Qualcomm oraz Mediatek to dwójka potentatów procesorowego rynku smartfonów. Ostatnio jednak widać powolne zmiany w ich planach na najbliższe lata, które prawdopodobnie pozytywnie wpłyną na wszystkie telefony. Czy rzeczywiście mamy się z czego cieszyć?
Najtańsze smartfony naprawdę będą dobre. Wszystko dzięki nowym procesorom
Nowe upodobania branży
Sztuczna inteligencja – zwrot, który elektryzuje wszystkich i stanowi cel dla wielu centrów badawczo-rozwojowych. Do tego wspomina się o niej przy premierze nowych urządzeń. Podobno producenci spędzili setki czy nawet tysiące godzin opracowując do nich rozwiązania, bazujące na SI, pozwalające odmienić nasze życie, uczynić je znacznie przyjemniejszym. Po prostu cud. Tu na pewno można wspomnieć o specjalnych algorytmach w aplikacjach aparatu (chociaż określanie ich sztuczną inteligencją to prawdziwe wyolbrzymienie) czy nawet „implementowaniu” ich do sprzętu AGD i RTV. Mimo wszystko są pewne granice.
Trzeba jednak przyznać, że ta moda oraz nowe aplikacje wymagają szybszych układów do obliczeń z tym związanych. Obecnie uwagę Qualcomma oraz Mediateka przykuwa głównie temat chipów dedykowanych uczeniu maszynowemu oraz sztucznej inteligencji. Można to zresztą samemu dostrzec, patrząc na ostatnie premiery ich procesorów.
Coraz wyżej i wyżej
Ceny flagowców rosną z roku na roku, ale już kwota potrzebna do zakupu dobrego smartfona spada w identycznym tempie. Mnie osobiście to cieszy. Jedynie martwię się tym, że niektóre firmy wręcz odpływają w swojej wycenie topowych produktów – rozumiem chęć podkreślenia ich klasy premium, ale powinny być tego granice.
Obecnie na najwyższej półce doszło do znacznego podziału. Na górze mamy tych wyceniających się na dużo ponad 3, 4 lub też 5 tysięcy złotych. Pośrodku stawki ulokowałbym graczy z tabliczkami z liczebnikami z przedziału 2200 – 2300 do 3000, natomiast resztę peletonu stanową firmy, gustujące w mniejszych liczbach. Tu bryluje Honor oraz Xiaomi.
Z uwagi na takie zmiany, Qualcomm i Mediatek przygotowują nowe SoC, które będą swoistymi łącznikami między mid-rangami, a high-endami. Najlepszym tego przykładem pozostaje Snapdragon 710. Warto tu wspomnieć, że to wszystko przekłada się na brak zainteresowania tworzeniem procesorów z najniższej półki, pokroju Snapdragonów 200. Uważam, że to świetna sprawa. Cóż, modele tego typu oferowały dramatyczną wydajność i telefony z nimi idealnie nadawały się do rzucania o ścianę lub jako podstawka pod kubek.
Niska półka? Już nie wśród SoC
Na pewno istotnym tropem w całej sprawie jest fakt, że najtańsze urządzenia nie przynoszą zadowalających zysków. Z pewnością część firm porzuci tą mało rentowną kategorię. Mam tu na myśli przedział cenowy do 300-400 złotych, który pozostanie terytorium tylko mniej znanych graczy. W obliczu nadchodzącego braku dedykowanych układów dla low-endów może tu powstać luka w portfolio większych marek, jednak z pewnością godnie zastąpią je nieco droższe, lecz zdecydowanie wydajniejsze budżetowce.
Tani smartfon z Androidem w końcu przestanie kojarzyć się z powolnym urządzeniem. Po pierwsze Google popularyzuje odchudzonego Androida Go, a po drugie te modernizacje w kwestii procesorów pozwolą na pojawianie się w nich znacznie mocniejszych układów. Uwierzycie, że seria Snapdragon 400 na dobre wyprze linię 200? Ja na to czekałem od dawna, a nadchodzące 429 i 439 tylko to sfinalizują.
źródło: Phone Arena
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu