Gry

Street Fighter Assassin’s Fist – serial pokazujący początki Ryu i Kena

Paweł Kozierkiewicz
Street Fighter Assassin’s Fist – serial pokazujący początki Ryu i Kena
2

Wymieniając najbardziej znane bijatyki, Street Fighter zawsze znajdzie się w czołówce. Z czystym sumieniem mogę napisać, że produkcja Capcomu to jedna z najpopularniejszych i najbardziej rozpoznawalnych marek wśród gier wideo. Teraz, gra doczekała się własnego serialu aktorskiego na przyzwoitym pozi...

Wymieniając najbardziej znane bijatyki, Street Fighter zawsze znajdzie się w czołówce. Z czystym sumieniem mogę napisać, że produkcja Capcomu to jedna z najpopularniejszych i najbardziej rozpoznawalnych marek wśród gier wideo. Teraz, gra doczekała się własnego serialu aktorskiego na przyzwoitym poziomie.

Kilka dni temu w sieci pokazał się pierwszy sezon internetowego serialu Street Fighter Assassin’s Fist. W ciągu dwunastu odcinków poznajemy historię dwóch najbardziej znanych postaci z tego uniwersum, Ryu i Kena. Zgłębiamy także mroczną tajemnicę mistrza Goukena, nauczyciela obu młodzieńców.

Wszystkie epizody to ponad dwie i pół godziny całkiem dobrze zrealizowanego serialu internetowego. Widać spory wkład pracy w choreografię walk, a także w utrzymanie odpowiedniego klimatu. Aktorzy odgrywający główne postacie zostali dobrze dobrani i widać, że sztuki walki nie są im obce. Dla przykładu, w Ryu wcielił się Mike Moh, który ma czwarty stopień czarnego pasa w amerykańskim taekwondo.

Można mieć trochę uwag co do samej historii, która niestety jest dosyć sztampowa i powiela wiele utartych schematów z filmów poświęconych sztukom walki. Jeśli jednak nie oczekujemy po tej produkcji głębszego przesłania, to powinniśmy dobrze się bawić. Lekki niedosyt pozostawia też brak innych znanych ze Street Fightera bohaterów. Jeśli jednak oglądalność serialu będzie na zadowalającym poziomie, to twórcy zakładają przygotowanie drugiego sezonu.

Ścieżką wyznaczoną przez Mortal Kombat

Street Fighter Assassin’s Fist podążył tą samą ścieżką, którą wcześniej przebył internetowy serial Mortal Kombat. W 2010 roku został na Youtubie opublikowany krótki film Street Fighter: Legacy, który był swoistą prezentacją tego, jak miałby wyglądać pełnoprawny cykl.

Na konwencie Comic-Con International w San Diego, Capcom potwierdził, że przyznał producentom prawa do wykorzystania marki. W 2013 roku ruszyła kampania na Kickstarterze. Potrzebowano przynajmniej 625 tys. funtów. Zbiórka została anulowana po pewnym czasie, ponieważ znaleźli się sponsorzy, którzy wyłożyli odpowiednią kwotę potrzebną do realizacji. Od 23 maja, wszystkie 12 epizodów (plus odcinek zerowy) można oglądać na YouTube.

Podobnie było z wspomnianym na początku serialem Mortal Kombat. Wpierw zrealizowano film krótkometrażowy pokazujący bohaterów popularnej bijatyki w bardziej realistycznym ujęciu. Miał on zainteresować studio Warner Bros i zachęcić do zainwestowania w pomysł. Firma nie zdecydowała się na nakręcenie takiego obrazu, jednak ze względu na dużą popularność filmu, podjęto decyzję o zrobieniu serialu internetowego. Mortal Kombat Legacy ma obecnie dwa zrealizowane sezony. Czy powstanie trzeci? Tego chwilowo nie wiadomo.

Uliczny wojownik wyznacza kierunek dla mordobić

Street Fighter po raz pierwszy trafił do salonów gier w 1987 roku. Gra opowiadała o młodym wojowniku Ryu, który podróżując po całym świecie mierzył się z kolejnymi przeciwnikami chcąc stać się największym mistrzem sztuk walki. Kiedy mieliśmy drugą osobę do sparingu, wcielała się ona w postać Kena – amerykańskiego chłopaka, który przez lata trenował wraz z Ryu. Sukces pierwszej części zachęcił Capcom do stworzenia kontynuacji.

Street Fighter II zadebiutował w 1991 roku i z miejsca zdobył wielką popularność wśród graczy. Stworzył on też podstawowe zasady, na których bazowały wszystkie kolejne odsłony tej bijatyki. Do wyboru mieliśmy ośmiu zawodników z różnych zakątków świata, którzy reprezentowali odmienne style walki. Między innymi był zawodnik sumo E. Honda, radziecki zapaśnik Zangief, człowiek-bestia z Brazylii – Blanka. Nie zabrakło także Ryu i Kena. W trybie fabularnym ostatnim przeciwnikiem był M. Bison – przywódca podziemnej organizacji przestępczej. Street Fighter II miał ogromny wpływ na gatunek bijatyk. Rozbudowane zestawy ciosów specjalnych, możliwość łączenia uderzeń w tzw. Combo (co pierwotnie nie było zamierzeniem twórców), zróżnicowany style walki poszczególnych zawodników – wszystko to zostało błyskawicznie podchwycone przez innych twórców i stało się standardem w „mordoklepkach” na całe lata.

Z automatów na srebrny ekran

Street Fighter rozwijał się też jako marka. W sklepach pojawiły się figurki zawodników, kubki, plakaty, komiksy i całe mnóstwo innych zabawek i gadżetów. Nie obyło się też bez prób ekranizacji.

Pierwszym filmem animowanym była południowokoreańska, nieoficjalna adaptacja gry z 1992 roku. Główni bohaterowie z zamiłowaniem zagrywają się w Street Fightera II na automatach. Któregoś dnia staje przed nimi Chun-Li i oświadcza, że tylko oni mogą pokonać złego M. Bisona. W trakcie swojej podróży spotykają też innych bohaterów gry, Dhalsima, Blankę, czy Guile’a. Poniżej możecie zobaczyć to „dzieło sztuki”.

W 1994 roku zadebiutował Street Fighter II The Animated Movie, który reprezentował sobą znacznie wyższy poziom wykonania. W kolejnych latach pojawiło się jeszcze kilka filmów i seriali bazujących na grze.

W tym samym roku do kin trafiła aktorska adaptacja Ulicznego Wojownika z Jean-Claude Van Dammem, Kylie Minouge i Raulem Julią w rolach głównych. Cóż, lepiej byłoby zrzucić zasłonę milczenia na tę produkcję.

Był to ostatni duży film, w którym wystąpił ciężko chory na raka Raul Julia. Aktor przyznał się, że wystąpił w nim wyłącznie na prośbę swoich dzieci, które uwielbiały tę capcomowską bijatykę.

Oprócz kolejnych produkcji animowanych, podjęto się raz jeszcze zrobienia aktorskiego filmu osadzonego w uniwersum Street Fightera. W 2009 roku do kin trafił Street Fighter: The Legend of Chun-Li. Obraz skupiał się na życiu wojowniczki Chun-Li i jej drodze do zemsty. Niech mi tylko ktoś wyjaśni, czemu do jasnej Anielki aktorka grająca tytułową rolę nie była Azjatką. To chyba dość dobrze obrazuje ogólne przywiązanie do uniwersum i jakość samej produkcji.

Street Fighter: The Legend of Chun-Li został zmiażdżony przez krytyków oraz samych widzów. W serwisie metacritic.com ma on wystawioną ocenę 17 punktów na 100 możliwych. Niektóre z filmów w reżyserii Uwe Bolla otrzymały większą punktację. A to już o czymś świadczy.

Czekając na drugi sezon

Street Fighter Assassin’s Fist nie jest dziełem wybitnym. Fabularnie bije sztampowymi rozwiązaniami, gra aktorska też mogłaby być trochę lepsza. Z drugiej strony widać jednak niemały wkład pracy, jaki włożono w przedstawienie początków losów Ryu i Kena. Wszystkie dostępne odcinki obejrzałem jednym ciągiem i z przyjemnością ujrzałbym innych bohaterów tej słynnej bijatyki.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

YouTubemortal kombat