O planach zniesienia zakazu korzystania z urządzeń elektronicznych z łącznością 3G/4G na pokładach samolotów było już wiadomo od jakiegoś czasu. W koń...
O planach zniesienia zakazu korzystania z urządzeń elektronicznych z łącznością 3G/4G na pokładach samolotów było już wiadomo od jakiegoś czasu. W końcu zapadły pierwsze konkretne decyzje, które nas przybliżają do ich realizacji. Europejska Agencja Bezpieczeństwa Lotniczego (EASA) jasno stwierdziła, że nasze smartfony i tablety nie stanowią zagrożenia dla bezpieczeństwa lotów.
Nie oznacza to, że za moment będziemy mogli z powodzeniem prowadzić rozmowy telefoniczne w chmurach. Do takiej wizji jednak sukcesywnie się zbliżamy, bo decyzja EASA jest kluczową dla naszego regionu (a zarazem potwierdzeniem tego, co za oceanem orzekła Federalna Administracja Lotnictwa). Przepisy właściwie weszły już w życie i ostateczna decyzja o ich stosowaniu należy właściwie już wyłącznie do linii lotniczych. Należy bowiem pamiętać, że załoga będzie w dalszym ciągu mogła zakazać korzystania z gadżetów w trakcie lotu.
Teraz jednak kluczową kwestią jest zapewnienie odpowiednich warunków technicznych, a to potrwa dobrych kilka miesięcy. Nie ulega bowiem żadnym wątpliwościom, że rozmowa na wysokości kilku tysięcy metrów nad powierzchnią może być zwyczajnie niemożliwa z powodu braku zasięgu. W interesie przewoźników jest zatem przygotowanie odpowiednich rozwiązań. Może to oznaczać, że niebawem na pokładach znajdą się hotspoty lub anteny pełniące rolę stacji BTS, które pozwolą nam na prowadzenie rozmów telefonicznych. Pozostaje mieć nadzieję, że nie będzie się to wiązać z zaporowymi dla większości podróżujących opłatami.
Otwartą kwestią pozostają jednak preferencje samych pasażerów. Bo o ile pisanie SMS-ów czy rozmowa za pośrednictwem komunikatorów typu WhatsApp czy Messenger nikomu nie zaszkodzą, to wielogodzinne pogaduchy już owszem. Stąd może wyniknąć kolejny problem, z którego zrodzą się spory między pasażerami i obsługą (a także samymi pasażerami). Teoretycznie to bardzo przyziemna (metaforycznie ujmując), ale jednak istotna kwestia. Niewykluczone, że właśnie z jej powodu rozmowy telefoniczne w trakcie lotu w dalszym ciągu pozostaną u wybranych linii lotniczych zabronione.
Decyzja EASA i zmiany w regulaminach linii lotniczych mogą natomiast (choć wcale nie muszą) zmienić mentalność samych pasażerów, dla których włączony telefon na pokładzie był dotąd synonimem czarnego kota przebiegającego drogę, nawet czymś o wiele gorszym. Być może z czasem ogół społeczeństwa również będzie zdawał sobie sprawę z tego, że łączność bezprzewodowa, z której korzystają nasze urządzenia nie obniża bezpieczeństwa lotu.
Foto Hand holding mobile smart phone with connect wifi on the airplane via Shutterstock.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu