Lubię oglądać animacje, w których prezentuje się zmiany na jakimś obszarze w konkretnym czasie. Pewnie kojarzycie filmy tego typu, nie brakuje ich w S...
Lubię oglądać animacje, w których prezentuje się zmiany na jakimś obszarze w konkretnym czasie. Pewnie kojarzycie filmy tego typu, nie brakuje ich w Sieci, na YT można z łatwością znaleźć takie treści. Dzisiaj oglądałem kolejny, historię naszego globu porównano do trasy Los Angeles - Nowy Jork. Domyślacie się pewnie, że człowiek odgrywa na tej drodze niewielką rolę. Przy okazji można się zastanowić nad rewolucjami technologicznymi, jakie zafundował sobie człowiek. Zwłaszcza tą ostatnią, cyfrową - trwa krótko, a totalnie przeobraziła naszą rzeczywistość.
Z przywołanymi we wstępie animacjami należy oczywiście uważać (jak ze wszystkim w Sieci) - część z nich zawiera błędy i nie trzeba być specjalistą, by je wychwycić. To nie uderza jednak w samą ideę ich tworzenia, ponieważ w kilka minut można się dowiedzieć wielu ciekawych rzeczy, zaobserwować zmiany, jakie zaszły na mapie politycznej świata, rozwój i upadek imperiów, migracje ludności albo wpływ człowieka na środowisko naturalne. Ciekawe informacje podane w przystępny sposób, jest się potem nad czym zastanawiać.
Powyżej wrzucam film, na który trafiłem dzisiaj rano. Kilka miliardów lat porównane do trasy o długości kilku tysięcy kilometrów. Dobre narzędzie do pokazania skali - szybko okazuje się, że w historii naszego globu człowiek pojawił się bardzo późno, blisko celu. Nam może się wydawać, że gramy tu pierwsze skrzypce i władamy tym globem od niepamiętnych czasów, ale prawda jest taka, że w tej historii nasz rozdzialik jest, póki co, bardzo krótki, może też niewiele znaczący. W skali makro miejsce miały ważniejsze wydarzenia niż pojawienie się człowieka...
Patrząc na animację, zacząłem się zastanawiać nad rozwojem technologicznym. Zmianami z ostatnich dekad i ogólnym postępem. Film kończy się informacją, iż era cyfrowa rozpoczęła się 25 lat. Czy jest sens rozpatrywać to w kontekście całej historii globu? Raczej nie - dwie zupełnie różne skale. Ale spójrzmy na to z perspektywy rozwoju naszej cywilizacji, świata ludzi. Czy 25 lat to dużo? Nie, to zaledwie jedno pokolenie. Tymczasem przez ostatnie ćwierć wieku wydarzyło się w naszej historii bardzo wiele. Nie mam tu na myśli wojen, zmian na mapach, czy kataklizmów - podejmuję temat od strony technologicznej. Dokonał się przełom. Nadal się dokonuje i to w zawrotnym tempie.
Autorzy filmu zwracają uwagę na rewolucję rolną, która rozpoczęła się kilkanaście tysięcy lat temu. To czas, w którym człowiek przechodzi z koczowniczego do osiadłego trybu życia. Jego przeżycie nie jest już uzależnione od łowiectwa i zbieractwa, lecz od uprawy i hodowli. Zaczyna powstawać cywilizacja. Proces niezwykle istotny, a przy tym długotrwały - ciągnął się kilka tysięcy lat i w niektórych częściach naszego globu nie zakończył się do dnia dzisiejszego. Kilkaset lat temu ludzkość przeżyła kolejną rewolucję, tym razem przemysłową. Znowu dokonały się zmiany mające fundamentalne znaczenie dla dzisiejszego świata.
Czy między jedną rewolucją a drugą nic się nie działo? Działo i to całkiem sporo, powstawały nowe technologie, ważne wynalazki, dokonywano istotnych odkryć. Człowiek zmieniał otaczającą go przestrzeń. Ale to była ewolucja. I nagle nadchodzi czas pary, maszyn, produkcji przemysłowej, świat przed tymi wydarzeniami i po nich nie będzie taki sam. Warto przy tym zauważyć, że w tym przypadku zmiany nie trwały kilka tysięcy lat - schodzimy do skali setek lat. A od kolejnego ważnego przełomu nie dzieliły ludzkości długie wieki, wystarczyło 100-200 lat (zależy, jak liczymy), by znowu dokonało się coś wielkiego.
Wspominałem (za twórcami animacji), że era cyfrowa trwa dwadzieścia pięć lat, ale trzeba mieć na uwadze, że korzenie tych przemian sięgają dalej, musimy się cofnąć do połowy poprzedniego stulecia. Wtedy wystartowała rewolucja naukowo-techniczna. I spójrzmy na to, co dokonało się w ciągu kilku dekad. Dla przeciętnego człowieka mógł to być szok. Tempo oraz rozmach zmian uległy przeobrażeniom - dotykają miliardów ludzi, wszystko dzieje się w czasie, na który przypada kilka pokoleń. W ciągu kilkudziesięciu lat rzeczywistość przeszła wielką metamorfozę.
Świat dwudziestolecia międzywojennego nie przypomina tego, jaki oglądamy dzisiaj. Człowiek produkuje pojazdy i narzędzia, które kiedyś (czyli w poprzednim stuleciu) rozpatrywano w kategoriach SF, tworzy maszyny obliczeniowe o wielkich możliwościach, rozwija wielką sieć komunikacyjną, może bardzo mocno ingerować w swój organizm, osiąga coraz lepsze efekty w procesie miniaturyzacji przedmiotów i procesów, wyruszył w przestrzeń kosmiczną. A w perspektywie, którą jest w stanie bliżej określić, myśli o stworzeniu sztucznej inteligencji, niezwykle szybkich środków transportu, komputerów i leków nowej generacji, alternatywnej rzeczywistości w cyfrze.
Możliwe, że nie będzie to kontynuacja obecnej rewolucji, może stoimy u progu czegoś zupełnie nowego, kolejnego wielkiego przełomu? Jeśli tak, to trzeba podkreślić, że te dwa wydarzenia leżą niedaleko siebie na chronologicznej mapie. Już nie setki lat, a dekady, może nawet kilkanaście lat różnicy. A co będzie, gdy dokona się ten przełom? Kolejny nastąpi po kilku latach czy trzeba będzie poczekać znacznie dłużej, zmiany wyhamują i na pewien czas nastąpi "spokój"? Niektórzy pewnie się tego obawiają. Inni drżą na myśl o permanentnej rewolucji technologicznej.
Bez względu na to, jak potoczy się ta historia, trzeba docenić, a przynajmniej zauważyć, rozmach i siłę przemian zapoczątkowanych kilka dekad temu. Spójrzcie jeszcze raz na animację i umieści ten element na drodze prezentującej rozwój ludzkości. Niewielki fragment, przy tym bardzo istotny. Człowiek się rozkręcił. Ciekawe na jak długo...
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu