KRiRT opublikowała wczoraj sprawozdanie ze swojej działalności w 2018 roku, to takie absolutorium, które musi udzielić parlament tej instytucji na podstawie zapisów tego sprawozdania. Jeśli nie udzieli, zarząd KRiRT do wymiany.
Mnie w tym sprawozdaniu przykuła uwagę część poświęcona ściągalności znienawidzonego przez Polaków abonamentu radiowo-telewizyjnego, a ściślej mówiąc pomoc jaką w tym zakresie udziela Poczta Polska.
Szanuję Pocztę Polską za transformację, którą przeszła, wprawdzie niezamierzoną, bo wywołaną niespodziewaną konkurencją ze strony InPostu, ale jednak. Niemniej włączenie się jej do ściągania abonamentu RTV uważam za jej druzgoczącą porażkę na wielu płaszczyznach, w tym najbardziej tych wizerunkowych.
Placówki Poczty Polskiej czy ich wysłannicy w postaci listonoszy są najbliżej Polaków. Do placówek PP chodzimy odebrać lub nadać list czy paczkę albo zapłacić za rachunki (tak, wiem że nie Wy) albo po to, aby zrealizować awizo zostawione przez wyżej wymienionego listonosza. Teraz chodzimy również wykłócać się o gigantyczne kary za niepłacenie abonamentu RTV. Tym się nam odpłacają.
Jakie to są liczby? Według danych Poczty Polskiej na koniec 2018 roku zarejestrowanych było 6 849 268 abonentów, 6 567 510 użytkujących zarówno odbiornik radiofoniczny, jak i telewizyjny, 281 758 tylko radiofoniczny.
W Polsce mamy aktualnie 13 572 000 gospodarstwa domowe, według GUS-u 96,4% z nich posiada odbiorniki telewizyjne, a więc z zasady powinny mieć go zarejestrowanego. W rzeczywistości zarejestrowane je ma 6 613 421 gospodarstw domowych, czyli nieco ponad połowa - 50,5%, kolejna połowa (55,7%) jest zwolniona z opłat - 3 689 310.
Pozostaje nam więc 3 159 956, którzy powinni płacić abonament RTV. Ile gospodarstw domowych to robi? 994 637, czyli około 31%. Co z pozostałymi? Do ściągania tych pozostałych zaległości zatrudniona została Poczta Polska.
Oczywiście nie za darmo, dostają za to 6% od opłat i odsetek za zwłokę oraz połowę wpływów z kar za używanie odbiorników radiofonicznych i telewizyjnych bez zarejestrowania.
Połowę, bo to najtrudniejsze zadanie i w dzisiejszych uwarunkowaniach prawnych wręcz niemożliwe do zrealizowania. Nie mają jeszcze prawa nam wchodzić do mieszkań i sprawdzać czy mamy te odbiorniki w domu, czy nie.
Centrum Obsługi Finansowej Poczty Polskiej w 2018 r. wysłało 503 796 upomnień do abonentów zalegających z wnoszeniem opłaty abonamentowej. Zadłużenie w całości lub w części uregulowało 99 258 abonentów, wpłacając kwotę 82,8 mln zł. W stosunku do pozostałych abonentów zalegających z opłatami Poczta Polska SA wszczynała postępowania administracyjne i wystawiła 149 511 tytułów wykonawczych, z czego zrealizowano 114 790 tytułów na kwotę 117,5 mln zł.
Skąd więc taka ściągalność abonamentu przez tę instytucję? To w głównej mierze zapominalscy, którzy w porę nie wyrejestrowali odbiorników, więc zadziałało tu domniemanie posiadania takiego odbiornika i egzekucja zaległości do 5 lat wstecz. Z tego, co kojarzę, to są sumy rzędu 1,5 tys. zł, więc każdy ścigany musiał mocną odczuć w budżecie nagły brak takiej kwoty.
Jak widać powyżej ściągalność jest od kilku lat na takim samym poziomie, podobnie jak wspomniane wyżej kary za telepajęczarstwo. W ubiegłym roku Poczta Polska raportowała ściągalność za opłaty abonamentowe na poziomie 777,3 mln zł, w tym 9,4 mln zł za odsetki i 5,7 mln kar.
Źródło: KRRiT.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu