Recenzja

Świetna platformówka z dużym ładunkiem emocji. Recenzja Unravel

Paweł Winiarski
Świetna platformówka z dużym ładunkiem emocji. Recenzja Unravel
Reklama

Yarny to postać z czerwonej włóczki. Mały, sympatyczny stworek, który chce odzyskać utracone wspomnienia. Pomożecie mu?

Unravel miało jedną z najciekawszych targowych zapowiedzi. Na ubiegłorocznym E3 producent gry, Martin Sahlin wyszedł na scenę pokazać swoją grę - niby standard, który oglądamy od lat. Był on jednak tak zestresowany wystąpieniem, że nie udało się tego w żaden sposób ukryć. Łamał mu się głos, trzęsły ręce, a w tle leciały obrazki z Unravel i fragmenty gry. Teoretycznie każdy powinien go wyśmiać, do profesjonalnego pokazu było bowiem bardzo daleko. Tymczasem chyba wszyscy oglądający (łącznie ze mną) odebrali ten występ zupełnie inaczej. Zobaczyłem zwykłego, niezmanierowanego obecnością w branży kolesia, który bardzo chce pokazać swoją tworzoną z pasją grę. I udało się, odbiór zarówno samego pokazu, jak i Unravel był fantastyczny - gdyby nie to, sam nie wiem, czy ten fragment konferencji Electronic Arts utkwiłby mi tam mocno w pamięci.

Reklama

Reminescencje

Pierwszym zaskoczeniem była fabuła i klimat Unravel. Spodziewałem się luźnej i zabawnej opowieści, do których przyzwyczaiła mnie seria LittleBigPlanet - głównie dlatego, że obie gry prezentują podobne podejście do oprawy i fizyki. Dostałem natomiast momentami naprawdę ciężki i ponury klimat, skierowany zdecydowanie bardziej do starszego odbiorcy. Yarny próbuje odzyskać pamięć, kompletując zdjęcia do rodzinnego albumu. Jest maskotką rodziny, przeżył z nią niezapomniane chwile, które próbuje sobie przypomnieć odwiedzając miejsca wspólnych zabaw. Biuro, las, plażę…W każdej z lokacji jego zadaniem jest pokonanie banalnych na pierwszy rzut oka przeszkód - przedostanie się na drugi koniec wielkiej kałuży, ominięcie kamiennego wzniesienia. Czasem przeszkody są proste, innym razem wymagają kombinowania.


W podróży nie pomaga budowa Yarny’ego - to postać z włóczki, cały czas się rozwija. Oznacza to, że jeśli bohater nie dotrze do miejsca uzupełnienia materiału, nie będzie mógł pójść dalej. Prowadzi to często do sytuacji, w których trzeba się wrócić, rozplątać trochę czerwoną nić i spróbować innego rozwiązania. Yarny potrafi również wiązać przedmioty i zarzucać włóczkę, by podciągnąć się w jakieś miejsce. Te są z góry określone przez twórców gry, więc nie poczujecie tu swobody - nie pozwala to niestety pokonać przeszkód na zbyt wiele sposobów, choć zostawiono trochę miejsca na improwizację.

A co jeśli to przesunę?

Unravel stawia na zaawansowaną fizykę, podobnie jak od lat robi to LittleBigPlanet. Wbrew pozorom odpowiednie oddanie ciężaru przedmiotów i ich zachowania nie jest takie proste, tym bardziej podziwiam Coldwood za pieczołowite przygotowanie tego aspektu gry. Doskonale czuć z jakiego materiału stworzony jest Yarny, jak bardzo jego masa odstaje od napotkanych przeszkód, jak zabójczy jest dla niego kontakt z wodą. Nie mam się tu do czego przyczepić, wszystko działało ta, jakby Yarny był prawdziwy. Często czułem beznadziejność sytuacji, w której znalazł się kierowany przeze mnie bohater. Brawo.


To odczucie potęguje oprawa graficzna, która pozwala uwierzyć, że włóczkowy stworek biega po prawdziwym świecie, przesuwa prawdziwe kamienie i topi się w prawdziwej wodzie. Dopracowane animacje, przykuwające wzrok drobiazgi w stylu insektów czy zwierzaków pojawiających się w okolicy - widać, że nic nie było tu robione na kolanie i na wszystko był czas. Koniecznie grajcie w słuchawkach, wsłuchajcie się w dźwięki otoczenia, skupcie na muzyce, wtedy odbiór Unravel będzie kompletny.

Oczywiście Unravel nie ustrzegło się drobnych niedociągnięć. Niektóre fragmenty są moim zdaniem zbyt trudne, potrafią zirytować. Czasem musiałem powtarzać cały etap, bo zapisany punkt kontrolny (wspomniane wyżej uzupełnienie włóczki) nie ratował sytuacji. Gdzieś w którymś momencie zakręciłem włóczkę za mocno i nie miałem możliwości naprawienia swojego błędu, a do kolejnego uzupełnienia brakowało mi kilku centymetrów. Ale to drobiazgi, na które można przymknąć podczas zabawy oko. Szczególnie, że Unravel przesycone jest całym wachlarzem emocji i to jeden z najmocniejszych elementów gry. Szkoda tylko, że opowieść trwała niecałe 6 godzin. Z jednej strony rozumiem, że przez tak krótki czas nie można znudzić się klimatem i mechanika, która pozostaje świeża i intrygująca, jednocześnie chciałem więcej i było mi zwyczajnie smutno kiedy przygoda dobiegła końca.

Reklama


Werdykt

Spodziewałem się po Unravel prostej, łatwej i przyjemnej platformówki. Dostałem natomiast specyficzną przygodę, która czasem malowała na mojej twarzy uśmiech, a czasem przytłaczała klimatem. Prosty model sterowania i nieskomplikowana rozgrywka nie spowodowały, że się nudziłem - bo i często nie byłem pewien rozwiązania problemu, musiałem kombinować. Gra stawia momentami naprawdę trudne wyzwania, każe ruszyć szarymi komórkami, ale znalezienie wyjścia z trudnej sytuacji zawsze daje satysfakcję. Unravel wygląda świetnie, podobnie brzmi, nie nudzi i nie męczy. Nie jest to gra, przy której spędzicie kilka miesięcy, przygoda trwa raptem 6 godzin. Ale warto ją przeżyć, bo to jedna z fajniejszych platformówek dostępnych na rynku. Osobom, które lubią się wzruszyć polecam postawić gdzieś obok pudełko chusteczek, bo może być płakane.

Reklama

Ocena 8/10

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama