W technologiach mobilnych jest obecnie bardzo mało miejsca dla prywatności. Cokolwiek robimy w Sieci, zostawiamy po sobie wiele informacji - nasze poczynania cały czas monitorowane i jeżeli ktoś bardzo się uprze, uzyska również dostęp do naszych danych. Idea jaka przyświecała twórcom projektu Turing Phone to właśnie zachowanie jak najwyższego poziomu prywatności i zapewnienie wysokiej funkcjonalności urządzenia. Nie bez znaczenia jest również design.
Okazuje się jednak, że osoby stojące za projektem Turing Phone zamierzają wymierzyć solidny policzek Androidowi. Użycie tego systemu operacyjnego w telefonie, który w swoim głównym założeniu ma być strażnikiem naszych informacji... odrobinę mnie zaskoczył. Odpowiednio przygotowany Android z pewnością dawałby przynajmniej satysfakcjonujący poziom bezpieczeństwa. Inaczej sądzą jednak twórcy wspomnianego telefonu - według nich dużo lepszym rozwiązaniem będzie zwrócenie się ku... Sailfish OS. I tu jestem zaskoczony jeszcze bardziej.
Dlaczego Turing Phone nie skorzysta z Androida?
Jak wspomniałem wyżej - twórcom urządzenia zależy na jak najwyższym poziomie bezpieczeństwa i choć nie powiedziano tego dobitnie, można to wyczytać z wypowiedzi, które przekazał m. in. CEO TRI, firmy odpowiedzialnej za to urządzenie. Zamiast Androida, użytkownicy będą korzystać z Sailfish OS, rozwiązania obecnego do tej pory jedynie w urządzeniach Jolla - spadkobiercy idei MeeGo, nad którym pracowała Nokia. Nie tylko bezpieczny, ale i wytrzymały smartfon będzie pracować na Snapdragonie 801, pod który Sailfish OS został odpowiednio zoptymalizowany, aby zapewnić użytkownikom odpowiedni komfort korzystania z urządzenia. Platforma Jolli została opisana jako "superbezpieczna platforma mająca to, czego brakuje Androidowi. Nie wykorzystuje Javy do obsługi własnego UI, a Turing Phone celuje w ludzi, którzy dbają o swoją prywatność".
CEO TRI powiedział ponadto, że w urządzeniu znajdzie się obsługa Alien Dalvik, co pozwoli na uruchamianie aplikacji z Androida na Turing Phone. Ponadto - wypowiedziano bardzo ważne słowa w kontekście przyszłości Sailfish OS. TRI chce w przyszłości wytworzyć swego rodzaju ekosystem wokół swoich rozwiązań, zahaczając również o sferę IoT. Chce oferować maksymalnie bezpieczne rozwiązania i uznaje, że Sailfish OS to świetny, przyszłościowy wybór.
Turing obiecuje bezkompromisową wydajność na skądinąd starym już procesorze Qualcomma dzięki daleko idącej optymalizacji oprogramowania pod ten sprzęt. Istnieją jednak obawy, że urządzenie nie będzie sprawować się tak dobrze, jak by życzyli sobie tego użytkownicy. Wskazuje się, że Sailfish OS mimo wszystko jest systemem zbyt "nieprzewidywalnym" w kwestii jego sprawności działania, by móc mówić o konkretach w kontekście jego pracy na starym procesorze mobilnym. Zwłaszcza, że podczas wdrażania androiodowych aplikacji w Sailfish OS były niemałe problemy ze stabilnością systemu. Kolejne modyfikacje mogą spowodować, że historia się powtórzy.
Bardzo ważną kwestią jest również to, że zmiana systemu operacyjnego może spowodować swego rodzaju "bunt" wśród osób, które są urządzeniem zainteresowane. Ci, którzy zamówili już swój egzemplarz Turing Phone'a i nie wyobrażają sobie pracy bez Androida zapewne będą wycofywać swoje zamówienia (i w sumie im się nie dziwię), jednak część zapewne odpuści sobie tak drastyczne kroki. Jak obiecuje firma - Turing Phone będzie urządzeniem unikatowym i absolutnie bezpiecznym. Ale jest również drogi - 610 dolarów kosztuje wersja z 16 GB pamięci i aż 870 egzemplarz zainstalowanymi 128 GB. Prywatność - jak widać - kosztuje.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu