Przemek w swoim stylu ogłosił na swoim blogu, że do Gdańska na zlot blogerów nie jedzie bo to będzie (i to napisane boldem) "mizianie się po majciora...
Na tego typu imprezy co BFG nie jeździ się wprawdzie po to aby coś załatwić, czy dogadać interes. Powód jest jeden i zawsze ten sam - ludzie. I nie chodzi tutaj o pierwszą piątkę wszędzie powtarzanych nazwisk ale o tych których się nie zna. Wtedy dopiero zaczyna robić się ciekawie - kiedy poznaje się ludzi z zupełnie inną pasją i zainteresowaniami (i wcale nie trzeba rozmawiać o blogach, dziennikarzach i reklamie).
Tak naprawdę ten z angielskiego zwany "networking" jest dla mnie zawsze priorytetem. Inaczej odpuściłbym sobie każdą branżową imprezę ponieważ dokładnie wiem co mają nam do powiedzenia szefowie portali, przedstawiciele VC i większość z dużych startupów. Najlepsze jednak są "smaczki" i "ciekawostki" jakich człowiek dowiaduje się poza oficjalną salą konferencyjną.
Jeśli natomiast chodzi o tych sarkastycznych i złośliwych przedstawicieli blogosfery, którzy są dokuczliwi i dość bezpretensjonalnie krytykują innych na każdym kroki, to na nich właśnie czekam. Spotkanie facet to face z wojownikiem z sieci i wymiana twardych opinii to coś co podnosi adrenalinę, której często brakuje kiedy jest się mistrzem klawiatury.
Trochę szkoda, że na konferencji nie będzie "Pierwszego polaka, który kupił coś w polskim iTunes" (przepraszam nie mogłem się powstrzymać:) ). Stara prawda jednak mówi, że "Niemal każdy usprawiedliwia taką namiętność, jaką dostrzega w sobie"
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu