? Wypuszczenie na rynek tańszej, bo uboższej o 8GB pamięci, wersji iPhone’a 5c przez wielu interpretowane jest jako próba ratowania sprzedaży tego mo...
?
Wypuszczenie na rynek tańszej, bo uboższej o 8GB pamięci, wersji iPhone’a 5c przez wielu interpretowane jest jako próba ratowania sprzedaży tego modelu, który nie cieszy się tak dużą popularnością, jak iPhone 5s. Wprawdzie Apple udało się zwiększyć sprzedaż iPhone’ów w ostatnim kwartale, ale wiele wskazuje na to, że iPhone 5c wcale nie był koniem pociągowym w tym wyścigu.
Trudno się temu dziwić. Od dawna fani marki Apple oczekiwali tańszego iPhone’a. Wprowadzenie na rynek uboższej w parametry wersji tego popularnego smartfona wydawało się kwestią czasu. Oczywiście, mogło się to kłócić z postrzeganiem firmy, jako marki quasi-premium, jednak w obliczu pojawiających się, dużo tańszych high-endów z Androidem na pokładzie, trudno było nie pokusić się o powalczenie również o nieco uboższego klienta.
I tak oto pojawił się iPhone 5c, a teraz w Polsce dostępna jest jego tańsza wersja. Ile w naszym pięknym kraju kosztuje 8GB iPhone 5c? Cóż, jeżeli ktokolwiek liczył na znaczną obniżkę, może przestać liczyć. Odchudzony smartfon w Apple Store kosztuje 2279 złotych. Tańszy jest więc aż o całe 220 złotych od 16GB wersji. Czy ktokolwiek dla tej kwoty jest w stanie połasić się na urządzenie z o połowę mniejszą pamięcią wewnętrzną (przyjmując, że i tak zamierza wydać ponad 2 tysiące złotych)?
Troszkę inaczej wygląda to, jeżeli porównamy 8GB iPhone’a 5c do 16GB iPhone’a 5s. Różnica w cenie to 670 złotych, a więc prawie tyle, za ile można kupić całkiem dobry smartfon Moto G.
Oczywiście, można było się tego spodziewać. Trudno sobie wyobrazić, że nagle Apple obniży cenę o 500 złotych lub więcej. Firma dalej chce uchodzić za markę "prawie-premium". Problem w tym, że iPhone’a 5c ani nie można nazwać tanim, ani premium.
Upakowany w kolorowy plastik iPhone 5 o cenie przekraczającej 2 tysiące złotych trudno nazwać telefonem “tanim”. Po za tym różnica między 16GB 5s a 5c to “zaledwie” 450 złotych. 450 złotych, aby mieć lepszy procesor, lepszą kamerę, ciekawszy wygląd, Touch ID i tym podobne, nie wydaje się już tak ogromną różnicą i od początku działała ona na niekorzyść “tańszego” modelu. Trudno więc właściwie powiedzieć, dla kogo Apple przygotowało iPhone’a 5c. Dla wielbicieli jaskrawych kolorków? Trudno też nie uśmiechnąć się pod nosem, widząc, że Apple obcina o połowę pamięć smartfona obniżając jego cenę o “całe” 220 złotych. Promocja stulecia, mówię Wam.
Drogie Apple, albo rybki, albo… krakersy. Albo rzeczywiście robimy tańszą wersję flagowca i zdobywamy nią rynek, albo nie. Bo iPhone 5c, 16GB czy 8GB, to chyba jednak wypadek przy pracy.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu