Artykuł sponsorowany

Tańsze czy droższe auto będzie lepsze, czyli jak wykorzystać TCO przy zakupie samochodu

Redakcja Antyweb
Tańsze czy droższe auto będzie lepsze, czyli jak wykorzystać TCO przy zakupie samochodu
Reklama

Poszukując nowego samochodu można przebierać w bardzo dużej ilości ofert. Różnice w cenach są czasami ogromne, lecz nie zawsze okazuje się, że tańszy wybór jest korzystniejszy. Przykład Volkswagena Passata pokazuje, że oprócz dobrej ceny można bardzo dużo ugrać jeszcze dobrym wyposażeniem i niskimi kosztami użytkowania. Ten przykład jasno pokazuje dlaczego warto wykonać analizę TCO przed zakupem samochodu i dlaczego dotyczy też osób prywatnych.

TCO jest to forma analizy całkowitych kosztów użytkowania. Skrót TCO pochodzi z języka angielskiego (Total Cost Ownership) i w dosłownym tłumaczeniu można przetłumaczyć jako całkowity koszt posiadania. W Polsce jest wiele firm, które zajmują się badaniami i wykonywaniem analiz TCO.

Reklama

Sami też producenci starają się korzystać z tej formy przy budowaniu swojej oferty dla przyszłego klienta. Chociaż zakup nowego auta kojarzy się głównie z weryfikacją ofert i ewentualną wycieczką do salonu by sprawdzić przed zakupem proponowany produkt, to nie zawsze weryfikujemy czy w późniejszym okresie takie koszty jak serwis, a nawet zużycie paliwa nie obciążą zbytnio budżetu domowego. Na początku jednak kilka słów teorii, a później przejdziemy do przykładu potwierdzającego tezę, że Volkswagen jest jednym z najlepszych producentów, którzy mocno pracują nad TCO i widać tego efekty.


Całkowite koszty użytkowania: czy pomoże też prywatnym kupcom?

TCO jest analizą składającą się z kilku danych. Na te wyliczenia składają się wszystkie koszty związane z zakupem oraz późniejszą eksploatacją samochodu. Mowa tutaj m.in. o paliwie, serwisowaniu oraz potencjalnych naprawach usterek lub uszkodzeń powypadkowych. Bardzo ważną kwestią jest też utrata wartości, której poświęcimy za moment osobny akapit. Jak wspominaliśmy już wcześniej, analiza TCO wykorzystywana jest najczęściej przez klientów instytucjonalnych, gdyż to fleet managerowie weryfikują w ten sposób koszty użytkowania floty samochodowej. Dzięki temu wydatki na obsługę aut firmowych są racjonalizowane, co przy odpowiednich ruchach pozwala na skuteczniejsze zarządzanie powierzonym mieniem. W tym wypadku jednak bardziej skupimy się na osobach fizycznych.

Przysłowiowy Kowalski dużo rzadziej zmienia samochód niż jest to dokonywane w firmowych flotach. Mało kiedy jeden człowiek kupi więcej niż kilka nowych aut w swoim życiu. W związku z tym okresy między wymianami są dużo dłuższe, a przebiegi osiągane przez rodzinne auta są mniejsze. Mimo tego warto dokonać analizy TCO, również przed zakupem prywatnego pojazdu, gdyż łatwo można zobaczyć wtedy, że początkowo tańsze auto nie zawsze może mieć takie wyposażenie standardowe, jakiego byśmy oczekiwali, a końcowe koszty nie będą równie niskie co w przypadku początkowo droższej oferty. Zmiennych, które wpływają na analizę TCO jest bardzo dużo i są one elastyczne przez co końcowy wynik, może być zaskakującym.


Jakich danych potrzebujemy, żeby wykonać analizę TCO?

Analiza TCO opiera się na kilku punktach z danymi oraz prostym równaniu matematycznym. Do tego pierwszego będziemy potrzebować m.in.: okresu w jakim chcemy użytkować auto (czyli ile de facto miesięcy i lat planujemy jeździć tym konkretnym samochodem), ile mniej więcej przejedziemy kilometrów w tym czasie (warto zapisać zarówno średnie roczne plany, jak i potencjalny wynik końcowy) oraz skupić się na kwestiach wyposażenia i kosztów użytkowania.

W przypadku wyposażenia samochodu, to przeglądając oferty poszczególnych producentów, możemy zauważyć czasami znaczące różnice w poszczególnych elementach – zwłaszcza, kiedy chcielibyśmy mieć dość spersonalizowane wyposażenie. Przykładowo: rzadko kiedy zdarza się, żeby w standardzie znajdowała się automatyczna klimatyzacja czy też opcjonalne oświetlenie biksenonowe lub LED-owe. Wtedy też trzeba skorzystać z opcjonalnego i dodatkowo płatnych elementów. W salonach możemy jednak spotkać wiele promocji i pakietów, które uatrakcyjniają ofertę, pozwalając doposażyć auto i zaoszczędzić kilkaset złotych.

Reklama

Kolejnym krokiem powinno być sprawdzenie informacji dotyczących kosztów serwisu w danym okresie użytkowania – przeglądy i potencjalne naprawy. W broszurach producenta znajdziemy też orientacyjne dane o zużyciu paliwa, a w ten sposób możemy też policzyć mniej więcej ile wydamy na paliwo. Ogromny wpływ na prawidłowe wyliczenie TCO ma też wartość rezydualna, czyli potencjalna wartość pojazdu po zakończeniu okresu użytkowania auta. Zebranie tych wszystkich danych pozwoli nam sprawdzić, które auta okaże się najtańsze w użytkowaniu w całym okresie użytkowania.

Analiza TCO na konkretnym przykładzie

Nasz przykładowy Jan Kowalski, szuka nowego samochodu klasy średniej, a budżet jaki planuje przeznaczyć na zakup auta to około 130 000 zł. Rocznie takim pojazdem planuje pokonywać około 15 000 km i użytkować go przez 4 lata. Z prostej matematyki wynika, że przy potencjalnej sprzedaży jego wymarzone auto ma mieć przejechane około 60 000 km. Auto ma być napędzane silnikiem Diesla o mocy około 150 KM i mieć kilka dodatkowych elementów wyposażenia – opcjonalne oświetlenie biksenonowe lub FullLED, nawigację satelitarną, czujniki parkowania z przodu i z tyłu, alarm i lakier metalizowany.

Reklama


Do analizy TCO, którą wykonamy dla Jana Kowalskiego wzięliśmy pięć samochodów: Forda Mondeo, Hyundaia i40, Opla Insignię, Toyotę Avensis i Volkswagena Passata. Ceny bazowe poszczególnych aut kształtują się na następującym poziomie: Ford Mondeo 2.0 TDCI 150 KM Edition – 127 630 zł, Hyundai i40 Sedan 1.7 CRDI 141 KM Business – 116 500 zł, Opel Insignia 1.6 CDTI 136 KM Innovation S&S – 119 450 zł, Toyota Avensis 2.0 D-4D 143 KM Premium – 122 900 zł, Volkswagen Passat 2.0 TDI 150 KM Trendline 116 390 zł.

Doposażenie aut w wyżej wspomniane elementy (niektórzy konkurenci część wyposażenia oferowali w standardzie, a w innych przypadkach potrzeba było dopłat w wysokości nawet ponad 6 000 zł za jeden punkt) podniosło ceny do następującego poziomu: Ford Mondeo – 131 380 zł, Hyundai i40 124 800 zł, Opel Insignia – 135 090 zł, Toyota Avensis 133 780 zł i Volkswagen Passat 125 930 zł. Z danych otrzymanych z firmy Eurotax wynika, że po 4 latach i przejechaniu 60 000 km, będą warte od 40,6% do 51,5% wartości początkowej, czyli utracą na swojej wartości od 61 114 zł (w przypadku Passata) do 78 008 zł (w przypadku Mondeo).

Różnice w orientacyjnych kosztach paliwa dla poszczególnych samochodów wyniosły prawie 2400 zł a rozstrzał w cenach przeglądów oscylował między 1877,82 zł (za przeglądy Hyundaia i40) do 4846,89 zł (za przeglądy Opla Insignii). Również potencjalne ceny części eksploatacyjnych są mocno zróżnicowane w przypadku czterech wybranych samochodów przez Kowalskiego. W tym punkcie najtańszym okazał się Opel Insignia (2 845,05 zł), a najdroższy Volkswagen Passat (3 388,85 zł). Jednak kiedy zsumujemy łączne koszty eksploatacji okazuje się, że różnice mogą sięgać nawet kilku tysięcy złotych. Poszczególne dane przedstawiają się następująco: Ford Mondeo – 20 238,24 zł łącznych kosztów, Hyundai i40 – 18 797,80 zł, Opel Insignia – 21 164,94 zł, Toyota Avensis – 20 870,32 zł i Volkswagen Passat – 18 933,67 zł. Teraz pozostaje nam ostatnie dodawanie w przykładowej analizie TCO.

Reklama

Aby dokończyć naszą analizę TCO musimy zsumować wspomnianą utratę wartości przez te 4 lata, wraz z łącznymi kosztami eksploatacji. Z podanych pięciu przykładów, końcowy wynik łącznego kosztu użytkowania wygląda następująco: Ford Mondeo 2.0 TDCI – 98 246,24 zł, Hyundai i40 1.7 CRDI – 86 636,80 zł, Opel Insignia – 90 971,94 zł, Toyota Avensis 2.0 D-4D – 94 818,32 zł i Volkswagen Passat – 80 047,67 zł.

Z naszej analizy TCO wynika, że w końcowym wyniku, najtańszym samochodem okazał się Volkswagen, który pokonał konkurencję o kilka do kilkunastu tysięcy złotych. Najwięcej niemieckie auto zyskało w punktach dotyczących utraty wartości i wartości rezydualnych. Chociaż jest to przykładowa analiza TCO, to warto takie działania wykonać, a zwłaszcza sprawdzić dokładnie koszty serwisowe, gdyż wielu producentów oferuje teraz pakiety przeglądowe, które mają znaczący wpływ na późniejsze koszty użytkowania. Powyższe dane jasno prezentują, że Volkswagen wie jak wykorzystywać swoje atuty w przygotowywaniu oferty dla swoich klientów.

Materiał powstał we współpracy z marką Volkswagen

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama