Felietony

Apple straciło monopol na emejzing. Świat szaleje dzisiaj na punkcie Tesli

Maciej Sikorski
Apple straciło monopol na emejzing. Świat szaleje dzisiaj na punkcie Tesli
61

Czy Apple potrafi nas jeszcze zaskoczyć, oczarować, wyjść przed szereg i pokazać czynnik wow? Zdania będą podzielone. Jedni zaczną przekonywać, że to wciąż lider innowacji, drudzy stwierdzą, że najlepsze lata (pod względem pomysłów) firma ma za sobą. Sam uważam, że korporacja nadal rządzi na rynku smartfonów, szerzej elektroniki użytkowej i ma wielką siłę przebicia, gdy mowa o zmianach trendów, ale jednocześnie zauważam, że pałeczkę emejzingu przejął kto inny - to Tesla wywołuje dzisiaj okrzyki i niewymuszone brawa. Nie tylko wśród fanów motoryzacji.

Tesla ma za sobą premierą kolejnego pojazdu. A właściwie dwóch pojazdów, bo oprócz ciężarówki pokazano jeszcze model Roadster. I już w tym miejscu można przywołać Apple i słynne "jest jeszcze coś", czyli nowość, która miała przypieczętować cały pokaz i sprawić, że dziennikarze będą się rozpływać, a klienci szukać kasy na zakupy. Ktoś stwierdzi: tak, to była niespodzianka, ale ten samochód trafi na rynek za kilka lat - Apple nie robiło takich rzeczy. Na pewno? Jeśli dobrze sobie przypominam, to Watch nie trafił do sprzedaży zaraz po premierze. A i w tym roku trochę dzieliło premierę iPhone X od wprowadzenia go do sprzedaży. Prawda: kilka miesięcy to nie kilka lat. Trzeba jednak pamiętać, że mówimy o firmach, które mają inne możliwości produkcyjne i działają na innych rynkach: czas płynie inaczej w motoryzacji, a inaczej w segmencie elektroniki użytkowej.

Te uwagi są jednak mało istotne, bo nie zamierzam porównywać bezpośrednio producenta samochodów do Apple, pisać, że to jego spadkobierca, doszukiwać się podobieństw i różnic. Musk to nie Jobs, co widać chociażby podczas premier - to inny rodzaj oddziaływania, zamiast magika mamy poczciwego faceta, który może i nie mówi płynnie, ale wypada mu wierzyć. Jednocześnie pojawią się głosy, że Musk to nie Cook. Tu zrobi się już ciekawiej, bo nie brakuje głosów w stylu "Apple za swoje miliardy powinno kupić Teslę i zrobić z Muska CEO całego interesu". Amerykanin rodem z RPA takim scenariuszem raczej nie jest zainteresowany i trudno mu się dziwić.

Premiery Apple nadal wywołują duże zamieszanie w branży, mówi się o nich na długo przed właściwą datą (i jest to kwestia miesięcy a nie dni), media wałkują temat na wszelkie możliwe strony, świat tech, ale nie tylko, wstrzymuje oddech, gdy na scenie prezentowane są nowe produkty. W ostatnich latach dało się jednak zauważyć, że entuzjazm widowni czy komentujących trochę opadł: brawa cichsze, okrzyków mniej, twarze nie wyrażają myśli "zamknij się i bierz moją kasę". Tymczasem Tesla porywa tłumy. Wystarczy obejrzeć fragmenty ostatniego pokazu - widzowie reagują bardzo żywiołowo i wydaje się to nieudawane. Kolejne zdania wypowiedziane przez Muska, prezentowane zdjęcia, grafiki czy obiekty na scenie wywołują ochy i achy. A dziennikarze, blogerzy i jutuberzy prześcigają się w pisaniu o tym. Nie przypominam sobie, by wcześniej ludzi z działki tech tak bardzo interesował segment motoryzacji.

Prezentacja ciężarówki wywoływała spore emocje już od kilku tygodni, teraz obserwujemy erupcję komentarzy. Odnoszę wrażenie, że zainteresowanie jest porównywalne do tego, jakim cieszy się iPhone X. A przecież mówimy o ciężarówce i sportowym aucie - to nie są produkty, które zainteresują masowego odbiorcę. Pierwszy nie będzie im potrzebny, na drugi przeciętnego obywatela nie stać. Mimo to za Oceanem zwariowano przy okazji tego pokazu.

Dzieje się tak, ponieważ rynek smartfonów... spowszedniał. Premiera pierwszego iPhone'a to było wielkie wydarzenie, na nowo zdefiniowało segment telefonów komórkowych. Potem nastąpił jego dynamiczny rozwój, lecz od jakiegoś czasu zmiany są raczej kosmetyczne, a jeśli już dzieje się coś większego, to nie wywołuje to ekscytacji. Jednocześnie komputery sporo osób odesłało na emeryturę, tablety się znudziły, smartwatche nie zaskoczyły, VR czy AR nadal nie zrobiły takiego zamieszania, jakie zapowiadali twórcy. A ludzie chcą oglądać innowacje i to w wersji podkręconej, chcą rewolucji i przy okazji dobrego widowiska, igrzysk. Dzisiaj dzieje się tak na rynku moto, który przez dekady zmieniał się, lecz raczej ewolucyjnie. Tesla i Musk wprowadzili nową narrację.

Przy okazji premier kolejnych samochodów podkreślano, jakie to doniosłe zmiany. Nie chodzi tylko o to, że samochód jest elektryczny. Tesla Model S dała np. dwa bagażniki, Tesla Model X drzwi działające niczym skrzydła, Model 3 wprowadził demolkę w desce rozdzielczej, a Semi to m.in. bardzo odporna przednia szyba i... fotel kierowcy ulokowany na środku kabiny. Gdy o tym pomyśleć, wydaje się logiczne. A jednak producenci wcześniej nie forsowali takiego rozwiązania. Nie zdziwię się, jeśli teraz pójdą w tym kierunku. Taką moc na rynku elektroniki ma Apple: coś doda, coś usunie i za jakiś czas inne firmy robią podobnie. Przy tym nie jest istotne, czy Amerykanie byli pierwsi - mogą to zrobić kilka lat po konkurencji, ale to oni dają sygnał do "reformy".

Jak już wspomniałem, świat trochę znudził się Apple i smartfonami, czekał na nową gwiazdę, lecz musiała ona spełniać kilka ważnych wymogów. Po pierwsze, wyrazisty lider (Elon Musk stał się guru w kilku dziedzinach), po drugie, mocny przekaz (uczynimy świat "elektrycznym"), po trzecie... musiał być amerykański. Pisałem niejednokrotnie, że Europa nie ma dzisiaj firm, które mogą być takimi gwiazdami tech. Z kolei Azjaci nie przebiją się do naszej świadomości. Albo inaczej: nie przebiją się tak mocno do świadomości Amerykanów, bo ci nie przyznają, że ktoś jest lepszy. Samsunga nie nazwą nowym Apple, Chińczycy mają na to jeszcze mniejsze szanse. Był im potrzebny lokalny bohater i znaleźli takiego. Pojawił się w samą porę. I ruszyli z jego promocją w świat.

Jaki był/jest wpływ Apple na rynek elektroniki użytkowej, wiemy doskonale. Jak działania Muska i spółki wpłyną na motoryzację? Z odpowiedzią chyba trzeba się wstrzymać. Podkreślę ponownie, że tutaj zmiany zachodzą wolniej i potrzeba więcej czasu, by je ocenić. Już dzisiaj widać jednak, że kolejni producenci aut mówią o elektrycznej ofercie, nasi politycy i urzędnicy podkreślają, że idea elekromobilności jest ważna w rozwoju gospodarki, miasta i państwa deklarują odchodzenie od silników spalinowych. To w znacznej mierze pokłosie poczynań Tesli. Nie musi być liderem sprzedaży, by mieć wpływ na rynek. Nie musi zarabiać miliardów dolarów, by ludzie krzyczeli wow, ustawiali się w kolejkach, walczyli o pierwszeństwo zakupu nowego produktu. Oto nowy dysponent emejzingu.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu