądze otrzymujemy urządzenie, które pozytywnie wypada pod względem jakości wykonania (choć posiada bardzo szybko rysujący się tył), a także czaruje świetnym wyświetlaczem i bardzo przyzwoitą baterią. Większych zarzutów nie można mieć też do wydajności, dostępnych modułów łączności (to chyba jeden z najtańszych smartfonów z LTE) oraz optymalizacji systemu.

Znalazłem jednak tutaj całkiem sporo niedoróbek. Problemem jest na pewno marnująca się przestrzeń pod ekranem oraz rysujący tylny panel. Źle rozplanowano też położenie złącz. Najbardziej rozczarowało oprogramowanie, gdzie panuje totalny chaos. Nie mam tutaj na myśli jedynie tłumaczenia, ale zastąpienie domyślnych aplikacji Androida gorszymi, autorskimi odpowiednikami. Czarę goryczy przelewa aparat, który robi po prostu kiepskie zdjęcia oraz brak slotu na kartę pamięci, co przy podzielonej na dwie partycje pamięci wewnętrznej jest strzałem w kolano.

Na szczęście zalety prrzewyższają wady. W tej kategorii cenowej to jedna z ciekawszych opcji, jeśli chodzi o łączność LTE. Do plusów trzeba też zaliczyć Snapdragona 400 - większość konkurencyjnych smartfonów to modele z tajwańskimi chipami MediaTek. A skoro o konkurencji mowa, z kim rywalizuje Blade Vec 4G? Z Moto G (2. gen.), LG G2 Mini oraz Alcatelem OneTouch Idol 2S. Pierwszy z nich nie posiada LTE, a drugi ma mniejszy wyświetlacz. Nadrabiają jednak marką i oprogramowaniem. Alcatel jest dla mnie wielką niewiadomą, więc trudno mi do niego się odnieść. Widać jednak, że Blade Vec 4G w swoim segmencie nie jest wcale wyrzutkiem i oferuje całkiem sporo. Gdyby tak tylko, ktoś solidnie przyłożył się do tego nieszczęsnego oprogramowania i wycisnął odpowiednimi sterownikami więcej z modułu aparatu.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu