Gra, którą kiedyś znienawidzono za mikropłatności, dziś za grosze oferuje więcej frajdy niż niejeden współczesny hit.

W listopadzie 2017 roku na rynku pojawił się Battlefront 2, czyli kontynuacja całkiem nieźle przyjętego shootera od EA, którego możemy śmiało nazwać Battlefieldem w uniwersum Star Wars. Gra od samego początku wzbudzała kontrowersje, głównie z powodu agresywnego systemu mikropłatności, a także niesławnych lootboxów hazardowych, które wzbudziły zainteresowanie instytucji rządowych. W 2018 roku produkcja przeszła kompletny redesign systemu progresji, ale złej sławy nie udawało się odczarowywać przez długi czas. Dziś, po 8 latach od premiery, Battlefront 2 przeżywa drugą młodość i aż trudno uwierzyć, jak dobrze się w to gra.
Battlefront II wraca z niebytu. Gra, którą znienawidzili gracze, dziś bije rekordy
Tysiące negatywnych recenzji, afera hazardowa, niezliczona liczba krytycznych materiałów w sieci i masowy odpływ graczy. Trzeba przyznać, że druga odsłona Battlefronta nie miała łatwej drogi, ale najwyraźniej ten kop w pośladki i społeczny ostracyzm był potrzebny, by wyciągnąć tę – bądź co bądź od początku niezłą – grę z niebytu.
EA ma szczęście, że społeczność skupiona wokół Gwiezdnych Wojen jest nieśmiertelna, cierpliwa i wiecznie głodna nowych treści z kultowego uniwersum. To właśnie bowiem fanom Star Wars developer zawdzięcza rekord pobity w maju tego roku – po 8 latach serwery nagle odżyły po zorganizowanej akcji, która miała dać twórcom do zrozumienia, że gracze chcą Battlefronta 3.
EA nie poczuło się nagle zobligowane do zapowiedzenia trzeciej części, ale za to chwilowy trend przerodził się w coś większego. Po miesiącu od wspomnianej akcji dwójka dalej tętni życiem, więc postanowiłem sprawdzić, czy naprawdę gra sprzed prawie dekady ma w sobie to coś – i nie żałuję, bo naprawdę ciężko jest się oderwać.
Każdy znajdzie tu coś dla siebie – niezależnie od strony mocy
Pamiętam, że lata temu zagrywałem się w pierwszą część, ale Battlefronta 2 zapamiętałem jako źle zbalansowaną i przesyconą niesmacznym systemem pay to win produkcję, która szybko mnie zniechęciła. Dziś jest to zupełnie inne miejsce – z kilku powodów.
Przede wszystkim wspomniany system progresji nie zależy już od pojemności portfela, a od czasu przeznaczonego na grę. Drugą ważną rzeczą jest bardzo niska cena oraz dostępność w Game Pass (w ramach łączonego abonamentu EA Play), więc liczba nowych graczy, startujących od zera, jest bardzo duża, przez co gra się bez ciśnienia. Trzeci powód to zaskakujący brak cheaterów, którzy często psują zabawę w starszych produkcjach developera, a jeśli takowi występują, to zupełnie nie odczułem ich obecności.
Do gry dołącza się więc błyskawicznie, drużyny niemal zawsze są pełne, a rozgrywka jest tak dynamiczna i przyjemna, że syndrom „następnego meczu” występuje naturalnie.
Battlefront 2 nie oferuje być może jakiejś przytłaczającej liczby trybów gry, ale absolutnie nie ma mowy o nudzie. Pobierana z Game Passa edycja to kompletne wydanie, umożliwiające toczenie bitew na wszystkich frontach filmowego uniwersum Gwiezdnych Wojen, więc niezależnie od preferencji każdy znajdzie tu coś dla siebie. Map jest całkiem sporo, a klasy postaci są poprawnie zbalansowane i nie czuć tu tak dużej przewagi bohaterów specjalnych, jak przed laty.
Najbardziej wciągnęły mnie jednak bitwy kosmiczne, polegające co prawda na prostym założeniu atakuj/broń, ale za to tak intensywne i dynamiczne, że wydarzenia na ekranie obserwuje się z wypiekami na twarzy – zwłaszcza, jeśli wychowaliście się na oryginalnej trylogii.
Poza tym Battlefront 2 prezentuje się też świetnie pod względem wizualnym – na dobrym pececie zupełnie nie czuć tych 8 lat na karku i zaryzykuję nawet stwierdzenie, że gra wygląda lepiej niż część współczesnych hitów AAA. Jeśli więc masz ochotę na konkretnego shootera, a Moc jest w Tobie silna, to nie zastanawiaj się i pobieraj Star Wars: Battlefront II – nie zawiedziesz się.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu