Rzadko zdarzają się u nas sytuacje, by ktoś uzbrojony w pistolet/karabin wpadł do szkoły, urzędu czy sklepu i strzelał do ludzi. Na dobrą sprawę nie p...
Rzadko zdarzają się u nas sytuacje, by ktoś uzbrojony w pistolet/karabin wpadł do szkoły, urzędu czy sklepu i strzelał do ludzi. Na dobrą sprawę nie przypominam sobie takiego zdarzenia, co nie znaczy, że go nie było. Za Oceanem sprawy mają się inaczej - tam relatywnie często ktoś urządza jatkę, niektóre są naprawdę krwawe. Aby minimalizować zagrożenie, warto skorzystać z nowych technologii. Najprostsze rozwiązanie...
Pewnie każdy przynajmniej raz słyszał o jakimś krwawym zdarzeniu w USA: szaleniec strzela w kinie, jakiś młokos wybija kolegów podczas lekcji, ktoś biega wzdłuż ulicy i strzela do wszystkiego, co się rusza. Czasem po tych zdarzeniach jakiś "specjalista" stwierdza, że wszystkiemu winne gry komputerowe. Przez chwilę trwa dyskusja dotycząca uzbrojonego społeczeństwa, tego, że każdy może dostać broń, ale szybko cichnie. Aż znowu ktoś przyjdzie z karabinem do szkoły. Pojawiają się firmy, które chcą ograniczyć zagrożenie, zminimalizować straty. A przy okazji oczywiście zarobić.
Trafiłem na informacje dotyczące Shooter Detection Systems, przedsiębiorstwa, które wymyśliło, jak pomóc ludziom w trakcie ataku terrorysty/bandyty/świra. Stworzyli system czujników reagujący na huk wystrzału oraz błysk powstający przy strzale. Podobno zostało to tak dopracowane, że produkt rzadko się myli i nie wywołuje bezpodstawnie alarmu. Nie powinno się zatem zdarzać (często), iż detektor uzna książkę uderzającą o podłogę czy trzaśnięcie drzwiami za oddanie strzału. Seria z karabinu to seria z karabinu i na nią będzie wyczulony zestaw. Ten ostatni przypomina gniazdko elektryczne i również może być montowane w ścianie.
Jak to działa? W gruncie rzeczy mechanizm nie jest skomplikowany, chodzi o wczesne ostrzeganie. Jeśli w jednej z sal padną strzały, to uczniowie w innych szybko się o tym dowiedzą i będą mogli opuścić zagrożony teren. Jednocześnie informację o zdarzeniu otrzyma policja, więc szybkość reakcji nie będzie zależała od tego, kiedy ktoś zrozumie, co się dzieje i wezwie mundurowych. Na tym poziomie sprawa wydaje się logiczna. Nie skupiamy się na neutralizacji zagrożenia, co byłoby dość trudne dla firmy technologicznej, lecz na alarmie ogłaszanym po szybkim wykryciu niebezpieczeństwa.
Wszystko się niby zgadza, podejrzewam, że znajdą się podmioty, które zainwestują w ten system (już się znajdują). Zwłaszcza, jeśli pozytywnie wypadają testy i wykazują jednoznacznie, że policja nie jest wzywana, gdy uczeń poświeci w czujnik smartfonem. Jednocześnie dostrzegam w tym dalsze komplikowanie sprawy i szukanie rozwiązania dla czegoś, co nie miałoby miejsca (przynajmniej na taką skalę), gdyby broń nie była tak powszechnie dostępna. Wiem, jakie jest zdanie niektórych z Was na ten temat i w Polsce też chętnie przywitalibyście zmianę prawa polegającą na dozbrojeniu społeczeństwa, lecz zwolennikiem takiego rozwiązania nie byłem i pewnie nie zostanę.
Jeśli gdzieś jest problem z bronią, jej rozpowszechnieniem i nadużywaniem, to rozwiązaniem nie będą systemy w stylu prezentowanego - tu trzeba zadać pytanie, czy źródło problemu nie jest zbyt dostępne. To jednak byłby zamach na wolności obywatelskie, a zwłaszcza na portfele niektórych firm. Lepiej zatem zostawić sprawy po staremu, dofinansować system w stylu przedstawionego i zrobić na nim dodatkowe pieniądze. Rozwiązanie idealne.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu