Recenzja

[TEST] ASUS Vivobook 15 - ekran OLED w budżetowym notebooku

Kamil Pieczonka
[TEST] ASUS Vivobook 15 - ekran OLED w budżetowym notebooku
13

Ekrany OLED kojarzą nam się raczej z produktami premium. Nie są też nowością w notebookach, ale chyba do tej pory nie było na rynku urządzenia, które miałoby taki wyświetlacz i kosztowało mniej niż 4000 PLN. Taki właśnie jest ASUS Vivobook 15 OLED.

ASUS Vivobook 15 OLED - specyfikacja

Vivobook to seria tańszych notebooków ASUSa, umiejscowiona wyraźnie poniżej flagowej serii Zenbook. To niestety czuć już po pierwszym kontakcie z komputerem, którego obudowa wykonana jest niemal w całości z plastiku i sprawia wrażenie nieco delikatnej. Nie zmienia to jednak faktu, że specyfikacja komputera, który dzisiaj testujemy jest całkiem przyzwoita. Do dyspozycji mamy procesor Intel Core i5-1135G7, 16 GB pamięci RAM, dysk SSD o pojemności 512 GB i oczywiście ekran OLED o rozdzielczości 1920 x 1080 pikseli i przekątnej 15,6 cala. Znalazło się też tutaj miejsce na kartę WiFi ze wsparciem standardu 802.11ax oraz Bluetooth 5.1, ale za to bateria ma tylko 42 Wh, co nie zapowiada nam zbyt długiego czasu pracy bez dostępu do gniazdka elektrycznego. Pewnym rozczarowaniem jest też obecność aż dwóch portów USB 2.0, w dzisiejszych czasach to nie przystoi. Cieszy natomiast port USB 3.2 typu C oraz rzadko spotykany czytnik kart microSD. Cała konstrukcja jest też stosunkowo lekka jak na swoje gabaryty. Wisienką na torcie jest natomiast cena, oficjalnie to 3999 PLN, nieźle jak za notebooka z wyświetlaczem typu OLED.

ASUS Vivobook 15 OLED (K513)
CPU Intel Core i5-1135G7 2,4 GHz (4,2 GHz boost), 4/8 rdzenie/wątki
RAM 16 GB DDR4 3200 MHz
GPU Intel Iris Xe
SSD 512 GB SSD NVMe (Intel 660p)
Inne Podświetlana klawiatura, czytnik linii papilarnych
Ekran 15,6 cala, 1920 x 1080 pikseli, 60 Hz, OLED
WLAN Intel AX201 802.11ax, BT 5.1
System operacyjny Windows 10 Home 64bit
Bateria 42 Wh
Porty 1x USB 3.2 Gen1 Type A
1x USB 3.2 Gen1 Type C
2x USB 2.0 Type-A
1x HDMI 1.4
1x audio port
1x czytnik kart microSD
Wymiary 359 x 235 x 17,9 mm
Waga 1,8 kg
Cena ~4000 PLN

ASUS Vivobook 15 OLED - zdjęcia

Już dawno nie testowałem żadnego nowego Vivobooka, ale z tego co pamiętałem to były to całkiem przyzwoite urządzenia na tle konkurencji. I to wrażenie w pierwszej chwili potwierdził model, który trafił do naszej redakcji na testy. Szare, bardzo skromne pudełko zawiera w zasadzie tylko samego notebooka oraz zasilacz o mocy 65 W. Konstrukcja jest standardowa, tak samo jak szary kolor obudowy, która w większości wykonana jest z plastiku. Górna pokrywa sprawia wrażenie aluminiowej i może faktycznie jest wykonana z tego metalu, co znacząco poprawiło jej sztywność.

Od spodu mamy jednak już na 100% plastik, a także otwory głośników po bokach oraz niewielką kratkę od systemu wentylacji. Cała konstrukcja stabilnie spoczywa na 4 nóżkach, a obudowę można łatwo ściągnąć odkręcając kilka śrubek typu philips. W środku nie można za wiele zmienić bo Vivobook 15 ma wlutowane 8 GB pamięci RAM, a w tym egzemplarzu jest jeszcze dodatkowa kość 8 GB, którą ewentualnie w przyszłości można wymienić na pojemniejszą. Dodatkowego dysku nie da się dołożyć, choć dzięki małej baterii jest miejsce na nośnik 2.5 cala, tylko nie ma za bardzo jak go podłączyć do płyty głównej.

Jak sama nazwa wskazuje komputer wyposażony jest w matrycę o przekątnej 15,6 cala, co oznacza całkiem pokaźną szerokość, dzięki czemu udało się tutaj zmieścić pełnowymiarową klawiaturę z blokiem numerycznym. Skok klawiszy to 1,4 mm i jest to wartość odpowiednia do wygodnego pisania, podobnie jak odległość pomiędzy przyciskami. Przydatne może być też podświetlenie, choć trzeba przyznać, że jest ono raczej delikatne i to nawet w najjaśniejszym ustawieniu (mamy 3 poziomy). Ciekawym akcentem jest wyróżnienie klawisza Enter zieloną obwódką, choć nie za bardzo wiem co miałoby to oznaczać. Jedyną uwagę miałbym tylko do nieco uginającej się obudowy w centralnej części klawiatury. Solidnie wygląda natomiast zawias ekranu, który stabilnie trzyma wyświetlacz w zadanej pozycji, ale niestety nie jest tak wyważony aby dało się pokrywę podnieść przy pomocy jednej ręki.

Jak już wiecie ze specyfikacji, Vivobook 15 OLED wyposażony jest w aż dwa porty USB 2.0, które powinny być już dawno na zasłużonej emeryturze. Nie wiem jak wielka wynika z tego oszczędność, ale kochany ASUSie, nie było warto. Te porty znajdziemy samotne po lewej stronie urządzenia. Po prawej mamy natomiast całkiem pokaźny i nowoczesny zestaw. Czytnik kart microSD, port audio, USB 3.2 typu C oraz A, a także port HDMI, choć tylko w standardzie 1.4, który nie obsługuje ekranów 4K@60Hz. Kolejna mała oszczędność. Podobnie jak gniazdo zasilania, niestety nie naładujemy jego notebooka z portu USB typu C i wszędzie musimy brać ze sobą niewielką, ale mimo wszystko dodatkową ładowarkę.

Oszczędności widać też na przykładzie touchpada ze zintegrowanym czytnikiem linii papilarnych. Jest średniej wielkości, ma całkiem niezły poślizg ale za to bardzo nieprzyjemny klik. Czytnik też nie należy do tych najlepszych, często miał problem z rozpoznaniem mojego palca, a jego umiejscowienie nie jest najbardziej estetyczne. Znacznie bardziej podobają mi się  te wbudowane w przycisk włączania, ale pamiętajmy, że mamy do czynienia z budżetowym modelem notebooka.

Wspomniany zasilacz wygląda tak jak na zdjęciu poniżej. Ma moc 65 W i całkiem długi przewód, ale niestety zakończony nieszczęsną okrągłą końcówka, którą mam nadzieje przy następnej generacji definitywnie już pożegnamy. Unia Europejska powinna się tym tematem zająć zaraz po tym, jak zmusi Apple do montażu USB typu C w nowych iPhone'ach.

Generalnie obcując z Vivobookiem po kilku recenzjach urządzeń ze znacznie wyższej półki cenowej można odnieść wrażenie, że nie jest to najlepszy laptop. Później jednak patrzę na cenę (3999 PLN) i dochodzę do wniosku, że trudno oczekiwać więcej, szczególnie biorąc pod uwagę, że w specyfikacji mamy matrycę typu OLED. Owszem,  ma ona sporo zalet, o których za chwilę się przekonamy ale nie powinna przysłaniać tych drobnych niedoróbek, które uprzykrzają życie. Mowa oczywiście o portach USB 2.0, leciwej ładowarce oraz słabym czytniku linii papilarnych. Życie jest sztuką kompromisów, a ten model nie poszedł na kompromis tylko pod jednym względem, a mianowicie jakości obrazu. I skoro już o tym mowa, matryca zamknięta jest w dosyć wąskich ramkach, a nad nią znalazło się jeszcze miejsce na kamerkę do wideo rozmów. O jej jakości nie będę jednak pisał, powiem tylko, że pewnie też pamięta czasy USB 2.0 ;-). Nieco lepiej pod tym względem wypadają wbudowane głośniki, brakuje im niskich tonów, ale grają całkiem czysto, nie zanotowałem żadnych przesterowań nawet przy maksymalnej głośności. Spełniają swoją rolę i nie wyróżniają się ani pozytywnie, ani negatywnie.

ASUS Vivobook 15 OLED - ekran

Wykorzystana tutaj matryca OLED to produkt Samsunga o przekątnej 15,6 cala i rozdzielczości 1920 x 1080 pikseli. Nie jest to pierwszy raz jak ASUS montuje wyświetlacz OLED w swoim notebooku, ale po raz pierwszy robi to w tak tanim urządzeniu. Na szczęście nie wpływa to na jakość samego wyświetlacza. Jasność ekranu to około 390 nitów, niemal idealnie równomiernie na całej powierzchni co jest nie do osiągnięcia w matrycach LCD. Trochę jednak brakuje do 600 nitów, o których ASUS wspomina w materiałach reklamowych. Nie ma jednak powodów do narzekań, bo te 400 nitów sprawdza się nawet w słoneczny dzień. Kontrast jest praktycznie nieskończony, mój miernik nie potrafił go dokładnie zmierzyć (i1 Display Pro), więc oglądanie filmów i seriali to czysta przyjemność.

Podobnie jest też z odwzorowaniem barw, ekran jest już fabrycznie dobrze skalibrowany, a do tego pokrywa praktycznie 100% przestrzeni barwowej sRGB i 97% AdobeRGB. To wartości  rzadko spotykane nawet w notebookach z najlepszymi matrycami LCD. Jeśli zatem zajmujecie się chociażby amatorsko obróbką zdjęć to może to być całkiem ciekawa, budżetowa propozycja. Matryca OLED ma też szereg innych zalet, począwszy chociażby od mniejszej emisji szkodliwego niebieskiego światła. ASUS zadbał też o jej trwałość i w oprogramowaniu MyASUS znajdziecie kilka ustawień, które pomogą ograniczyć efekt wypalania diod przez wyświetlanie jednostajnego obrazu. Warto też nauczyć się żyć z automatycznie ukrywanym paskiem zadań w systemie Windows. To jednak nie powinno przesłonić wam ogromnych zalet tego wyświetlacza, do których zaliczyć trzeba też krótki czas reakcji - 0,2 ms oraz idealne kąty widzenia.

ASUS Vivobook 15 OLED - wydajność

Biorąc pod uwagę, że to komputer za 4000 PLN z matrycą OLED, to oszczędności musiały być poczynione również w takich elementach jak procesor. Do dyspozycji mamy jednak całkiem przyzwoity układ Core i5-1135G7 ze zintegrowanym układem Intel Iris Xe. W opcji jest oczywiście procesor Core i7, a nawet dedykowany układ graficzny klasy GeForce MX350, ale szczerze powiedziawszy nie sądzę aby były warte dopłaty. Zastosowany w tym modelu procesor posiada 4 rdzenie z obsługą 8 wątków i taktowanie sięgające nawet 4,2 GHz. Gdy obciążymy wszystkie rdzenie zegar spada po jakimś czasie do 3,1 GHz i na tym poziomie się stabilizuje. Z Core i7 byłoby podobnie, bo wszystko rozbija się o system chłodzenia, który jest całkiem cichy i raczej lepiej dopasowany do modelu Core i5, niż i7.

Wyniki wydajności nie są zatem żadnym zaskoczeniem, a różnicę względem Core i7-1165G7 możecie ocenić sami, bo takich notebooków testowałem już w ostatnich latach kilka. Pomiary wykonywane były w trybie Performance.

Wydajność w grach

O wydajności w grach nie ma za bardzo co pisać. Iris Xe to całkiem niezły układ jak na Intela i można na nim uruchomić nawet takie tytuły jak Wiedźmin 3, ale trzeba się pogodzić z tym, że raczej nie w 1080p i raczej nie z wysokimi czy nawet średnimi detalami.

Dysk SSD

Zastosowany w tym modelu dysk SSD to nośnik Intela z rodziny 660p, czyli korzystający z kości QLC. To kolejny element, który jest efektem kompromisów cenowych, ale wydajnościowo nie jest najgorszy. Nie wpływa negatywnie na szybkość działania systemu, chyba że kopiujecie akurat duże ilości danych. Na papierze to przeciętny dysk SSD i takie są też wyniki wydajności. Dobra wiadomość jest taka, że zawsze można go łatwo wymienić na coś wydajniejszego.

ASUS Vivobook 15 OLED - bateria

Bateria o pojemności 42 Wh to jeden z najsłabszych elementów tego notebooka, ale tutaj ponownie wkracza kwestia ceny. Okazuje się jednak, że nie jest z nią tak źle jakby się można było spodziewać, a spora w tym zasługa matrycy OLED. Jeśli polubicie się z trybem ciemnym we wszelkiego rodzaju aplikacjach i na stronach internetowych, to można nieco energii zaoszczędzić. W trybie bezczynności przy jasności ustawionej na 180 nitów, różnica między białym, a czarnym tłem pulpitu to dobre 2 W, a jeśli ustawimy jasność na 100% to różnica sięga nawet 7 W. Warto wziąć to pod uwagę, bo stąd np. bierze się długi czas odtwarzania wideo. Mój testowy film ma tylko 4 minuty i puszczany jest w pętli, a mniej więcej połowa to ujęcia nocne. W teście czytelnika też nie jest źle, 6 godzin pracy jest do osiągnięcia. Gdy natomiast mocniej obciążymy system to musimy liczyć się z tym, że po 1,5 godziny zabraknie nam energii.

Test czytelnika (jasność ekranu na 50%, WiFi włączone) - 5h 49 minut
Test filmowy (jasność ekranu na 50%, WiFi włączone) - 8h 9 minut
Test w grach (jasność ekranu na 50%, Wiedźmin 3) - 1h 28 minut

ASUS Vivobook 15 OLED - pobór energii, temperatury, hałas

Przed chwilą wspominałem, że z matrycą OLED duży wpływ na ilość zużywanej energii ma to co aktualnie jest na niej wyświetlane. I tak z białym tłem w spoczynku pobór energii to około 6,5 W, podczas gdy z czarnym jest to około 4 W. Tak, 4 W dla całego notebooka w spoczynku. Niezły wynik, nieprawdaż? Odtwarzanie wideo na YouTube to zużycie energii na poziomie około 10 W. Jeśli odpalimy test obciążający procesor to przez pierwsze kilka minut pobór wzrośnie nawet do 50 W, ale później sukcesywnie maleje wraz z taktowaniem procesora zatrzymując się na około 40 W. Podobnie jest w grach, gdzie zużycie energii oscyluje w okolicach 30 W.

Mały pobór energii oznacza też małe ilości ciepła potrzebne do odprowadzenia, ale niestety Vivobook 15 nie jest wyposażony w jakiś pokaźny system chłodzenia. Procesor potrafi się zagrzać nawet do 93 stopni, co podnosi też temperaturę samej obudowy ale wtedy szybko do akcji wkraczają limitery, które ograniczają taktowanie i temperatura zawsze trzymana jest w ryzach. Co więcej nie odbywa się to kosztem hałasu, ASUS Vivobook 15 OLED ma zdecydowanie jeden z najcichszych systemów chłodzenia jakie spotkałem w budżetowych notebookach. Trudno mieć w tej konfiguracji do niego jakieś wielkie zarzuty. Na najwyższe obroty wchodzie bardzo rzadko, a przez większość pracy typowo biurowej wydaje z siebie najwyżej delikatny szum.

ASUS Vivobook 15 OLED - podsumowanie

ASUS Vivobook 15 OLED to sztuka kompromisów. Pod jednym względem to topowa półka. Panel OLED oferuje rewelacyjny obraz w każdych warunkach i doskonale nadaje się zarówno do pracy, obróbki zdjęć jak i oglądania filmów czy seriali. Biorąc pod uwagę, że to jeden z najważniejszych elementów notebooka mający wpływ na jego odbiór przez użytkownika, to naprawdę dla wielu może to być koronny argument przy wyborze komputera i wcale nie będę im się dziwił. Pod maską znajdziemy też całkiem niezłe komponenty, bo układ Core i5-1135G7 oraz 16 GB pamięci RAM to konfiguracja pozwalają na swobodne korzystanie z urządzenia nawet przy bardziej wymagających zadaniach. Później jednak zaczynają się oszczędności, począwszy od dysku SSD QLC, przez porty USB 2.0, brak ładowania z USB typu C, a na plastikowej obudowie kończąc. Nie jest to jednak nic co negatywnie wyróżniałoby się na tle konkurencji w tym segmencie cenowym. ASUS Vivobook 15 OLED to bardzo ciekawa propozycja i jestem pewny, że zyska swoich fanów i wcale nie będę się im dziwił, nawet pomimo wad, które przy tej cenie musi po prostu posiadać.

ASUS Vivobook 15 OLED

Orientacyjna cena: ~4000 PLN

ASUS Vivobook 15 OLED
plusy
  • przyzwoity procesor Core i5-1135G7
  • genialny panel OLED
  • lekki jak na swój rozmiar
  • łatwy dostęp do komponentów
  • możliwość dołożenia kości RAM
  • czytnik kart microSD
minusy
  • słaba kamerka do wideorozmów
  • 2 porty USB 2.0
  • mała bateria 42 Wh
  • brak ładowania po USB typu C

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu