Felietony

Pamiętacie kiedy ostatni raz kliknęliście w przycisk „Szczęśliwy traf” w Google?

Grzegorz Ułan
Pamiętacie kiedy ostatni raz kliknęliście w przycisk „Szczęśliwy traf” w Google?
2

Trafiłem dziś na ciekawą dyskusję na Hacker News w temacie przycisku „Szczęśliwy traf” na najpopularniejszej stronie na świecie - Google.com. Już czytając sam tytuł w Feedly coś mnie tknęło, że taki przycisk istnieje, ale zupełnie nie pamiętam kiedy z niego korzystałem ostatni raz.

Zapytałem też o to znajomego - cztery lata młodszy ode mnie:

- Kiedy ostatni raz kliknąłeś w przycisk „Szczęśliwy traf” w Google? - w odpowiedzi usłyszałem:
- Cooo!?
- No wejdź na google.com i sprawdź
- Aaa, rzeczywiście coś takiego jest, ale co to robi?

Osobiście pamiętam początki internetu w Polsce, pamietam też początki Google, ale sam przycisk „Szczęśliwy traf”, już tylko jak przez mgłę. Na samym początku na pewno z niego korzystałem sporadycznie, ale pewnie z uwagi na brak tego szczęścia, odpuściłem go z czasem.

W podlinkowanym w dyskusji na Hacker News wpisie możemy przeczytać, iż jeszcze w 2007 roku Marissa Mayer, ówczesna szefowa Google, powiedziała, że ​1% wyszukiwań w Google przechodził przez ten przycisk, a według wewnętrznej analizy oszacowano, iż przycisk „Szczęśliwy traf” kosztował firmę ponad 100 milionów dolarów rocznie, ponieważ pomijał strony wyszukiwania wypełnione reklamami.

Nie musiała to być jakaś bardzo dogłębna analiza, bo przychody Google w tamtym czasie wynosiły dokładnie 10 miliardów dolarów, a więc i dokładnie ten 1%. Zważywszy przy tym, że zysk przekraczał 3 miliardy dolarów, ciężko mówić jednak o takim poziomie strat.

Niemniej, jeśli przyjąć, iż te 100 mln dolarów to był rzeczywisty poziom strat w głównym źródle dochodów Google w tamtym czasie, to nie dziwi fakt, że z czasem Google odzwyczaiło zupełnie internautów od tego przycisku. Spróbujcie dziś uruchomić stronę Google.com, wpisać jakąś frazę wyszukiwania i skorzystać z tego przycisku. W pierwszym odruchu większość z Was się to nie uda, bo z przyzwyczajenia klikniecie w tę frazę z podpowiedzi Google.

W wyszukiwarce Google na urządzeniach mobilnych w ogóle nie uświadczycie już żadnego przycisku, nie kojarzę od kiedy. Tak więc zrozumiałym jest, że przycisk ten aktualnie jest w użyciu mniejszym niż ten 1%, wielu internautów nawet nie tyle nie wie do czego służy, ale i że w ogóle istnieje. Mimo, że cały czas się wyświetla na najbardziej minimalistycznej i najpopularniejszej stronie głównej na świecie w przeglądarkach na urządzeniach stacjonarnych.

Właśnie, a do czego dziś on służy? W swoich początkach rzeczywiście zwracał różne wyniki wyszukiwania, ale dziś Google kryje pod nim - ZAWSZE, pierwszy wynik wyszukiwania na daną frazę. Można odebrać to jako symboliczne poddanie się Google istniejącemu porządkowi w tej wyszukiwarce, taki swojego rodzaju ukłon i przyzwolenie w stronę branży SEO, w postaci bezpośredniego przekierowania na stronę, którą komuś udało się im wypozycjonować na jedną z fraz na pierwszym miejscu w Google.

Przy okazji tych rozważań o przycisku „Szczęśliwy traf”, zastanawiałem się dziś jeszcze nad tym - ile, by taki przycisk musiał kosztować, jeśli zwracałby bezpośrednio stronę, która w pełni spełniałaby oczekiwania osób wpisujących daną frazę w Google? Oczywiście pod warunkiem, że internauci wiedzieliby już o tym i klikaliby tylko w ten przycisk.

Trudno to oszacować, ale na pewno to stracony potencjał i spory dodatkowy zysk dla Google. Mogliby przecież pod tym przyciskiem, rzeczywiście zawrzeć szczęśliwy traf - nie wiem, jakiś pakiet 10 wartościowych, dogłębnie sprawdzonych przez ludzi, nie roboty i algorytmy wyników wyszukiwania na każdą z wpisywanych fraz.

Niestety, do tego jednak potrzeba większych zasobów i środków niż tradycyjna i prostsza forma zarabiania na tej wyszukiwarce.

PS Z dyskusji na Hacker News dowiedziałem się o jednej ciekawostce, o której nie wiedziałem wcześniej, iż DuckDuckGo też ma wbudowany podobny mechanizm, co „Szczęśliwy traf” w Google - wystarczy po wpisaniu frazy wstawić w polu wyszukiwania: !.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu