Felietony

Technologie z filmów, które stały się rzeczywistością

Patryk Koncewicz
Technologie z filmów, które stały się rzeczywistością
Reklama

Dzieła kultury popularnej popychają naukowców do działania. Technologie, które niegdyś były czystą abstrakcją, dziś możemy doświadczać na żywo.

Filmy, seriale i gry przedstawiają wizję licznych gadżetów i technologii, które pobudzają wyobraźnie inżynierów i naukowców. Wiele z nich przestało już być tylko kreacją rodem z dzieł sci-fi, a rzeczywistość zdążyła dogonić fikcję. Oto zestawienie kilku ciekawych motywów ze świata popkultury, które stały się faktem.

Reklama

Samowiążące się buty od Nike

„Powrót do przyszłości” to bezdyskusyjna klasyka. Kultowy film science fiction z 1985 miał niemały wpływ na ukształtowanie gatunku i przez lata inspirował twórców kultury popularnej. Urodziłem się ponad dekadę po premierze filmu, ale dokładnie pamiętam ekscytację, gdy po raz pierwszy oglądałem go jako dziecko.

Czy wy też zawsze marzyliście o założeniu futurystycznych butów i wskoczeniu na latającą deskę? Jasne, że marzyliście. I choć w pełni funkcjonalna deska wciąż pozostaje w strefie wyobraźni, tak samowiążące się obuwie Marty’ego jest już całkiem realne.

Źródło: Nike

Nike Air Mag to buty żywcem wyjęte z hitu lat 80. Nie da się w nich co prawda biegać po ścianach, ale futurystyczny i niezwykle efektowy system automatycznego wiązania działa dokładnie tak samo jak w filmie. Model został dwukrotnie wypuszczony jako produkt kolekcjonerski w 2011 i 2016 roku, a jego wartość sięgała od kilku do nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych. Cena zaporowa, ale czego nie robi się, żeby spełnić dziecięce marzenia?

Auto aim

Automatyczne celowanie to zmora i zbawienie uczestników sieciowych strzelanek. Utrapienie niedzielnych graczy, którzy chcą odstresować się po pracy i zarazem podstawowe narzędzie cheaterów, którzy zwycięstwo stawiają ponad dobrą zabawę i uczciwość. Mało kto jednak wie, że system o podobnym działaniu dawno został już zaimplementowany w prawdziwej broni.

Na ten nietypowy pomysł wpadła amerykańska firma TrackingPoint, tworząc w 2011 roku karabin dalekiego zasięgu wspomagany… Linuksem. Laserowy miernik i dedykowane oprogramowanie sprawiają, że strzelec musi w zasadzie tylko chwycić za broń i ustawić mniej więcej w stronę celu. Określeniem prędkości wiatru i braniem pod uwagę takich czynników jak wilgotność czy grawitacja zajmie się komputer. Co ciekawe, karabin posiada także łączność WiFi, aby stremować obraz z optyki na smartfona czy tablet.

Nieco to przerażające, bo według testów takie rozwiązanie pozwala amatorom skutecznie eliminować cele z daleka, co w normalnych warunkach wymagałoby specjalistycznego i wymagającego treningu snajperskiego.

Broń laserowa

Zapewne kojarzycie scenę z IV części Gwiezdnych Wojen, gdy Gwiazda Śmierci niszczy wiązką energii bezbronną planetę Alderaan. Pojedynki na broń laserową to obok mieczy świetlnych i mocy najbardziej charakterystyczny element Star Wars. W rzeczywistości lasery nie wypluwają z siebie kolorowych pocisków, ale ich działanie jest równie śmiercionośne.

Reklama
Źródło: Lockheed Martin

Prym w pracach nad potężnymi działami laserowymi wiodą obecnie Amerykanie. Siły jednostek naziemnych i marynarki od kilku lat testują już rozwiązania takie jak lasery HELMTT, ATHENA lub HELIOS, które są w stanie niemalże niewidocznie niszczyć cele powietrzne i naziemne. Zwłaszcza ten ostatni, o mocy 60 kW – dostarczany przez Lockheed Martin – przeszedł już pozytywne testy praktyczne na niszczycielkach US Navy, a jego kolejne warianty mogą w przyszłości stanowić podstawę futurystycznego pola bitwy.

A co z ręcznymi blasterami? Cóż, te także już istnieją i do złudzenia przypominają wyposażenie galaktycznych rebeliantów. Chiński ZKZM-500 to bezgłośna broń wyposażenia piechoty, która ma w założeniu niszczyć jednostki wroga, zanim te zdążą się zorientować, skąd nadchodzi atak. Za jego pomocą błyskawicznie można uszkodzić kamery lub drony, ale w starciu z człowiekiem także dają radę. Wystarczy zaledwie kilkanaście sekund, aby wiązka skierowana na twarz trwale uszkodziła wzrok, doprowadzając przy tym do rozległych poparzeń.

Reklama

Komunikacja przez hologramy

Kogo obchodzi FaceTime czy Zoom, gdy rozmówca może dosłownie stanąć obok Ciebie w pełnej okazałości? Nie, to nie fragment scenariusza ze Star Trek, tylko sprytne wykorzystanie praw fizyki. Hologramy są nauce znane od dawna i wbrew pozorom nie są wcale takie trudne do stworzenia. Powstają dzięki zestawieniu dwóch wiązek światła, które w odpowiedniej konfiguracji tworzą trójwymiarowe animacje, takie jak poniższy hologram ziemi autorstwa naukowców z Tokijskiego Uniwersytetu Rolnictwa i Technologii.

No dobrze, ale co z holograficznymi rozmowami rodem z Gwiezdnych Wojen? Cóż, to także jest możliwe. Udowodnił to David Nussbaum, projektując budkę 3D, która pozwala na „zdublowanie” postaci rozmówcy i wyemitowanie go w innym miejscu.

Wyobraźcie sobie potencjał nauki zdalnej, gdy każdy z wykładowców posiadałby taki sprzęt w sali lekcyjnej. Oglądając powyższy film, nie sposób odczuć wrażenia, że człowiek niejako odnalazł sposób na (przynajmniej częściową) teleportację. Nie mogę się doczekać momentu, gdy taka funkcja będzie już dostępna w każdym smartfonie.

Smart Home

Kojarzycie disneyowski film Smart House z 1999 roku? Bohaterowie wprowadzają się do w pełni zautomatyzowanego domu, z inteligentnym asystentem, zdalnie sterowanym oświetleniem i zautomatyzowanym sprzątaniem. Brzmi znajomo? Perspektywa technologicznego domu dziś wydaje się czymś normalnym, ale ponad 20 lat temu o takich innowacjach przeciętny obywatel mógł tylko pomarzyć.

Dziś na wyciągniecie mamy do dyspozycji inteligentne zamki do drzwi czy inteligentny system sterowania ogrzewaniem, które pojawiły się w filmie Electric Dreams już w… 1984 roku! Bohaterowie produkcji z lat osiemdziesiątych nie mieli co prawda możliwości sterowania funkcjonalnościami z poziomu iPhone’a, ale główna zasada i trzon zamysłu w zasadzie się nie zmieniły. To, co niegdyś stanowiło metaforę zagrożeń nowych technologii, dziś stało się podstawowym wyposażeniem naszych domostw.

Reklama

Do zobaczenia za 20 lat

Powyższe przykłady świetnie pokazują, że kinematografia i dzieła kultury popularnej niejako krztałtują rzeczywistość, a pomysły, będące przejawem szalonej wyobraźni reżyserów, stanowią podstawę działania naukowców z przyszłości. Dziś trudno wyobrazić sobie, jak wyglądałaby ta publikacja w 2040 roku. Jestem jednak pewny, że ktoś kiedyś zbierze „nierealne” dziś technologie ze współczesnych filmów i seriali, tworząc zestawienie istniejących już rozwiązań, które dla nas stanowiły jedynie futurystyczny scenariusz. Macie pomysły, co może się w nim znaleźć?

Stock image from Depositphotos

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama