Gdybym miał połączyć nazwisko "Musk" z jednym przedsięwzięciem, miałbym spory problem. Ostatnio najgłośniej jest chyba o Space X i sukcesach tej firmy, ale przecież nie zwalnia Tesla, która sprzedaje coraz więcej samochodów, a Hyperloop wywołuje coraz większe emocje w branżowych doniesieniach. Sam biznesmen przypomniał też o projekcie zaprezentowanym w okolicach maja 2015. To Powerwall. Pojawiła się informacja, że za kilka miesięcy doczekamy się drugiej odsłony produktu.
Szef Tesli zapowiada kolejną premierę. Nie chodzi jednak o samochód
Przyznam, że zapomniałem o tym urządzeniu, całej inicjatywie. W takiej sytuacji mógłbym stwierdzić, że najwyraźniej nie była to premiera wgniatająca w fotel, a samo urządzenie nie jest godne uwagi. Ale to byłoby chyba niewłaściwe podejście. Powerwall nie pojawiał się zbyt często w branżowych doniesieniach z powodu... swojego sukcesu. Brzmi dziwnie, lecz jestem skłonny przyjąć takie tłumaczenie. Co to oznacza? Zaraz po zaprezentowaniu produktu, korporacja z Kalifornii poinformowała, że zainteresowanie akumulatorami jest olbrzymie - w przedsprzedaży zamówiono prawie 40 tysięcy urządzeń. Powstała kolejka, firma ogłosiła, że trzeba w niej czekać kilka kwartałów. I temat przycichł.
Aż do teraz. Podczas imprezy w Paryżu, w której brał udział Elon Musk, padło pytanie o Powerwall. A szef Tesli powiedział, że w opracowaniu jest już druga wersja akumulatora, jej premiera powinna mieć miejsce latem bieżącego roku. Co się zmieni względem "jedynki"? Tego nie sprecyzowano. Ale chyba nie chwalono by się sprzętem, który poprawiono w naprawdę niewielkim stopniu. Można się zatem spodziewać większej pojemności czy żywotności, może też zmian, które wpłyną pozytywnie na cenę? Przypominam, że za pierwsze baterie trzeba zapłacić od 3 do 3,5 tysiąca dolarów.
Pewne jest, że z ceną nie uda się szybko i mocno zejść. I nie wynika to ani z niechęci Tesli, ani z wielkiego zaawansowania technologicznego Powerwall. Problemem jest przede wszystkim produkcja, jej niski poziom. Wraz ze wzrostem skali ceny powinny spadać, ale do tego potrzebne są odpowiednie moce wytwórcze. A z tymi Tesla ma na razie problem - przypominam, że klienci czekają też w kolejkach po najnowszy samochód firmy, model X. Patrząc na to z boku, trudno nie odnieść wrażenia, iż Tesla zapowiada rewolucję, może nawet chce je przeprowadzić na różnych polach, ale brakuje jej "pary".
W obu przypadkach (samochody i akumulatory na ścianę), problem stanowi dostępność akumulatorów. Pisząc krótko: jest słaba. Korporacja zamierza to jednak zmienić, w tym celu w stanie Nevada budowana jest wielka fabryka, Gigafactory - o tym projekcie pisałem na AW niejednokrotnie. Za kilka kwartałów biznes powinien ruszyć, za kilka lat osiągnie pełne moce produkcyjne. A wtedy... A wtedy z jej taśm powinno zjeżdżać kilkaset tysięcy baterii w każdym roku. Firma będzie mogła przyspieszyć dostawy. Wzrośnie skala, spadną ceny. Ucieszą się i kierowcy i ludzie zainteresowani Powerwall.
Po premierze tego sprzętu pisałem, że rewolucji na razie nie będzie, że producenci i dostawcy energii mogą spać spokojnie. W dłuższej perspektywie rozwiązanie jest całkiem ciekawe, ale nie da się go szybko wdrożyć na dużą skalę. Dzisiaj mogę jedynie powtórzyć te słowa. Ale cieszą informacje, które podał Musk: prowadzone są testy, ich efekty są satysfakcjonujące, a w przygotowaniu jest kolejny model akumulatora. Nie śpią, nie zapominają o swoich zapowiedziach. Trzeba się po prostu uzbroić w cierpliwość.
Na koniec przypomnę czym jest Powerwall, bo dla niektórych to może być novum. Mowa o akumulatorach montowanych na ścianach. Miałoby to być źródło zasilania dla domów czy małych firm. Bateria mogłaby pobierać energię z sieci energetycznej w lepszej taryfie, a klient korzystałby z niej później. W drugim przypadku, gdyby podłączono ją do instalacji OZE, np. panela słonecznego, akumulowałaby energię w ciągu dnia i oddawała ja wtedy, gdy zajdzie taka potrzeba. Jest to zatem sposób na oszczędność, rozwiązanie, które ma uniezależnić ludzi od elektrowni, zmniejszyć negatywny wpływ człowieka na środowisko naturalne. Naprawdę ciekawe. Oby też funkcjonalne i skuteczne.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu