Ciekawostki technologiczne

Tak wygląda największa stacja superchargerów Tesli w USA. Mają rozmach

Maciej Sikorski
Tak wygląda największa stacja superchargerów Tesli w USA. Mają rozmach
12

Największa wada samochodów elektrycznych (prócz relatywnie wysokiej ceny)? Zasięg i czas "tankowania", czyli ładowania akumulatora. Wielu kierowców zniechęca myśl, że nie da się tego załatwić w kilka minut, nie wyobrażają sobie czekania przy ładowarce - nawet, jeśli to supercharger Tesli, a cały proces trwa kilkadziesiąt minut. Spory problem, ale firma chce go rozwiązać i to na własną rękę. Przykładem dwie nowe stacje szybkich ładowarek ulokowane w Kalifornii - pokazują, jak może się rozwijać ten rynek.

Stacja ładowarek Tesli to temat, który pozostaje w cieniu premier z ostatniej nocy, ale zdecydowanie warto go podjąć. Amerykańskie media piszą o dwóch takich obiektach ulokowanych w Kalifornii. Pierwszy w Kettleman City, mniej więcej w połowie trasy łączącej San Francisco z Los Angeles. Drugi ulokowano w Baker - miejscowości leżącej między LA a Las Vegas. Przypadkowe miejsca? Zdecydowanie nie - wybrano ruchliwe trasy łącząca duże miasta, duże skupiska ludności. Tymi drogami porusza się mnóstwo samochodów, coraz więcej będzie wśród nich maszyn Tesli.

Oba punkty wyposażono w czterdzieści ładowarek. To czyni je największymi w USA, ale nie na świecie (liderem będzie stacja budowana w Szanghaju, tam znajdziemy 50 ładowarek). To już całkiem sporo, patrząc na zdjęcia i grafiki, widać różnicę, gdy porówna się to z miejscami, w których ulokowano kilka superchargerów. Na liczbie sprawa się jednak nie kończy. Tu realizowany jest plan, o którym pisałem jakiś czas temu: Tesla buduje coś na kształt stacji benzynowych. Tyle, że bez benzyny - zastąpi ją energia elektryczna. To miejsca, w których można zarobić zakupy, zjeść, wypić kawę, odpocząć. To samo ma gwarantować stacja Tesli.

Kierowca nie będzie już skazany na czekanie przy ładowarce, pojawia się miejsce, które zajmie jego czas, zagwarantuje dzieciom przestrzeń do zabawy. Istotne jest też to, że te punkty będą czynne w trybie 24/7. Warto w tym miejscu podkreślić, że sprzedaż towarów innych niż paliwo, zapewnia stacjom benzynowym spore zyski. Jeśli Tesla właściwie to rozegra, sama też powinna zarobić na tym interesie. Wydaje się mało prawdopodobne, by firma sprzedawała kawę i hot dogi w niekorzystnej dla siebie cenie.

Stacja ładowarek Tesli to temat, który pozostaje w cieniu premier z ostatniej nocy, ale zdecydowanie warto go podjąć. Amerykańskie media piszą o dwóch takich obiektach ulokowanych w Kalifornii. Pierwszy w Kettleman City, mniej więcej w połowie trasy łączącej San Francisco z Los Angeles. Drugi ulokowano w Baker - miejscowości leżącej między LA a Las Vegas. Przypadkowe miejsca? Zdecydowanie nie - wybrano ruchliwe trasy łącząca duże miasta, duże skupiska ludności. Tymi drogami porusza się mnóstwo samochodów, coraz więcej będzie wśród nich maszyn Tesli.

Oba punkty wyposażono w czterdzieści ładowarek. To czyni je największymi w USA, ale nie na świecie (liderem będzie stacja budowana w Szanghaju, tam znajdziemy 50 ładowarek). To już całkiem sporo, patrząc na zdjęcia i grafiki, widać różnicę, gdy porówna się to z miejscami, w których ulokowano kilka superchargerów. Na liczbie sprawa się jednak nie kończy. Tu realizowany jest plan, o którym pisałem jakiś czas temu: Tesla buduje coś na kształt stacji benzynowych. Tyle, że bez benzyny - zastąpi ją energia elektryczna. To miejsca, w których można zarobić zakupy, zjeść, wypić kawę, odpocząć. To samo ma gwarantować stacja Tesli.

Kierowca nie będzie już skazany na czekanie przy ładowarce, pojawia się miejsce, które zajmie jego czas, zagwarantuje dzieciom przestrzeń do zabawy. Istotne jest też to, że te punkty będą czynne w trybie 24/7. Warto w tym miejscu podkreślić, że sprzedaż towarów innych niż paliwo, zapewnia stacjom benzynowym spore zyski. Jeśli Tesla właściwie to rozegra, sama też powinna zarobić na tym interesie. Wydaje się mało prawdopodobne, by firma sprzedawała kawę i hot dogi w niekorzystnej dla siebie cenie.

Kolejną ciekawostką jest fakt, że taka stacja może być... reklamą produktów Tesli. Łatwo sobie wyobrazić, że są na niej prezentowane pojazdy producenta, w przypadku punktów z Kalifornii widać, wyraźnie, że klient będzie w stanie sprawdzić tam akumulatory na ścianę Powerwall, a część energii pochodzi z dachów stacji, na których znalazły się panele słoneczne - kolejny biznes, którym zajęła się amerykańska firma. Kierowca będzie mógł na żywo zobaczyć, jak to wszystko działa, dowiedzieć się, jakie są zalety (po co wspominać o wadach...) tych rozwiązań.

Takich stacji będzie zapewne przybywać, gdy na ulice zacznie masowo trafiać Model 3 - Tesla od lat powtarza, że ten samochód to już inna skala sprzedaży i produkcji. A jeśli przejdziemy z kilkudziesięciu do kilkuset tysięcy aut sprzedawanych w ciągu roku, to drastycznie wzrośnie zapotrzebowanie na ładowarki. Można zakładać, że na jednym takim punkcie na trasie LA-SF czy LA-LV się nie skończy. Za jakiś czas pewnie zawitają też do Europy. Ktoś stwierdzi, że przecież już można znaleźć superchargery przy stacjach benzynowych, które zapewniają te wszystkie "wygody". To prawda, sam mieszkam niedaleko takiego punktu. Podkreślam jednak, że tu chodzi o miejsca z logo Tesla.

Co ciekawe, takie punkty postojowe kojarzą się nierzadko z ciężarówkami - czasem można ich znaleźć kilkadziesiąt zaparkowanych równolegle. Pamiętać trzeba, że Tesla dzisiaj oficjalnie zaprezentowała swój pojazd z tej kategorii ("przy okazji" pokazano piekielnie szybki model Tesla Roadster, anonsowała swój udział w wyścigu w kolejnym segmencie. Za kilka-kilkanaście lat można się zatem spodziewać, że powstawać będą stacje dla pojazdów Tesla Semi, na których znajdziemy Megachargery.

Tak, to nie jest już firma motoryzacyjna - łączy się w tym znacznie więcej biznesów.

Kolejną ciekawostką jest fakt, że taka stacja może być... reklamą produktów Tesli. Łatwo sobie wyobrazić, że są na niej prezentowane pojazdy producenta, w przypadku punktów z Kalifornii widać, wyraźnie, że klient będzie w stanie sprawdzić tam akumulatory na ścianę Powerwall, a część energii pochodzi z dachów stacji, na których znalazły się panele słoneczne - kolejny biznes, którym zajęła się amerykańska firma. Kierowca będzie mógł na żywo zobaczyć, jak to wszystko działa, dowiedzieć się, jakie są zalety (po co wspominać o wadach...) tych rozwiązań.

Takich stacji będzie zapewne przybywać, gdy na ulice zacznie masowo trafiać Model 3 - Tesla od lat powtarza, że ten samochód to już inna skala sprzedaży i produkcji. A jeśli przejdziemy z kilkudziesięciu do kilkuset tysięcy aut sprzedawanych w ciągu roku, to drastycznie wzrośnie zapotrzebowanie na ładowarki. Można zakładać, że na jednym takim punkcie na trasie LA-SF czy LA-LV się nie skończy. Za jakiś czas pewnie zawitają też do Europy. Ktoś stwierdzi, że przecież już można znaleźć superchargery przy stacjach benzynowych, które zapewniają te wszystkie "wygody". To prawda, sam mieszkam niedaleko takiego punktu. Podkreślam jednak, że tu chodzi o miejsca z logo Tesla.

Co ciekawe, takie punkty postojowe kojarzą się nierzadko z ciężarówkami - czasem można ich znaleźć kilkadziesiąt zaparkowanych równolegle. Pamiętać trzeba, że Tesla dzisiaj oficjalnie zaprezentowała swój pojazd z tej kategorii ("przy okazji" pokazano piekielnie szybki model Tesla Roadster, anonsowała swój udział w wyścigu w kolejnym segmencie. Za kilka-kilkanaście lat można się zatem spodziewać, że powstawać będą stacje dla pojazdów Tesla Semi, na których znajdziemy Megachargery.

Tak, to nie jest już firma motoryzacyjna - łączy się w tym znacznie więcej biznesów.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu