Motoryzacja

Brakuje chętnych na auta Tesli? Nie pomagają nawet duże rabaty

Kamil Pieczonka
Brakuje chętnych na auta Tesli? Nie pomagają nawet duże rabaty
Reklama

Wygląda na to, że Tesla musi mierzyć się obecnie z pierwszymi symptomami słabnącego popytu na swoje samochody. To dla tej firmy nowa sytuacja, dlatego jej działania marketingowego wydają się bardzo chaotyczne.

Tesla walczy o klientów

W zeszłym tygodniu Tesla poinformowała, że podnosi ceny niektórych swoich modeli w Europie i zachęca do składania zamówień przed końcem kwartału. W Chinach przyjęła odwrotną strategię, ceny do 31 marca zostały obniżone, nie tylko na same samochody, ale również na dodatki jak niestandardowe lakiery. Wczoraj Elon Musk zapowiedział, że w USA każdy klient odbierający swoją nową Teslę będzie zabierany na jazdę testową z pracownikiem serwisu, który pokaże mu między innymi jak działa funkcja Full-Self Driving, czyli system autonomicznej jazdy poziomu drugiego. Dzisiaj dowiadujemy się, że FSD ma być aktywowane każdemu nowemu nabywcy na miesiąc, aby mógł zobaczyć czy warto wydać 12 000 USD jednorazowo lub 200 USD miesięcznie.

Reklama

Wszystkie te działania sprowadzają się do tego, że Tesla szuka przychodów. Wygląda na to, że sprzedaż samochodu będzie w pierwszym kwartale 2024 roku wyraźnie niższa niż pod koniec zeszłego roku. Analitycy już od początku marca szacują, że Tesla może zaliczyć spadek sprzedaży o ponad 6%. Nie byłaby to pierwsza taka sytuacja w historii firmy, ale wcześniej składały się na to zazwyczaj problemy z produkcją. Tym razem wygląda jednak na to, że głównym problemem jest brak popytu. Przez wiele lat amerykańska firma nie nadążała z produkcją nowych modeli swoich samochodów, po które ustawiała się kolejka chętnych, ale te czasy już minęły.

Tesla ogranicza produkcję

Pierwszy kwartał tego roku nie był najlepszy dla Tesli. Tak przynajmniej wynika z analiz, które przewidują sprzedaż na poziomie 430 tys. samochodów, podobną jak w 1. kwartale 2023 roku, ale o 50 tys. mniejszą niż w poprzednich trzech miesiącach. Po części winą można obarczyć przerwę w produkcji w Szanghaju z okazji Chińskiego Nowego Roku oraz podpalanie w fabryce pod Berlinem, które też wyłączyło zakład na około tydzień. Okazuje się jednak, że w ostatnich tygodniach fabryka w Chinach ogranicza produkcję dobrowolnie. Zamiast przez 6 i pół dnia, pracuje obecnie tylko przez 5 dni w tygodniu. Chińczycy mają obecnie spory wybór samochodów elektrycznych na swoim rynku i już niemal połowa produkcji Tesli z tego kraju jest eksportowana na inne rynki.

Opóźnienie zalicza również zakład produkcyjny, który miał powstać w Meksyku. Jeszcze kilka miesięcy temu wydawało się, że Tesla wkrótce przystąpi do jego budowy, ale póki co nic się tam nie dzieje. Być może jest to rozmyślne działanie, choć trzeba mieć na uwadze, że miały tam powstawać tańsze modele, w ramach nowego sposobu składania pojazdów, który ma znacząco obniżyć koszty. Elon Musk z pewnością ma nad czym myśleć jeśli chce aby jego "kura znosząca złote jajka" nadal była dochodowa. Póki co inwestorzy w ostatnim półroczu muszą przełknąć gorzką pigułkę, bo cena akcji cały czas spada z rekordowych niemal 300 USD do zaledwie 177 USD w dniu wczorajszym.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama