Polska

Ten nieszczęsny zakaz fotografowania (część V)

Marcin M. Drews
Ten nieszczęsny zakaz fotografowania (część V)
Reklama

Choć nie istnieje żaden akt prawny, bezpośrednio zakazujący fotografowania, pamiętać musimy, że różnej maści przepisy mogą ograniczać nam lub wręcz od...

Choć nie istnieje żaden akt prawny, bezpośrednio zakazujący fotografowania, pamiętać musimy, że różnej maści przepisy mogą ograniczać nam lub wręcz odbierać możliwość wykonywania zdjęć. Jako wieloletni dziennikarz i fotoreporter powiem wprost - w dobie gwałtownego rozwoju multiumediów potrzebna jest stosowna ustawa (być może część znowelizowanego prawa prasowego), która jasno określi prawa i obowiązki osób utrwalających obraz i dźwięk, a także rozróżni rejestrację od publikacji, a publikację niekomercyjną od komercyjnej.

Reklama

poprzednie części tutaj

Przykład, który podam, będzie kontrowersyjny, ale... wart przytoczenia. Jak wiemy, w Polsce nie wolno hodować, sprzedawać, kupować czy nawet być w posiadaniu marihuany, uznanej za narkotyk. Można jednak mieć nasiona konopi indyjskich. Dlaczego? Bowiem same nasiona nie zawierają substancji psychoaktywnych, więc nie są sklasyfikowane jako narkotyk. Mogę więc mieć nasiona, ale nie wolno mi ich posiać. Skoro kwestię tę reguluje ustawa, dlaczego wciąż brakuje analogicznego aktu prawnego, który wprowadziłby wyraźną różnicę między fotografowaniem a publikacją? Odpowiedź jest prosta - nikt tym nie jest zainteresowany, nikt też nie zdaje sobie sprawy z takiej potrzeby (przypomnijcie sobie polskiego posła fotografującego komórką prezydenta Obamę). Posłowie mają immunitet, ergo wszystko im wolno, a Sejm RP ma ważniejsze sprawy na głowie - np. projekt ogłoszenia Chrystusa królem Polski...

Nie ma w polskim prawie aktu prawnego, który w sposób wyczerpujący regulowałby wszystkie związane z fotografowaniem problemy prawne. Na niektóre pytania, które pojawiają się w praktyce, prawo nie daje wręcz żadnej odpowiedzi. (źródło)

FOTOGRAFIA A PUBLIKACJA, CZYLI KOŃ A KONIAK

Po pierwsze, należy rozróżnić samo wykonanie fotografii od jej rozpowszechnienia. Samo zrobienie zdjęcia jest ogólnie dozwolone, chyba że przepisy szczególne zabraniają fotografowania ze względu na szczególny interes państwa. Zakaz ten jednak wynika z przepisów prawnych, a nie z umieszczenia znaku zakaz fotografowania. Uznać należy, że zakaz taki ma w większości przypadków znaczenie informujące o zakazie ustawowym. (źródło)

Zakaz fotografowania obiektów prywatnych, choć zgodny z Kodeksem cywilnym, jest swoistym nadużyciem. Wyjdźcie na ulice i zróbcie zdjęcie miasta - nie ma opcji, by nie sfotografować przy tym cudzej, prywatnej własności. A teraz wyobraźcie sobie, że każdy właściciel wywiesza zakaz fotografowania. Tym samym  praca dziennikarza czy fotoreportera staje się prawie niemożliwa.

Oczywiście zawsze w takim przypadku możecie powiedzieć, że fotografujecie przestrzeń publiczną, ale...

Trudno jednak jednoznacznie określić, czym jest przestrzeń publiczna, bowiem prawo jej nie definiuje. (źródło)

Reklama

I wszystko na temat... Dlatego zawsze trzeba kierować się regułą zdrowego rozsądku (przynajmniej dopóki parlamentarzyści się nie obudzą) i tyczy się to zarówno fotografujących, jak i tych, których własność jest fotografowana.

Zgodnie z prawem można rozpowszechniać utwory wystawione na stałe na ogólnie dostępnych drogach, ulicach, placach lub ogrodach, jednakże nie do tego samego użytku (tak stanowi art. 33 ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych). Oznacza to, że możemy publikować zdjęcia budynków i innych obiektów (w tym domów prywatnych), do których można uzyskać dostęp z ogólnie dostępnych dróg, ulic itp. Co istotne, przepis nie ogranicza zakresu dozwolonego użytku do wykorzystania tak wykonanych zdjęć do celów niekomercyjnych, a zatem również ich wykorzystywanie dla celów komercyjnych jest dozwolone. Należy jednak zauważyć, że przewidziana w tym przepisie możliwość rozpowszechniania zdjęć jest formą dozwolonego użytku na gruncie prawa autorskiego. Przepis ten nie będzie chronić fotografii wykonanych z naruszeniem praw innych niż prawo autorskie, np. prawa do prywatności, wizerunku, prawa własności (a więc publikując zrobione z bliska, wbrew woli właściciela, zdjęcie domu osoby prywatnej raczej nie można będzie zasłaniać się przytoczonym przepisem; podobnie opublikowanie zdjęcia domu celebryty z podpisem identyfikującym jego właściciela). (źródło)

Reklama

Słowem, można, ale nie można, a wszystko zależy od interpretacji przepisów, które w tej materii sieją w Polsce wyjątkowy zamęt. Pamiętajmy przy tym, że właściciele mają różne powody, by sprzeciwiać się wykonywaniu zdjęć. Często ma to związek z chęcią ukrycia nieprawidłowości w zakresie BHP, względnie innych uchybień. Oto przykład.

Mniej więcej cztery lata temu w supermarkecie X kupiłem w promocji kuchenkę mikrofalową. W domu przekonałem się, że jest niesprawna. Gdy próbowałem złożyć reklamację, okazało się, że nie mam podstaw, bowiem towar, który mi sprzedano, był niepełnowartościowy. Co to oznacza? Jak się zapewne orientujecie, markety co pewien czas wystawiają przeceniony, powystawowy lub uszkodzony sprzęt. I mają do tego pełne prawo. Sęk w tym, że w tym jednym konkretnym przypadku, towary nie były sprzedawane jako przecenione, tylko promocyjne, co wprowadzało kompletną dezinformację. Prawo nie zezwala na taki manewr. Chcąc mieć namacalny dowód niedozwolonej praktyki, wyciągnąłem telefon i zrobiłem zdjęcie stoiska opisanego jako PROMOCJA. Natychmiast podszedł do mnie kierownik działu AGD i zagroził, że wezwie ochronę obiektu, ponieważ nie mam prawa robić zdjęć na terenie. Świadom faktu, że najlepszą obroną jest atak, zażądałem rozmowy z przełożonym. Ten był nieobecny, ale wykonano do niego telefon. Poinformowałem go, że market oszukuje klientów, że mam na to dowody, że sam stałem się ofiarą oszustwa i żądam satysfakcji. W efekcie to mnie przeproszono, nikt już nie pamiętał, że robiłem zdjęcia, a koniec końców złożyłem skargę w Federacji Konsumentów.

Pamiętajcie zawsze o trzech niezwykle ważnych rzeczach. Po pierwsze, nikt nie może Wam w takiej sytuacji odebrać sprzętu, którym fotografujecie (chyba że popełnicie przestępstwo, a sprzęt zostanie skonfiskowany przez policję lub wojsko jako dowód).

Po drugie, w przypadkach jak ten opisany wyżej nie popełniacie żadnego przestępstwa. Najczęściej tak żywiołowa reakcja po drugiej stronie wynika z faktu, że to Wy przyłapaliście kogoś na niedozwolonych praktykach.

Po trzecie, w sytuacji takiej obowiązuje zasada Schopenhauerowska - spór wygrywa ten, kto nie da się zdenerwować. Nigdy więc nie ubliżajcie agentom ochrony czy policjantom. Bądźcie za to konsekwentni w żądaniu podania podstawy prawnej.

Reklama

Nie zawsze, nie wszędzie

A jednak nie zawsze i nie wszędzie nasze obywatelskie prawa będą na wierzchu. Bardzo mylne jest przekonanie, że instytucja zakazu fotografowania sensu stricto została zniesiona po roku 1989. Mimo że mamy wolność i demokrację, nie oznacza to, że przestały istnieć instytucje tajemnic służbowej, państwowej i wojskowej.

I w tym momencie należy spojrzeć w Rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 24 czerwca 2003 r. w sprawie obiektów szczególnie ważnych dla bezpieczeństwa i obronności państwa oraz ich szczególnej ochrony. Zgodnie z tym dokumentem jednostki, do których należy prowadzenie ochrony takich obiektów, mają obowiązek podejmować działania mające na celu ochronę obiektu, co w tym przypadku może wiązać się z ustanowieniem zakazu fotografowania (choć w samym tekście wspomnianego aktu prawnego nie ma słowa o takim zakazie). Jeśli dobrze rozumiem (a o pomyłkę łatwo w gąszczu przeczących sobie przepisów) fotografie takich obiektów sklasyfikowane mogą być jako informacja niejawna wedle Ustawy z dnia 5 sierpnia 2010 r. o ochronie informacji niejawnych (co ciekawe, w tym akcie również nie ma słowa o fotografii). Pozostaje więc wziąć to na wiarę, bowiem wszystkie źródła, jakie przeglądam od kilku tygodni, odwołują się do pierwszego rozporządzenia, ale nie potrafią wyjaśnić, który przepis mówi o możliwości ustanowienia zakazu fotografowania. Jeśli ktoś ma w tej materii większe rozeznanie, będę wdzięczny za pomoc i komentarz!

Póki co jednak warto dowiedzieć się, które to obiekty są szczególnie ważne dla bezpieczeństwa i ochronności państwa.

1. zakłady produkujące, remontujące i magazynujące uzbrojenie i sprzęt wojskowy oraz środki bojowe, a także zakłady, w których są prowadzone prace badawczo-rozwojowe lub konstruktorskie w zakresie produkcji na potrzeby bezpieczeństwa i obronności państwa;
2. magazyny rezerw państwowych, w tym bazy i składy paliw płynnych, żywności, leków i artykułów sanitarnych;
3. obiekty jednostek organizacyjnych podległych Ministrowi Obrony Narodowej lub przez niego nadzorowanych;
4. obiekty infrastruktury transportu samochodowego, kolejowego, lotniczego, morskiego i wodnego śródlądowego, drogownictwa, kolejnictwa i łączności oraz ośrodki dokumentacji geodezyjnej i kartograficznej;
5. zapory wodne i inne urządzenia hydrotechniczne;
6. obiekty jednostek organizacyjnych Agencji Wywiadu;
7. obiekty Narodowego Banku Polskiego oraz Banku Gospodarstwa Krajowego i Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych S.A. oraz Mennicy Państwowej S.A.;
8. obiekty, w których produkuje się, stosuje lub magazynuje materiały jądrowe oraz źródła i odpady promieniotwórcze;
9. obiekty telekomunikacyjne przeznaczone do nadawania programów radia publicznego i telewizji publicznej;
10. obiekty organów i jednostek organizacyjnych podległych ministrowi właściwemu do spraw administracji publicznej lub przez niego nadzorowanych;
11. obiekty organów i jednostek organizacyjnych podległych ministrowi właściwemu do spraw wewnętrznych lub przez niego nadzorowanych;
12. obiekty jednostek organizacyjnych Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego;
13. obiekty Policji, Straży Granicznej i Państwowej Straży Pożarnej;
14. obiekty znajdujące się we właściwości Ministra Sprawiedliwości, Służby Więziennej oraz jednostek organizacyjnych podległych lub nadzorowanych przez Ministra Sprawiedliwości;
15. zakłady mające bezpośredni związek z wydobywaniem kopalin podstawowych;
16. obiekty, w których produkuje się, stosuje lub magazynuje materiały stwarzające szczególne zagrożenie wybuchowe lub pożarowe;
17. obiekty, w których prowadzi się działalność, z wykorzystaniem toksycznych związków chemicznych i ich prekursorów, a także środków biologicznych, mikrobiologicznych, mikroorganizmów, toksyn i innych substancji wywołujących choroby u ludzi lub zwierząt;
18. elektrownie i inne obiekty elektroenergetyczne;
19. inne obiekty będące we właściwości organów administracji rządowej, organów jednostek samorządu terytorialnego, formacji, instytucji państwowych oraz przedsiębiorców i innych jednostek organizacyjnych, których zniszczenie lub uszkodzenie może stanowić zagrożenie dla życia i zdrowia ludzi, dziedzictwa narodowego oraz środowiska w znacznych rozmiarach albo spowodować poważne straty materialne, a także zakłócić funkcjonowanie państwa.

Czy to nam wszystko wyjaśnia? Przeciwnie. Generuje jeszcze większy mętlik. Dopiero co wyjaśnialiśmy sobie, że zniesiono przepis konstytuujący zakaz fotografowania na dworcach kolejowych,  tymczasem dowiadujemy się, że obiekty infrastruktury transportu kolejowego mogą być (teoretycznie) uznane za szczególnie ważne dla bezpieczeństwa i obronności państwa, ergo fotografować ich nie możemy, a przynajmniej nie powinniśmy. Jak to wytłumaczyć? Z ręką na sercu odpowiadam - nie mam zielonego pojęcia!!! Mamy tu do czynienia z loterią - bo kto powie "na oko", który to obiekt został uznany za szczególnie ważny dla bezpieczeństwa i dlaczego tyczy się to dworca X, a dworca Y już nie?

Na pewno jednak wiem, że nie wolno nam fotografować jednostek wojskowych i jest to zasada, która funkcjonuje na całym świecie. Przepis ten respektować muszą ponoć wszyscy, w tym wszechwładny google. Jakież więc było moje zdziwienie, gdy porównałem zdjęcia satelitarne ze stajni google i zumi, prezentujące tę samą jednostkę wojskową we Wrocławiu:

To kolejna ciekawostka, której wyjaśnić nie potrafię, choć, jak wiadomo, co wolno wojewodzie... Dlatego obiektów wojskowych fotografować nie próbujcie, bo w tym przypadku mogą Was czekać poważne nieprzyjemności - choć zapewne nie aż tak przykre jak w innych krajach UE (casus: Grecja!!!)...

Ciąg dalszy i podsumowanie w poniedziałek...

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama