Pewnych rzeczy na Ziemi po prostu nie da się zrobić, a te, które można mogą mieć jeszcze większy potencjał zupełnie gdzie indziej. Tak jak na przykład fotografia gwiazd, jest miejsce niemające sobie na naszej planecie równych.
Chociaż jest to trochę niesprawiedliwe, bowiem do tego miejsca nie ma dostępu ot tak ktokolwiek. Trudno jednak się nie zachwycać zdjęciami wykonanymi przez zasłużonego astronautę-fotografa uchwyconymi na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej NASA (ISS).
Proste zadanie, lecz nie z tamtego miejsca
Polecamy na Geekweek: Kiedy urodzi się ostatni człowiek na Ziemi? Padła data
W ostatnim czasie docierają do Ziemi przepiękne zdjęcia gwiazd, które zostały wykonane wprost z orbity ziemskiej. Pomimo wyjątkowości miejsca, z którego astronauta Don Pettit je uchwycił, brzmi to raczej bardzo swojsko. Jednak wykonanie takich zdjęć z na orbicie nie jest tak łatwe, jakim się wydaje.
Dane z samego zdjęcia również brzmią bardzo znajomo: aparat Nikon Z9, zaopatrzony w szerokokątny obiektyw Sigmy 14mm i światłem 1.4. Czego jeszcze brakuje? No tak, czas ekspozycji szalonych 20 sekund przy ISO 128000. I wszystko brzmi... Cóż, jak w domu, ale w domu doba trwa dwadzieścia cztery godziny, podczas gdy stacja kosmiczna okrąża Ziemię co dziewięćdziesiąt minut. Na tak długi czas ekspozycji Pettit musiał znaleźć sprytny sposób.
Otóż astronauta, w imię swojej pasji, poświęcił praktycznie cały prywatny przydział kilogramów, które może zabrać na Międzynarodową Stację Kosmiczną i zabrał ze sobą wykonane przez siebie narzędzie — podobne do używanych przez astrofotografów na Ziemi — uwzględniające rotację stacji kosmicznej, aby móc wykonywać zdjęcia gwiazd, które nie będą smugami, lecz pięknymi światełkami zawieszonymi w bezkresie wszechświata.
Robienie zdjęć na orbicie ma swoje unikalne wyzwania. Nie tylko trzeba brać pod uwagę ciasnotę, problem z dostarczeniem sprzętu i poświęcenia prywatnego czasu na wykonanie fotografii, lecz i samą konstrukcję szyb. Każda jest pokryta kilkoma transparentnymi warstwami, które chronią astronautów przed niebezpieczeństwami z zewnątrz (np. mikrometeorytami). Dodatkowo jest tam naprawdę, naprawdę jasno.
Obydwa problemy udało się Pettitowi obejść prostymi (na Ziemi) sztuczkami oraz charyzmą, udało się bowiem przekonać NASA do wykonania kilku filtrów ND (ograniczających światło) pasujących do okien kabiny stacji kosmicznej. Dzięki temu ludzie na Ziemi mogą się zachwycać czystymi i szczegółowymi zdjęciami, które nie są zdominowane przez zbyta jasne punkty. Astronauta udzielił na ten temat interesujące wywiady dla kanałów NASASpaceflight oraz SmarterEveryDay. Ponadto można na bieżąco śledzić jego kanał na Reddicie.
Cieszmy się zdjęciami ze stacji kosmicznej, dopóki możemy
Jak sam astronauta zauważa, jego pasja to ratunek dla zapomnienia. Po powrocie ze stacji kosmicznej, jedyne co może człowiek ze sobą zabrać to wspomnienia. Dzięki wykonywaniu zdjęć może stworzyć pamiątki, które będą z nim na zawsze, a dodatkowo uwieczniają niesamowitą historię już niemalże trzydziestoletniego obiektu. Samo obrobienie zdjęć to jest również proces pięknej współpracy i pasji.
Don Pettit poświęca na zdjęcia prywatny czas, cała reszta jego planu dnia jest wypełniona zadaniami. Nie jest w końcu na orbicie dla zabawy, lecz w celu wykonania szeregu testów, które pomagają ludzkości lepiej zrozumieć kosmos. Z tego powodu nie ma też czasu, aby siedzieć przed komputerem i obrabiać fotografie. W tym pomagają mu ludzie kontrolujący misję. Wspierając fotografa wprost z Ziemi, edytują jego zdjęcia z ostrożnością, aby zachować jego wizję i następnie publikują wszystko na social media, skąd docierają do nas.
Niestety temu obiektowi zostały już tylko lata istnienia, więc z każdym rokiem, laurki takie jak gwiazdy Pettita, stają się coraz istotniejszym kawałkiem historii ludzkości.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu