Świat

Tak umiera telewizja 3D

Karol Kopańko
Tak umiera telewizja 3D
Reklama

Wszyscy zapewne pamiętamy trójwymiarowy hurra-optymizm roku 2010, kiedy po niebotycznie wysokich zyskach „Avatara”, świat zachłysnął się wizją przyszł...

Wszyscy zapewne pamiętamy trójwymiarowy hurra-optymizm roku 2010, kiedy po niebotycznie wysokich zyskach „Avatara”, świat zachłysnął się wizją przyszłości, w której nigdy więcej nie będziemy już oglądali „płaskich” programów. Szybko jednak okazało się, że popyt na usługi 3D zupełnie nie nadąża za podażą i ludzie zaczynają powoli dostrzegać niedostatki technologii. Ogłoszenie przed kilkoma dniami przez ESPN, że wyłącza on swój trójwymiarowy kanał stało się ostatnim gwoździem do trumny „3D w rodzinnym salonie”. Nikt chyba nie będzie po nim płakał…

Reklama

ESPN, należące w 80 % do Walta Disney’a, jest obecnie jedną z największych stacji sportowych świata i pierwszą, która na tak szerokĄ skalę zdecydowała się na transmisje z wydarzeń sportowych w technologii 3D. Dedykowany kanał został uruchomiony w czerwcu 2010, a swojĄ kulminację przeżył podczas Mistrzostw Świata w piłce nożnej w RPA. Mimo, że na początku budził ogromne zainteresowanie, a duży sukces wróżyło mu się zwłaszcza podczas transmisji w pubach, gdzie klienci mogli wypożyczać specjalne okulary, to poniósł on porażkę.

Liczba subskrybentów zmalała w ostatnim czasie do grubo poniżej miliona i jak zapewniła pracownik firmy na swoim Twitterze, etiuda ESPN 3D zostanie zakończona jeszcze w tym roku. Na decyzję zapewne wpływ miała także wiadomość, że choć kilka konkurencji z londyńskiej Olimpiady było jeszcze transmitowanych w 3D, to Igrzyska w rosyjskiej Soczi będą nagrywane wyłącznie w dwuwymiarze.


Porażkę trójwymiaru, jako domowej technologii, najlepiej chyba wyjaśnić błędnym kołem. Producenci nie byli zbytnio zainteresowani tworzeniem swoich materiałów w 3D, gdyż odpowiednie telewizory nie znalazły nigdy wystarczającej liczby nabywców, którzy stanowiliby potencjalny rynek, a ludzie nie chcieli takich telewizorów kupować, ponieważ bo nie było czego na nich oglądać. Koło się zamyka.

Wydaje się jednak, że choć o ile 3D poniosło porażkę w zastosowaniach domowych, to całkiem dobrze trzyma się jeszcze w kinach. Wystarczy rzucić okiem na box office USA z tego roku, gdzie większość produkcji posiada swoją trójwymiarowa wersję, na którą bilety są odpowiednio droższe. A taki np. „Iron Man 3” 45 % zarobionych pieniędzy pozyskał właśnie z projekcji w 3D.

Z powyższych rozważań, wyłania się więc obraz, w którym trójwymiar pozostanie jedynie enklawa zamkniętą wewnątrz kina, a zupełnie nieobecną w domach ludzi, którym wystarcza FullHD. Choć wg producentów te 1080 linii w poziomie to jeszcze zbyt mało.

Foto 1, 2

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama