Kosmos

Satelita-kanibal trafi na orbitę. Mogą być problemy prawne

Patryk Łobaza
Satelita-kanibal trafi na orbitę. Mogą być problemy prawne
Reklama

Na naszej orbicie tworzy się coraz większy śmietnik. Firmy i agencje wprowadzają kolejne urządzenia bez obowiązku zrobienia coś z tymi, które pozostają nieaktywne. Coś trzeba z tym zrobić i chyba właśnie znaleziono rozwiązanie.

Nie da się ukryć, że przestrzeń kosmiczna, szczególnie ta wokół ziemi staje się coraz większym śmietnikiem. Od początku ery kosmicznej ludzie umieścili na orbicie ponad 20 000 satelitów, a w najbliższych latach planowane są kolejne tysiące startów. Wiele z tych urządzeń już dawno jest nieaktywna i choć część z nich spłonęła w atmosferze lub spadła na Ziemię, nadal spora część z nich krąży wokół naszej planety.

Reklama

Co więcej, im więcej satelitów i odpadów, tym wyższe ryzyko kolizji, które generują miliony odłamków, stanowiąc poważne zagrożenie dla aktywnych satelitów i Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Problem ten jest na tyle poważny, że globalne sieci monitoringu śledzą tysiące większych obiektów, aby w razie potrzeby zmienić trajektorię statków kosmicznych.

W związku z tym brytyjski startup postanowił opracować dość niecodzienny system napędowy dla satelitów. Obiekty te miałyby "żywić się" kosmicznym złomem. Firma twierdzi, że jej technologia nie tylko zwiększa manewrowość satelitów, ale także może potencjalnie wykorzystywać kosmiczne śmieci jako paliwo.

Satelita pożre inne, by mieć paliwo

Magdrive, założony w 2019 roku przez Marka Stokesa, pracuje nad trzema wersjami silników kosmicznych, które wykorzystują metal w postaci stałej jako paliwo. Według założyciela ich nowy system napędowy może zwiększyć manewrowość satelitów dziesięciokrotnie, jednocześnie zmniejszając masę przeznaczoną na napęd o 90%.

Obecnie większość systemów napędowych satelitów opiera się na napędzie chemicznym lub elektrycznym. Napęd chemiczny oferuje dużą siłę ciągu, ale jest mało wydajny, podczas gdy napęd elektryczny charakteryzuje się wysoką wydajnością, ale niską siłą ciągu. Magdrive łączy zalety obu rozwiązań.

Chcieliśmy stworzyć coś, co naprawdę zmieni reguły gry dla ludzkości w przemyśle kosmicznym i pozwoli nam wspiąć się na kolejne szczeble drabiny, prowadzącej do cywilizacji kosmicznej. To napęd elektryczny, ale z dziesięciokrotnie większą siłą ciągu i dziesięciokrotnie mniejszą objętością i masą

- powiedział Mark Stokes, założyciel Magdrive.

Pierwszy system Magdrive, nazwany Warlock, ma trafić na orbitę w czerwcu 2025 roku. Działa on poprzez generowanie energii z paneli słonecznych, podobnie jak obecne systemy elektryczne. Jednak zamiast używać toksycznych gazów, takich jak hydrazyna, Magdrive wykorzystuje metal w postaci stałej, który pod wpływem energii zamienia się w plazmę.

Reklama

W dalszej przyszłości Magdrive ma nadzieję wykorzystać kosmiczne śmieci jako źródło paliwa. Stokes wierzy, że system będzie mógł zbierać nieaktywne satelity i przetwarzać je na metalowy proszek, który posłuży jako paliwo. Według niego pozwoliłoby to zamknąć obieg w gospodarce kosmicznej, wykorzystując zasoby, które już tam są. Obecnie każdy satelita musi zabierać ze sobą paliwo z Ziemi, co Stokes porównuje do budowy nowego pociągu za każdym razem, gdy opuszcza się stację.

Jednak wykorzystanie kosmicznych śmieci jako paliwa wiąże się z poważnymi wyzwaniami. Profesor MinKwan Kim z Uniwersytetu Southampton, który współpracuje z Magdrive, zwraca uwagę na problemy techniczne i prawne. „Traktat o przestrzeni kosmicznej ONZ stanowi, że własność obiektów wystrzelonych w kosmos pozostaje niezmieniona, nawet jeśli stały się śmieciami” – mówi Kim. Oznacza to, że przed przetworzeniem satelity konieczna jest zgoda jego pierwotnego właściciela. Dodatkowo, niektóre satelity zawierają wrażliwe dane lub technologie, co może zniechęcać właścicieli do udzielenia dostępu.\

Reklama

Kolejnym wyzwaniem jest kontrola jakości metalu pozyskanego z kosmicznych śmieci. Skład i czystość metalu mają bezpośredni wpływ na wydajność napędu.

Grafika: Magdrive

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama