Jak będą wyglądały pojazdy przyszłości? Możliwe, że futurystyczne wizje z targów motoryzacyjnych nie mają wiele wspólnego z czekającą nas rzeczywistością i zamiast kosmicznych pojazdów rodem z filmów SF, nadal będziemy oglądać dobrze znane kształty. Jeszcze przez kilka długich dekad. Ale nie należy wykluczać, że producenci zaczną mocno eksperymentować, przykładem Mercedes prezentowany podczas targów CES parę lat temu. Jest też T-Pod: ciężarówka, w której nie ma miejsca dla kierowcy. I nie mówimy tu wyłącznie o wizji - ta maszyna powinna w tym trafić to pierwszych klientów.
T-Pod niebawem trafi na szosy. Pojazd wygląda kosmicznie i... nie ma w nim miejsca dla kierowcy
T-Pod jest produktem szwedzkiej firmy Einride. Zrobiło się o niej głośno kilka miesięcy temu, świat usłyszał o startupie, który chce wprowadzić na drogi ciężarówkę bez kierowcy. To radykalne podejście, ponieważ inne firmy opracowują systemu autonomicznej jazdy, ale wciąż przewidują w szoferce miejsce dla człowieka. Przewidują szoferkę. Szwedzki pojazd nie ma nawet szyb i to przyciąga do niego wzrok - maszyna wygląda niczym... wielkie AGD? Steve Jobs byłby pewnie zadowolony, bo czuć w tym duch Apple.
Te autonomiczne pojazdy o długości 7 metrów, będą miały wagę 20 ton przy pełnym załadunku. Świadczy to o tym, iż nie będą określane mianem „potworów”, wręcz przeciwnie, w porównaniu z tradycyjnymi ciężarówkami mogą się wydawać bardzo skromne. Jednak biorąc pod uwagę fakt, że można wysłać kilka sztuk jedna za drugą oraz odjąć od tego czas przeznaczony na odpoczynek kierowcy (bo tutaj żadnego nie będzie wewnątrz pojazdów), to wciąż mamy do czynienia z potencjalnie atrakcyjną propozycją.[źródło]
Pojazd jest w stanie przewieźć 15 standardowych palet i pokona na jednym ładowaniu 200 km. Niewiele. W Szwecji jest to skromny wynik, a kraj nie jest przecież tak rozległy, jak USA, Chiny czy Australia. Ale to nie musi być problem: wystarczy znaleźć trasę o tej długości i na niej się skupić. Firma to zrobiła, do 2020 roku na szosę ma wyruszyć 200 samochodów obsługujących trasę Goteborg - Helsingborg. Sprawdzamy na mapie i okazuje się, że to 215 km. Więcej, niż zapewni akumulator, ale po pierwsze, wraz z wprowadzaniem kolejnych modeli zasięg powinien rosnąć, a po drugie, na trasie pojawi się infrastruktura do ładowania elektrycznie zasilanych ciężarówek.
Podobno klientów nie brakuje i składają zamówienia. Prototyp nie jest jeszcze ukończony w 100%, ale startup przekonuje, że zacznie go dostarczać klientom jesienią. Tego roku. Intrygujące. Bo o ile technicznie sprawa jest wykonalna, o tyle pojawi się pewnie problem, na który uwagę zwracał m.in. Elon Musk: rozwój technologiczny wyprzedza przepisy. Jestem ciekaw, jak urzędnicy odniosą się do pojazdów, w których nie ma kierowców. Trzeba dodać, że T-Pod porusza się autonomicznie na autostradach, ale w mieście ten tryb ustępuje zdalnemu sterowaniu: operator zarządza flotą z bazy. Wydaje się ryzykowne, nawet problematyczne, lecz firma najwyraźniej uważa, że to jest w jej zasięgu.
Czy Szwedzi poradzą sobie z tym wyzwaniem? Jesienią poznamy pewnie pierwsze odpowiedzi. Może startup przynajmniej częściowo dorówna legendzie Volvo stawiającego na energię elektryczną? A jeśli nie poradzi sobie ten mikrus, sprawę mogą załatwić inni, w grze są m.in. Daimler i Waymo. Duże nadzieje wiąże z tym biznesem także Uber, chociaż on ma ostatnio spore problemy z ciężarówkami. No i nie można zapominać, że ciężarówkę ma w planach Tesla. Jedno wydaje się pewne: transport towarów (drogowy) zostanie szybciej zautomatyzowany niż jazda samochodów osobowych: startupów, które mogą to przyspieszyć nie brakuje. Czas zacząć pożegnanie z tradycyjnym wyglądem ciężarówki i przyzwyczaić się do aut typu T-Pod?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu