Felietony

Świetna odpowiedź Flickr-a na zamieszanie związane z prawami autorskimi w TwitPic

Szymon Barczak
Świetna odpowiedź Flickr-a na zamieszanie związane z prawami autorskimi w TwitPic
Reklama

Tydzień temu TwitPic opublikował na blogu informację na temat zmienionego kilka dni wcześniej regulaminu, który to spowodował wiele głosów krytycznych...


Tydzień temu TwitPic opublikował na blogu informację na temat zmienionego kilka dni wcześniej regulaminu, który to spowodował wiele głosów krytycznych w stosunku do twórców. Regulamin jest niejasny i według blogosfery wskazuje na to, że TwitPic ma zamiar sprzedawać prasie i innym mediom zdjęcia udostępniane przez użytkowników. Pomimo że administracja serwisu zapewnia, iż prawa autorskie wciąż pozostają po stronie użytkownika, to nikt z użytkowników nie chce robić za jelenia i dawać na sobie zarabiać. Z tego powodu w blogosferze rozgorzała dyskusja na temat owych zmian regulaminu, co sprytnie wykorzystał Flickr w działaniach pijarowych, mówiąc, że u nich "twoje zdjęcia są zawsze twoje".

Reklama

Cała sprawa dotyczy wpisu na blogu autorstwa twórcy TwitPica - Noaha Everetta. Mówi on o tym, że zmiana regulaminu ma za zadanie chronić użytkowników (oczywiście!). Wątpliwość budzi przede wszystkim ten fragment wpisu:

Our terms state by uploading content to Twitpic you allow us to distribute that content on twitpic.com and our affiliated partners. This is standard among most user-generated content sites (including Twitter). If you delete a photo or video from Twitpic, that content is no longer viewable.

Noah informuje o tym, że od teraz jego serwis może wykorzystywać treści użytkownika nie tylko w swoim serwisie, ale także przekazywać je swoim partnerom. By nie zabrzmiało to tak groźnie, dodaje, że tak robi większość stron (jasne!), a poza tym, jeśli użytkownik skasuje zdjęcie lub film w serwisie, treść nie będzie już widoczna - ale gdzie? Na TwitPicu czy również u partnerów? A z cache Google'a też treść zniknie?

Obrazy użytkowników rzeczywiście powinny być chronione by nie powtarzały się sytuacje, gdy ich zdjęcia były wykorzystywane bez ich zgody w serwisach internetowych i mediach, a najbardziej znanym przykładem nadużycia jest zdjęcie tuż po wypadku samolotu US Airways nad rzeką Hudson.

Regulamin, jak i wpis jego dotyczący jest najzwyczajniej w świecie niejasny, dlatego nie ma co dziwić się lawinie podejrzeń skierowanych w stosunku do TwitPic. Dodatkowo, minął już niemal tydzień od opublikowania tamtego wpisu, a adnotacji do niego nie widać, co pozwala wierzyć w prawdziwość podejrzeń internautów. Swoją drogą ciężki ten biznes internetowy - trzeba grać fair i być transparentnym, bo w przeciwnym wypadku internauci wykryją nieprawidłowości, a blogosfera je nagłośni, co następnie podchwycą massmedia, tak jak w tym przypadku, gdy zaczęło się od wpisu na niszowym blogu (polecam przeczytać), a skończyło na stronie BBC News.

Co na to Flickr? Opublikował na swoim blogu wpis pod tytułem "At Flickr, your photos are always yours", w którym wyjaśnił, że tu do praw autorskich podchodzi się na poważnie, a na potwierdzenie dołączył zrzut ekranu z ustawień dotyczących praw autorskich.


Reklama

Dalej, we wpisie pojawiają się informacje o tym, że w regulaminie widnieje wpis, że ani Flickr, ani Yahoo nie przejmują żadnych praw autorskich do publikowanych zdjęć, a jedyne, co sobie zastrzegają, to możliwość zmiany rozmiaru obrazu za pomocą zautomatyzowanego oprogramowania na potrzeby prezentacji zdjęcia w serwisie oraz na dystrybucję obrazu w różnych formach (np. miniatura) w obrębie serwisu.

Brawo Flickr!

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama