Motoryzacja

Ten SUV znajduje się klasę niżej od Golfa. Volkswagen T-Roc - wrażenia z jazdy

Tomasz Popielarczyk
Ten SUV znajduje się klasę niżej od Golfa. Volkswagen T-Roc - wrażenia z jazdy
44

Volkswagen mocniej niż kiedykolwiek wcześniej stawia na duże auta. Najnowszy crossover w portfolio tej marki, model T-ROC jest tańszy od Golfa i ma trafiać do naprawdę szerokiego grona odbiorców. I trafia, bo podobno pierwsza partia rozeszła się na pniu. A jakie odczucia VW T-Roc wywołał u mnie?

Volkswagen T-Roc jest dostępny wielu wariantach. Najtańsze wersje zaczynają się już od 78 tys., co, trzeba to przyznać otwarcie, ciągle nie jest małą kwotą. Najtańszy T-Roc jest oferowany ze 115-konnym silnikiem TSI w jednym z trzech kolorów nadwozia (za lakiery metalic przyjdzie nam już dopłacić). Przy wadze ok. 1,5 tony tak mały silnik może mieć problemy. Mocniejsza wersja TSI ma pojemność 150 KM, a w segmencie premium do dyspozycji oddano nam też 2-litrowego diesla (150 KM, 340 Nm) i 2-litrową benzynę (190 KM, 320 Nm) - oba z napędem 4MOTION.

Ja miałem okazję prowadzić ten ostatni model i to nie byle gdzie, bo po serpentynach w austriackich Alpach, gdzie ilości śniegu przekraczają wszelkie wyobrażenia, a wąskie drogi i liczne wzniesienia skutecznie podnoszą poziom adrenaliny. Zanim jednak tam dotarliśmy, ruszyliśmy z lotniska w Monachium, gdzie na nieobarczonych limitem prędkości autostradach VW T-Roc miał okazję pokazać swój charakterek.

I zrobił to! Auto doskonale sprawdza się w trasie. Mocny silnik dobrze radził sobie z przyśpieszaniem, choć dało się wyczuć, że nie jest to auto do ścigania i ma swoją wagę. Setkę udaje się osiągnąć w ok. 7,2 sekundy, a maksymalna prędkość to ok. 220 km/h. Przy czym już po 180 km/h zaczyna nieco brakować mocy.

Dużym plusem niewątpliwie był komfort siedzenia. Wysokie fotele z dobrze dopasowanymi zagłówkami i wyprofilowanym kształtem sprawiały, że przez te kilka godzi jazdy nie było mowy o żadnym dyskomforcie. Do plusów trzeba też zaliczyć bardzo dobre wyciszenie wnętrza, a także mnogość systemów wspierających kierowcę. W najlepiej wyposażonej wersji jest tutaj tego cała masa:

  • aktywny tempomat,
  • Emergency Assist,
  • asystent świateł drogowych Light Assist,
  • czujnik zmęczenia kierowcy,
  • system automatycznego hamowania po kolizji,
  • Park Assist,
  • aktywny system ochrony pasażerów,
  • kamera Rear View
  • Lane Assist utrzymujący auto na pasie ruchu
  • system zmiany pasa z czujnikiem Blind Spot i Rear Traffic Alert
  • system wspomagający jazdę w korku,
  • Front Assist z funkcjami rozpoznawania pieszych i hamowania awaryjnego
  • system rozpoznawania znaków drogowych

W testowanym modelu kilku funkcji brakowało, ale zdecydowana większość spisywała się dobrze... do czasu rozpętania się śnieżycy. Jak pewnie domyślacie się, wówczas większość systemów zwyczajnie przestała pracować, a kierowca był zdany przede wszystkim na siebie.

Ale nie było to dużym problemem, bo po wjechaniu na kręte górskie dróżki T-Roc zaskakująco dobrze trzymał się trasy. Auto jest bardzo dobrze wyważone, a napęd 4MOTION (który nie jest dołączany, jak podkreśla Volkswagen) naprawdę robi w tym wypadku różnicę. Wprowadzenie auta w poślizg przy panujących warunkach teoretycznie nie powinno stanowić wyzwania, a tymczasem było inaczej. Choć w kilku sytuacjach przypadkiem udało się też sprawdzić działanie systemów ABS.

Wnętrze szczególnie nie zaskakuje, bo to w dalszym ciągu nieco surowa i powściągliwa stylistyka VW. Sytuacji nie zmieniają nawet podświetlane diodami LED pasy na wewnętrznej części drzwi. Zaskakuje duża ilość dość tandetnego plastiku (stukając w niego czułem nieprzyjemne dreszcze na plecach). Jestem bardzo ciekawy, jak będzie się on zachowywał po przejechaniu np. 100 tys. km. Jak łatwo się domyślić w modelach testowych nic nie trzeszczało i nie hałasowało w trakcie jazdy.

Mamy tutaj do czynienia z tym samym systemem infotainment, który stosowany jest w innych autach grupy VAG. Oparto go o dwa ekrany: środkowy o przekątnej 8 cali i kierowcy (Active Info Display) o przekątnej 11,7 cala. Środkowy jest oczywiście bardziej wszechstronny i służy w dużej mierze do konsumpcji treści - również multimedialnych.

O wiele częściej będziemy jednak korzystali z tego za kierownicą, gdzie domyślnie pokazywane są elektroniczne zegary. Do dyspozycji oczywiście szeroki wachlarz możliwości, jeśli chodzi o jego personalizację. Istnieje np. możliwość wyświetlenia pełnoekranowej mapy, a także informacji na temat statusu pojazdu. Zabrakło jednak w tym wszystkim elastyczności i np. chcąc zobaczyć jedynie informacje o średnim spalaniu muszę całkowicie zmienić tryb pracy ekranu. To nieco irytujące.

Dobrą wiadomością są pokrętła, które na chwilę zniknęły w nowych modelach. Okazuje się, że to ciągle jeden z najwygodniejszych sposobów nawigowania po menu, zbliżania mapy czy po prostu regulowania głośności odtwarzania.

Auto nie posiada wbudowanego modemu - modele testowe były wyposażone we wpięte do portów USB CarSticki z kartami SIM. Dzięki temu możliwe było ciągłe pobieranie informacji o utrudnieniach na drodze podczas korzystania z nawigacji, a także korzystanie ze streamingu. Plusem jest na pewno też możliwość skonfigurowania własnego hotspota i udostępnienie internetu wszystkim pasażerom.

A skoro o złączach mowa, w naszym modelu do dyspozycji mieliśmy dwa porty USB. Tuż pod nimi wygospodarowano nieco miejsca na telefon i wbudowano ładowarkę indukcyjną. Spisuje się znakomicie, choć oczywiście prędkość ładowania jest niższa w porównaniu z USB.

W schowku pasażera ukryto też dwa sloty na karty SD, z czego w jednym już znajdował się nośnik z mapami nawigacji. Co ciekawe, ukryto tutaj również odtwarzacz płyt CD-Audio.

Ja muzykę odtwarzałem głównie ze Spotify i muszę przyznać, że doznania były różne. Mocno podbite basy dawały się we znaki w utworach z gatunku POP i muzyki elektronicznej. I tutaj system audio w VW T-Roc brzmiał najlepiej. Niestety kompletnie wykładał się przy muzyce rockowej i gitarowych brzmieniach, gdzie dźwięk był bardzo spłaszczony i mało szczegółowy. Czułem się wręcz, jakbym miał do czynienia z dwoma różnymi systemami nagłośnienia.

Pokładowe systemy doskonale współpracują z Androidem oraz iOS. Samochód sam inicjuje połączenie z naszym telefonem, pobiera listę kontaktów, a także potrafi rozpoznawać aktualnie odtwarzaną muzykę, prezentując wszystkie te informacje na ekranie. Integracja ta przebiega równie płynnie, gdy zachodzi potrzeba przesłania plików graficznych czy nawiązania połączenia głosowego.

To wszystko w połączeniu z 445-litrowym bagażnikiem sprawia, że T-Roc jest naprawdę wszechstronnym autem. Producent mówi tutaj o naprawdę szerokim gronie odbiorców: począwszy o młodzieży (tej bogatszej), dla której T-Roc może być pierwszym autem, a skończywszy na starszych ludziach, którzy szukają samochodu przestronnego i bezpiecznego. Ja widzę T-Roca bardziej w roli drugiego auta w rodzinie. Linia nadwozia jest na tyle subtelna i atrakcyjna wizualnie, że powinna wpadać w oko również kobietom.

Volkswagen T-Roc podobno sprzedaje się rewelacyjnie i już teraz na auto czeka się pół roku. Jak się zatem okazuje, tani SUV przypadł Polakom zdecydowanie do gustu. Prawdę mówiąc, nie dziwi mnie to, bo ma naprawdę dużo do zaoferowania. Oczywiście VW nie ustrzegł się kilku wpadek, ale na tle szerokiego wachlarza zalet i możliwości nie są one aż tak rażące. Wszystko to sprawia, że T-Roc naprawdę może się podobać. Z drugiej strony trudno się oprzeć wrażeniu, że jest za drogi, jak na segment budżetowy, a jakością wykonania wnętrza odstaje od segmentu premium - nawet w swojej najdroższej wersji. Zdecydowanie warto mieć to na uwadze, planując zakup.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu