Korporacje Tesla Motors i Panasonic mogą poświęcić jeszcze więcej uwagi produkcji i magazynowaniu energii, zacieśnią współpracę. Warunkiem jest zgoda akcjonariuszy na przejecie SolarCity przez motoryzacyjny biznes Elona Muska. Ciekawe wieści dotyczące samochodów Muska płyną też z Europy - Niemcy przestrzegają przed Autopilotem amerykańskiego producenta.
Panasonic i Tesla rozszerzą współpracę. Jest jeden warunek - sporo zależy teraz od akcjonariuszy
Panasonic i Tesla są partnerami - Model X podziwiałem parę lat temu podczas CES właśnie na stoisku japońskiej legendy. Niejednokrotnie poświęcałem uwagę Gigafactory, a ta fabryka jest owocem współpracy dwóch wspomnianych graczy. Dlatego nie powinno dziwić, że partnerstwo może być rozwijane. Na czym miałoby to polegać? Firma motoryzacyjna opublikowała na swoim blogu wpis, z którego wynika, że w przyszłym roku może ruszyć produkcja akumulatorów fotowoltaicznych oraz modułów do paneli słonecznych - miałby je tworzyć Panasonic w Buffalo w stanie Nowy Jork, a Tesla byłaby odbiorcą. Jest jeden warunek.
Na razie nie podpisano konkretnych umów, mowa o liście intencyjnym - niewiążącym. Ale będącym "argumentem", który ma skłonić akcjonariuszy do podjęcia "właściwych" decyzji. Produkcja ruszy, jeśli 17 listopada akcjonariusze zdecydują, że Tesla Motors może przejąć SolarCity. Ta transakcja wzbudza spore kontrowersje i to z różnych powodów, niektórzy twierdzą wręcz, że jest niebezpieczna dla producenta samochodów i nie powinno do niej dojść. Muskowi jednak zależy, a rozszerzanie partnerstwa z Panasonic, uzależnianie go od decyzji inwestorów, jest na to najlepszym dowodem. Podobną rolę spełniać będzie prezentacja zapowiedziana na koniec października: obie firmy mają wówczas pokazać system pozyskiwania energii słonecznej i magazynowania jej. System, który ma uniezależnić gospodarstwa domowe od dostaw energii elektrycznej.
Pisałem niedawno, że Tesla planuje dwie prezentacje w tym miesiącu - jedna z nich została zapowiedziana na dzisiaj. Czy dotyczyła partnerstwa z korporacją Panasonic? Nie, to informacja dodatkowa - premiera została przeniesiona na środę, Elon Musk poinformował w mediach społecznościowych, że potrzebne jest jeszcze parę dni poprawek.To dodatkowo podkręca zainteresowanie wydarzeniem, powraca pytanie o to, co firma zamierza pokazać? Coraz częściej słychać w odpowiedzi, że chodzi o funkcję Autopilot 2.0. Pierwsza wersja tego systemu została wprowadzona na rynek mniej więcej rok temu, więc teraz można się spodziewać kolejnego kroku na tym polu. Zwłaszcza, że autonomiczna jazda to jeden z priorytetów Tesli, a Elon Musk przewiduje jej szybki rozwój.
Skoro już o funkcji Autopilot mowa - rozwiązanie znalazło się na celowniku niemieckich urzędników, sprawą zajęło się nawet Ministerstwo Transportu naszego sąsiada. Chodzi o reklamę Tesli, w której pada słowo Autopilot, Niemcy chcą, by producent usunął je z materiałów promocyjnych. Przekonują, że używanie tej nazwy może wprowadzać kierowców w błąd, że będą się oni decydować na jazdę w trybie autonomicznym i uznają, iż samochód sam sobie poradzi. Co na to firma?
Moving the Tesla announcement to Wednesday. Needs a few more days of refinement.
— Elon Musk (@elonmusk) 16 października 2016
Tesla przekonuje, że informuje kierowców, iż tryb Autopilot to pomocnik, a nie szofer, że nie można się zdać tylko na niego. Stwierdza również, że nazwa autopilot od kilku dekad jest stosowana w awiacji i w obu przypadkach chodzi o wsparcie dla osoby kierującej, a nie o totalne oddanie władzy maszynie. Rozumiem tłumaczenie producenta, rozumiem też obawy niemieckich urzędników. Zwłaszcza po wypadkach, jakie miały miejsce w tym roku, a które miały związek z używaniem funkcji Autopilot. Jeden z nich okazał się śmiertelny i Niemcy wolą pewnie dmuchać na zimne (oczywiście niektórzy stwierdzą, że to raczej wspomaganie własnych koncernów przez podstawianie nogi Amerykanom) - zwłaszcza, że prawo nie zostało jeszcze przystosowane do realiów jazdy autonomicznej.
Szykuje się gorący okres dla Elona Muska i jego firm. W ciągu najbliższych tygodni będzie pewnie poświęcał mniej uwagi SpaceX, bo na innych polach dużo będzie się działo. Biorąc to pod uwagę, zaczynam się zastanawiać, czy racje mają ci, którzy radzą biznesmenowi znaleźć następcę, któremu powierzy rozwój Tesli. Ogarnianie wszystkiego jest ambitne i godne podziwu, ale może się okazać, że nawet Musk nie jest w stanie sprostać takim wyzwaniom. Zobaczymy, jak się to skończy - na razie czekamy na środę i prezentację Tesli.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu