Mało kto zdaje sobie sprawę, że MSI to nie tylko laptopy dla graczy. Producent w swojej ofercie ma również znacznie bardziej wszechstronne komputery, ...
Test notebooka MSI GS60 Ghost. Uniwersalny żołnierz w metalowym pancerzu
Mało kto zdaje sobie sprawę, że MSI to nie tylko laptopy dla graczy. Producent w swojej ofercie ma również znacznie bardziej wszechstronne komputery, jak model GS60 chociażby. Przyznaję, że byłem zaskoczony, gdy otwierałem paczkę, bo spodziewałem się czegoś zupełnie innego.
Na rzucone w redakcji hasło “przyjdzie laptop MSI” do testów odpowiedziałem jedynie wzdychając. Wiedziałem z czym to się wiąże: duży sprzęt z kategorii “desktop replacement”, który będzie świecił się niczym choinka i bił po oczach konstrukcją stylizowaną na statek kosmiczny i czy inny futurystyczny pojazd.
Myliłem się, bo GS60 wygląda na prawdę dobrze, a gamingowe dodatki są bardzo subtelne oraz delikatne. Wynika to po części z pozycjonowania tego sprzętu na taki, który sprawdzi się w wielu scenariuszach: biurze, pracy, konsumpcji treści oraz oczywiście grach. Zresztą sami zobaczcie.
Wykonanie i konstrukcja
Komputer zaskakuje smukłą i fantastycznie wykonaną obudową. Do jej skonstruowania użyto przede wszystkim aluminium. Jedynie spód wykonano z plastiku i dodatkowo, wokół wylotów powietrza użyto okładziny, która ma najwyraźniej usprawniać odprowadzanie ciepła.
Górna klapa wygląda świetnie. Szczotkowane aluminium połączone z logiem MSI i charakterystyczną odznaką Gaming Series prezentuje się naprawdę dobrze. Natomiast subtelne wgłębienie części środkowej zarysowane dwiema skośnymi liniami dodaje całości nieco stylu. Klapę chwytają dwa dość niepozornie wyglądające zawiasy. W praktyce jednak potrafią utrzymać ją w stabilnej pozycji, a jednocześnie zostały zaprojektowane w taki sposób, by możliwe było otworzenie komputera za pomocą jednej dłoni. Szkoda, że nie zastosowano dodatkowego zawiasu w centralnej części, co zapobiegłoby wyginaniu się pokrywy.
Wykonane w podobnym stylu co klapa wnętrze wywiera znacznie bardziej pozytywne wrażenie. W górnej części umieszczono przycisk zasilania otoczony podświetlanym pierścieniem. Tuż pod nim mamy rząd małych otworów, pod którymi ukryto świetnie grające głośniki DynAudio.
Elementy sterujące znalazły się w delikatnym wgłębieniu, które znów zarysowano dwiema skośnymi krawędziami. W rezultacie otrzymujemy kształt trapezu, w którym umieszczono wyspowe klawisze oraz dużą płytkę dotykową ze zintegrowanymi przyciskami.
Zastosowana klawiatura została wyprodukowana przez firmę SteelSeries, którą gracze pewnie doskonale kojarzą z akcesoriami gamingowymi. Klawisze mają stosunkowo niski skok, są sprężyste i bardzo ciche. Napisy na nich zostały wykonane z użyciem charakterystycznego fontu, który ma swój urok, a przy tym jest czytelny. Całość dodatkowo może być podświetlana na dowolny kolor z palety RGB dla każdej z trzech stref klawiszy. Daje to właściwie nieograniczone spektrum możliwości. Na tym nie koniec, bo producent dostarcza również oprogramowanie SteelSeries Engine, za pomocą którego możemy konfigurować własne makra, co jest nieocenione w zastosowaniach gamingowych.
Touchpad otacza cienka srebrna ramka. Płytka jest duża, stabilna i zaskakująco cicha. Zintegrowane przyciski działają dobrze, ale o wiele wygodniejsze przy takiej konstrukcji jest stukanie w panel.
Trochę rozczarowuje fakt, że naciskając maskownicę palcem, obudowa dość mocno się ugina. Z drugiej strony, trudno wyobrazić sobie sytuację, w której jakikolwiek gracz będzie tutaj trzymał dłonie. Niestety w przypadku klawiatury jest podobnie, a tutaj przeciętny użytkownik zauważy to znacznie prędzej. Szkoda, bo trochę psuje to bardzo pozytywne wrażenie, jakie wywarła na mnie cała konstrukcja.
Testowany MSI GS60 na lewej krawędzi posiada złącze Kensington Lock, gniazdo zasilania, dwa porty USB oraz pozłacane porty audio (wspierane przez technologię hardware'owo podnoszącą jakość dźwięku - Audio Boost). Prawa strona to złącze Ethernet, Display Port, port HDMI, czytnik kart SD oraz dodatkowy port USB 3.0. Na przedniej krawędzi, po prawej stronie umieszczono rząd aż siedmiu diod LED informujących m.in. o aktywności dysku twardego, włączonym CAPS Locku czy Bluetooth.
Otwory odprowadzające ciepło umieszczono w tylnej części komputera - zarówno po bokach jak i z tyłu. Trzeba przyznać, że jest tutaj ich całkiem sporo, ale to dobry znak - przy tak mocnych podzespołach zastosowanie wydajnego chłodzenia jest kwestią priorytetową. Do tego jednak dojdziemy dopiero za chwilę.
Doskwierać może trochę brak napędu optycznego. Dystrybucja cyfrowa odgrywa obecnie bardzo istotną rolę w segmencie gier, ale ciągle jest wielu amatorów pudełek. Poza tym napęd optyczny to nie tylko gry, ale również filmy DVD i muzyka. Tym samym GS60 trudno nazwać wszechstronnym sprzętem multimedialnym. Z drugiej strony to właśnie dzięki pójściu na takie ustępstwa mamy do czynienia z tak smukłą obudową i wagą nieprzekraczającą 2 kg.
Wyświetlacz i bateria
W MSI GS60 producent zastosował matową matrycę IPS o przekątnej 15,6 cala i rozdzielczości 1920 x 1080 px (Full HD). To dobry ekran o szerokich kątach widzenia (jak na technologię IPS przystało), świetnym odwzorowaniu kolorów i satysfakcjonującym kontraście. Do jego plusów trzeba na pewno zaliczyć mocne podświetlenie, co przekłada się na jasność rzędu 330 cd/m2. Z punktu widzenia gracza naprawdę trudno znaleźć tutaj jakiekolwiek zastrzeżenia.
Laptop posiada wbudowany akumulator o pojemności 55 Wh. Nie sprawdzałem ile jest w stanie wytrzymać podczas grania, bo to bez sensu. Podczas przeglądania stron internetowych, oglądania wideo i słuchania muzyki spisywał się jednak zadowalająco. Po ustawieniu jasności na 50 proc. rozładowałem go po niespełna 4 godzinach.
Wydajność i kultura pracy
Jak na laptop dla graczy przystało, MSI GS60 ma pod maską solidne podzespoły. Sercem komputera jest procesor Intel Core i7-4710HQ z czterema rdzeniami o taktowaniu 2,5 do 3,5 GHz. Wspiera go 8 GB pamięci RAM oraz dedykowany układ graficzny GeForce 850M z 2 GB pamięci własnej GDDR3. Od razu w oczy rzuca się fakt, że nie jest to mocniejszy wariant tego GPU z pamięcią GDDR5, co pewnie będzie po jakimś czasie stanowiło problem. Z drugiej strony wiąże się to z niższymi temperaturami.
Szkoda, że zapomniano o SSD - 128-gigabajtowy nośnik nie tylko dałby kopa systemowi operacyjnemu, ale też pozwolił na bardziej komfortową zabawę w zainstalowanych na nim grach. Jako magazyn na dane posłuży nam jedynie HDD o pojemności 1 TB. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, by samodzielnie dokonać rozbudowy o nawet dwa dyski SSD montowane w slotach M.2.
Zobaczmy zatem co, GS60 potrafi. Zaczynamy od benchmarków: 3D Marka, Cinebench oraz dyskowych. Wyniki zamieszczam poniżej, jak widać jest bardzo dobrze. Szczególnie pozytywnie wypada procesor - to solidna konstrukcja Intela bazująca na architekturze Haswell. Smukła konstrukcja nie ogranicza jej zbyt mocno, więc może pokazać pazurki. GPU również wypadł nieźle, ale nie jest to jakiś rewelacyjny wynik.
Ale to sprzęt do gier, więc to właśnie w nich powinien sprawdzać się najlepiej. Do testów użyłem kilka dość znanych i lubianych produkcji. Wszystkie uruchamiałem w rozdzielczości 1080p. A oto i średnie wskaźniki klatek na sekundę zanotowane przy użyciu Frapsa:
- Bioshock:Infinite (wysokie) - 35 kl./s;
- Metro: Last Light (wysokie) - 14 kl./s;
- DiRT 2 (wysokie) - 67 kl./s;
- Skyrim (wysokie) - 59 kl./s;
- Starcraft 2 (średnie) - 40 kl./s.
W tak kompaktowej konstrukcji kultura pracy wydaje się tematem drażliwym. Na szczęście nie jest tak źle, jakby sugerowały wymiary GS60. Producent zastosował tutaj dwa oddzielne wentylatory: jeden do chłodzenia CPU, a drugi - GPU. Działają one właściwie bez przerwy, ale nie są na tyle głośne, by przeszkadzać podczas pracy lub zabawy.
Temperatura spodu obudowy w skrajnych sytuacjach dobija do ok. 50 stopni Celsjusza i trzymanie sprzętu na kolanach staje się niezbyt komfortowe. Kto jednak gra w gry, z laptopem na kolanach? Górna część obudowy nie nagrzewa się już tak bardzo, a w miejscach, gdzie trzymamy nadgarstki jest co najwyżej letnia. Biorąc pod uwagę wymiary komputera, temperatura jest akceptowalna. Występowania dokuczliwego throttlingu nie zaobserwowałem, mimo, że po długim czasie aktywności, taktowanie jest obniżane.
Podsumowanie
MSI GS60 to laptop, którego zdecydowanie nie nazwałbym sprzętem adresowanym jedynie do graczy. Nie jest to jednak też typowa maszyna multimedialna, bo ogranicza ją w tych zastosowaniach brak napędu optycznego. Testowany model znajduje się gdzieś po środku. Z jednej strony pozwoli nam na względnie komfortową zabawę w grach (ale nie na najwyższych ustawieniach graficznych), z drugiej rewelacyjnie spisuje się w codziennym użytkowaniu. To ostatnie jest zasługą tych wszystkich dodatków, których MSI nie skąpi. Na klawiaturze SteelSeries nie tylko świetnie się gra ale i pisze. Głośniki DynAudio dobrze radzą sobie ze ścieżką dźwiękową filmów, a wydajny moduł sieciowy Killer LAN E2200 wyciska ostatnie soki z naszego routera. Warto dodać też, że wraz z komputerem otrzymujemy półroczną licencję na usługę XSplit Gamecaster, która pozwala na strumieniowanie wideo z rozgrywki do sieci.
Dodajmy do tego jeszcze fakt, że komputer jest prawie w całości wykonany z aluminium. Nie ukrywam, że jego konstrukcja była dla mnie dużym zaskoczeniem - smukły, stylowy, przyjemnie się prezentujący tak w pokoju gracza jak i w salonie. Nie wszystko się udało, bo doskwierają wątła klapa matrycy oraz zawiasy, a także średnio wydajny GPU i brak SSD. Ogólne wrażenie jest jednak pozytywne i GS60 zdecydowanie warto brać pod uwagę przy wymianie komputera na nowy (cena komputera zaczyna się już od 4,2 tys. zł). Oczywiście zakładając, że gry są jednym z obszarów naszych zainteresowań. A jeżeli potrzebujemy więcej mocy, w ofercie MSI znajdziemy też modele z kartami GTX 965M oraz GTX 970M.
—
Tekst jest recenzją komercyjną i powstał we współpracy z firmą MSI.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu