Recenzja

Szukacie bezprzewodowych "pchełek"? Testujemy wszystkie modele Sennheisera!

Marcin Matysik
Szukacie bezprzewodowych "pchełek"? Testujemy wszystkie modele Sennheisera!
Reklama

Rynek słuchawek bezprzewodowych stale rośnie i zyskuje coraz szersze grono wielbicieli. Słuchawki Bluetooth już wyrosły z wieku dziecięcego i powoli upominają się o swój kawałek tortu. Dobrze zaprojektowane słuchawki bezprzewodowe powinny wytrzymywać co najmniej kilka godzin ciągłego odtwarzania muzyki, posiadać łatwo wyczuwalne pod palcem przyciski i... oczywiście świetnie brzmieć.

Takie są ogólne wymagania. Ja patrzę na nie trochę inaczej, dlatego też na wstępie chciałbym napisać kilka słów o tym, czym się kieruję, gdy wybieram urządzenia audio. Absolutnie najważniejszym kryterium jest dźwięk, a dopiero później zwracam uwagę na inne funkcje. Oczywiście nie oznacza to, że pozostałe aspekty nie mają żadnego znaczenia (bo mają), ale są one marginalne wręcz w stosunku do brzmienia. Jeśli tylko urządzenie satysfakcjonuje mnie dźwiękowo i nie jest na tyle toporne, że wręcz utrudnia mi użytkowanie, to nie mam więcej wątpliwości w wyborze.

Reklama

Słuchawki nie są tu żadnym wyjątkiem. Zawsze stawiam na konstrukcje przewodowe nad Bluetooth, ponieważ do tej pory nie napotkałem słuchawek bezprzewodowych, które by brzmiały choć porównywalnie do posiadanych przeze mnie modeli tradycyjnych. Jednak zawsze staram się podchodzić do każdych kolejnych testów z otwartym umysłem i bez uprzedzeń. Czasem produkty wypadają znacznie lepiej niż metka by sugerowała, czasem jest na odwrót.

Tym razem też nie obyło się bez pewnego zaskoczenia.

Ale nie uprzedzajmy zdarzeń. Wszystko w swoim czasie.

Recenzowane słuchawki dzielą się na tradycyjne dokanałówki Bluetooth oraz tzw. Neckbudy, czyli słuchawki dokanałowe Bluetooth z kołnierzem/pałąkiem na szyję. Łącznie cztery pary, w proporcji pół-na-pół, w kolejności od najtańszych, do najdroższych. Ceny będą podawane za Ceneo.pl, aby zminimalizować ryzyko sugerowania się podróbkami, które swego czasu były prawdziwą plagą na Allegro. Wszystkie modele obsługują kodek Apt-X i komunikują się ze źródłem dźwięku za pomocą Bluetooth 4.1.

1. Sennheiser CX 6.00BT - od 429 zł

Najniższa cena znajduje swoje odzwierciedlenie w zestawie akcesoriów. Cztery pary silikonowych tipsów i przewód do ładowania, to wszystko, co znajdziemy wewnątrz plastikowego pudełka, które ma zabezpieczyć słuchawki na czas transportu do sklepu. Etui dostajemy dopiero w modelach Momentum. Na jednym ładowaniu udało mi się uzyskać czas 6:30h, co jest świetnym wynikiem. Bardzo mi się też spodobał fakt, że tak jak producent zapowiadał, po całkowitym rozładowaniu dziesięć minut ładowania wystarczy na dwie godziny słuchania muzyki, a po półtoragodzinnym ładowaniu, akumulator jest już pełny.


Obsługa pilota nie nastręcza żadnych problemów, wszystkie trzy przyciski są łatwo wyczuwalne pod palcem, a gniazdo ładowania jest zakryte gumową zaślepką przymocowaną na stałe (czyli można ją zdjąć, ale nie odczepić od słuchawek), by jej nie zgubić. Mikrofon działa dobrze, ale z racji wysokości jego umieszczenia, nie zawsze rozmówcy słyszeli mnie tak jak powinni.


Reklama

Są to też najwygodniejsze słuchawki ze wszystkich testowanych tu modeli. Świetnie leżą w uszach, ważą zaledwie 14 gram, a tipsy w rozmiarze "L" wydają się być nieco większe niż w innych modelach, co dla mnie akurat jest zaletą. Pilot jak i akumulator są umiejscowione na wysokości policzków, co ma swoje plusy i minusy. Plusem na pewno jest fakt, że zawsze wiadomo, gdzie sięgnąć ręką, by odebrać rozmowę lub zmienić utwór, a minusem to, że te "nadprogramowe elementy" obijały mi się ciągle o policzki w trakcie biegania a założyć ich wokół uszu po prostu nie ma jak. Na siłowni za to spisały się na medal.

Jak brzmią? Mocny bas polega głównie na środkowym i wyższym paśmie, ze spadkiem na subbasie.  W mocnym rocku i elektronice to nie jest jakiś specjalny problem, ale kiedy wokal zaczyna odgrywać większą rolę, coraz bardziej zauważamy, że przez wpływ basu na średnie średnie tony, wokale wyraźnie muszą walczyć o swoje miejsce z basem. Jeśli dodamy do tego rozjaśnione  - choć trochę wyciszone - wysokie tony, to mamy już pełny obraz sytuacji: CX 6.00BT oferują dźwięk mocny, z dobrą rytmiką i rozdzielczością, bezpieczny i nie agresywny.  Równowaga tonalna jest wyraźnie przesunięta w stronę basu, z głębią planów na umiarkowanym poziomie. Doskonały stosunek jakości do ceny, z sygnaturą brzmienia stawiającą na "fun".

Reklama

Ocena:

Dźwięk:4/5

Wygoda: 4+/5

Akumulator: 4/5

Wyposażenie: 3/5

2. Sennheiser CX 7.00BT - od 539 zł

Główną zaletą neckbudów jest pojemniejszy akumulator (10h odsłuchu) wbudowany w kołnierz i odciążający całą konstrukcję, przez co jedyny ciężar jaki czujemy w uszach, to słuchawki plus kawałek przewodu. Cała reszta spoczywa na szyi. Mimo, iż ten typ słuchawek nie od dzisiaj jest na rynku, nieczęsto można spotkać na ulicy ich użytkowników, co mnie w sumie dziwi. Wiele osób narzeka na częstą konieczność ładowania słuchawek, a neckbudy rozwiązują częsciowo ten problem i nie wyglądają przy tym kosmicznie. Kto wie, może jeszcze przyjdzie na nie moda, tak jak na słuchawki nauszne przyszła niemal z dnia na dzień.

Tutaj również nie mamy w zestawie niczego, prócz dodatkowych tipsów w różnych rozmiarach.

Muzyką sterujemy za pomocą trzech przycisków w lewej stronie pałąka. Są łatwo wyczuwalne pod palcami i dzięki wyróżnieniu środkowego przycisku innym kształtem, zawsze wiemy na czym aktualnie trzymamy palec. Do włączenia oraz parowania słuchawek służy osobny przycisk, umieszczony w pewnej odległości od sterowania dźwiękiem/utworami. Na końcu lewej strony pałąka jest jeszcze zaślepka, pod którą ukryto port ładowania.


Jak grają? Bas jest w nich mocno dominujący, czasem wręcz przytłaczający, mimo iż bardziej go słyszymy niż czujemy (mało najniższego basu). Wokale ewidentnie są na drugim miejscu i słychać w nich pewną nosowość i mocne ocieplenie ze strony wysokiego basu.

W porównaniu do CX 6.00BT - Mocniejszy bas (nadal głównie midbas, ale więcej jest wysokiego basu) i dynamika, górka na przełomie wysokich i średnich, węższa scena, trochę bardziej przyciemnione wysokie tony. Grają bardziej wysokim basem i środkiem. Przez osadzenie środka ciężkości dźwięku na przełomie niskich i średnich tonów, mają słabszy drive, do tego też dochodzi słabsza głębia. Jest to dla mnie niemałym zaskoczeniem, ale ich tańszy odpowiednik bez kołnierza gra zdecydowanie lepiej.

Reklama

Ocena:

Dźwięk:3/5

Wygoda: 4/5

Akumulator: 5/5

Wyposażenie: 3/5

3. Sennheiser Momentum Free - od 629 zł

Mój faworyt, który bardzo miło mnie zaskoczył dźwiękiem, jak na słuchawki bezprzewodowe. Od basu, który posiada największą dynamikę i definicję (w końcu nie wchodzi na średnie tony, ale ciągle jest odczuwalny dołek w subbasie), po wokale które są już tylko delikatnie i przyjemnie ocieplone, aż po fantastyczne wysokie tony, które już nie są na trzecim planie, ale występują równorzędnie z resztą pasma i mają też świetną barwę - nie są ani rozjaśnione, ani przyciemnione. To wszystko plus świetna szerokość jak i głębokość sceny daje nam wyraźny obraz sytuacji: to najlepiej brzmiące słuchawki z całego zestawienia. Jeśli porównamy je ze słuchawkami przewodowymi w podobnej cenie, możemy się zdziwić tym, że wynik tego pojedynku wcale nie jest przesądzony i mimo ograniczeń technologicznych Sennheisery Momentum Free potrafią pokazać mniej klarownym i dynamicznym słuchawkom gdzie ich miejsce.

Zdaję sobie sprawę, że na konkurencyjnym portalu jest ich recenzja, w której te słuchawki są opisywane jako praktycznie nie posiadające basu i... kompletnie tego nie rozumiem. Prędzej bym napisał, że nie szczędzą basu słuchaczowi, niż że jest go brak. Dziwna sytuacja, ale może to jest spowodowane przyzwyczajeniem recenzenta do bardziej ocieplonego wokalu i oszczędniej dawkowanych wysokich tonów, przez co miał wrażenie, że basu w Momentumach Free, jest mniej niż w rzeczywistości? Nie wiem, nie mi osądzać kogoś słuch i przyzwyczajenia. Jedno za to wiem na pewno - ilość basu w tych słuchawkach jest dla mnie idealna.


Czas pracy na jednym ładowaniu wynosi ok 6h, co powinno okazać się wystarczające na jeden, naprawdę aktywny dzień użytkowania poza omem, jeśli założymy że raz na jakiś czas damy uszom odpocząć. Bardzo dobrym pomysłem producenta, było umieszczenie małych magnesów po zewnętrznej stronie każdej słuchawki, aby można było je złączyć przed schowaniem do kieszeni. Mikrofon umieszczony na pilocie sprawował się identycznie jak w CX 6.00BT, więc czasem trzeba było powtarzać niektóre kwestie, aby rozmówca wszystko zrozumiał.

Jeśli chodzi o komfort noszenia, to jest bardzo zbliżony do modelu CX 6.00 BT, z tą różnicą, Momentumy Free że leżą ciut gorzej w uchu (inny kształt obudowy, inne tipsy) i podobnie jak one, nie są najlepszym wyborem do biegania (również ze względu na ponad dwukrotnie większą wagę).


Jako że seria Momentum jest wśród słuchawek Sennheisera zaliczana do klasy premium, w zestawie otrzymujemy mocne i gustowne etui ze sztucznej skóry. Bez najmniejszego problemu mieszczą się w nim słuchawki i po zamknięciu jest na tyle sztywne, że możemy bez obaw wrzucić je razem ze stertą książek do plecaka.

Ocena:

Dźwięk:5+/5

Wygoda: 4/5

Akumulator: 4/5

Wyposażenie: 5/5

4. Sennheiser Momentum In-ear Wireless - od 599 zł


Czyli neckbud'y w wersji premium. Co otrzymujemy ponad standard w wydaniu CX 7.00BT?

Obszyty miękką, owczą skórą pałąk z charakterystycznymi czerwonymi nićmi wygląda bardzo elegancko i zwraca na siebie uwagę. Zdecydowanie bardziej pasuje do swetra lub koszuli, niż matowy czarny plastik w CX 7.00BT.


Sterowanie odbywa się identycznie jak w tańszym modelu, czyli trzy przyciski do muzyki/głośności i jeden do parowania/włączania słuchawek.


Podobnie jak w zestawie z Momentum Free, tutaj również otrzymujemy sztywne etui w zestawie.


Nie jest co prawda wykonane ze skóry, ale również niezaprzeczalnie dobrze chroni słuchawki niezależnie od okoliczności.


Z wbudowanego akumulatora udało mi się wycisnąć całe 10,5h muzyki, co jest bardzo dobrym wynikiem.

A co z dźwiękiem? Stoi na bardzo dobrym poziomie, choć ustępuje nieznacznie miejsca wersji bez pałąka. To były w zasadzie pierwsze słuchawki z tego zestawienia, jakie odsłuchałem. Zabrałem się akurat za nie, w zasadzie z czystej ciekawości, bo nie wiedziałem kompletnie czego się spodziewać po Sennheiserze w kwestii neckbud'ów.

Najpierw zwróciłem uwagę na silne niskie tony, które mimo iż są bardzo dobre, mogłyby by mieć troszkę krótszy czas wygaszenia i zyskać przez to na precyzji. Znaczna większość osób lubi taki lekko podpompowany bas, ze względu na muzykę, którą słuchają. Ja słucham w zasadzie niemal wszystkiego, więc od razu zwracam uwagę na takie rzeczy. W porównaniu do CX 6.00BT grają bardziej kontrolowanym basem, ze znacznie mniejszym wpływem na klarowność wokali, ale wg mnie Momentumy Free są lepsze pod tym względem. Średnie tony są dobrze oddane, z niewielkim tylko wpływem basu, co w niczym nie przeszkadza, a wiele odsłuchów nawet uprzyjemnia. Wysokie tony są dobrze słyszalne w pełnym swoim paśmie. Są odrobinę utemperowane, przez co ustępują tylko swoim odpowiednikom bez pałąka, ale cała reszta stawki może im tylko pozazdrościć.

Ocena:

Dźwięk:5-/5

Wygoda: 4/5

Akumulator: 5/5

Wyposażenie: 5/5

Podsumowanie

Jakby się zastanowić, to w zasadzie mógłbym to wszystko streścić w kilku zdaniach:

  • Sennheiser CX 6.00BT to najbezpieczniejszy wybór dla większości osób. Mocny bas w połączeniu z naturalnymi, choć ugrzecznionymi wysokimi tonami, to odwieczna recepta na sukces w kategorii nisko-budżetowej.
  • Sennheiser CX 7.00BT są dźwiękowo najsłabsze z całej paczki, choć nadrabiają to częściowo za sprawą pojemnego akumulatora. W sam raz dla osób, które zaczynają dopiero swą przygodę z porządnymi słuchawkami, a nie chcą zbyt często ich ładować.
  • Sennheiser Momentum In-Ear Wireless to bardzo dobry kompromis między jakością dźwięku a żywotnością na jednym ładowaniu.
  • Sennheiser Momentum Free to zadziwiająco dobrze - zważywszy na brak przewodu - grające słuchawki, które dla wielu osób mogą się okazać prawdziwym zbawieniem, gdy okaże się, że ich telefon nie ma dobrego wyjścia słuchawkowego (Samsung Galaxy Note 8 się kłania), a muzyki jakoś słuchać przecież trzeba. Dla mnie jest to prawdziwy hit, który potrafi zawstydzić niejedne przewodowe modele.

Uprzedzając wszelkie pytania - nie, to nie jest artykuł sponsorowany w żaden sposób. Słuchawki dostałem na czas testów bez żadnych zobowiązań (poza przetestowaniem ich na łamach AW).

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama