Felietony

Streamerka potrąciła psa. Nieodpowiedzialność, która mogła zabić

Tomasz Szwast
Streamerka potrąciła psa. Nieodpowiedzialność, która mogła zabić
5

Streamerka, która potrąciła psa, zapewne mocno żałuje swojego czynu. Dlaczego zachowała się aż tak nieodpowiedzialnie? Czy ta sytuacja świadczy o czymś więcej? Najwyższa pora, by internetowi twórcy nauczyli się brać odpowiedzialność za to, co pokazują swoim widzom.

Choć raczej nie zwracam uwagi na to, co dzieje się na platformie Twitch, ostatnie wydarzenia domagają się przynajmniej kilku słów komentarza. Piszę te słowa w momencie, gdy od omawianego wydarzenia minęło już kilka dni. Dlaczego nie komentarz na gorąco? Przede wszystkim z uwagi na to, że czekałem na jakiekolwiek dodatkowe informacje w sprawie. Obserwowałem również to, jak zmieniała się reakcja ludzi na tą niebezpieczną sytuację. Streamerka, która prowadząc samochód potrąciła psa, była bowiem przez jakiś czas w centrum uwagi w mediach społecznościowych, zwłaszcza na Twitterze. Jakie wnioski możemy wysnuć z tej smutnej sytuacji? To tylko kolejny argument za tym, by mocniej patrzeć internetowym twórcom na ręce.

Za sprawą komentowanych wydarzeń po raz kolejny wraca temat odpowiedzialności za to, co pokazuje się innym ludziom w internecie. O ile w przypadku tradycyjnych mediów zasady odpowiedzialności określone są przepisami prawa, tak w mediach społecznościowych jest pod tym względem zdecydowanie luźniej. To wyraźna zachęta do tego, by zdobywać zasięgi, rozpoznawalność i pieniądze w sposób daleki od jakichkolwiek norm etycznych. Transmisje internetowe przepełnione treściami, które śmiało można nazwać patologią, to obecnie ponura codzienność social mediów. Czy da się coś z tym zrobić? Doskonale widzimy, że przy braku jednoznacznych uwarunkowań prawnych, trwa niekończąca się walka z wiatrakami. Pozostaje tylko czekać na to, aż pewnego dnia dojdzie do prawdziwej tragedii i to w naszym kraju.

W omawianym przypadku, o ile informacje opublikowane w internecie są prawdziwe, wszystko ułożyło się dobrze. Z całą pewnością można mówić o szczęściu w nieszczęściu i cennej lekcji na przyszłość. Streamerka, która w bardzo głupi sposób zraniła psa, z pewnością zapamięta to do końca życia. Pytanie tylko, czy inni twórcy również wyciągną wnioski z tego, co widzieli. Niestety mam co do tego poważne wątpliwości.

Korzystanie z telefonu jest bezpieczne, o ile nie robi się tego podczas prowadzenia samochodu

Streamerka miała wiele szczęścia. Sytuacja mogła skończyć się znacznie gorzej

Dla wszystkich tych, którzy nie wiedzą, do czego konkretnie się odnoszę, kilka słów wyjaśnienia. Jakiś czas temu w mediach społecznościowych pojawił się zapis jednej z transmisji internetowych prowadzonych na Twitchu. Na nagraniu mogliśmy oglądać jedną z popularnych twórczyń działających właśnie na tej platformie. Kilkadziesiąt tysięcy subskrypcji z pewnością świadczy o sporej rozpoznawalności i zasięgach osoby, której postawa przedstawiona w owym nagraniu jest karygodna.

Co konkretnie się wydarzyło? Otóż transmisja internetowa była prowadzona z samochodu, którym kierował nie kto inny, jak sama streamerka. Już samo streamowanie, które przecież wymaga interakcji z widzami, podczas jazdy samochodem, wydaje się lekko mówiąc nierozsądne. Co jeśli dodamy do tego chęć zapoznania się z powiadomieniem, które właśnie zostało wyświetlone przez smartfon? Otrzymamy gotowy przepis na wypadek. Wypadek, który mógł skończyć się naprawdę tragicznie.

Streamerka za nic miała to, że po ulicy, którą właśnie się porusza, biegają psy. Była doskonale świadoma ich obecności, bo chwilę przed wypadkiem wspomniała o tym, że je widzi. Mimo tego nie zachowała choćby elementarnych zasad ostrożności. Nie stałoby się nic złego, gdyby zatrzymała się choć na chwilę i dokończyła transmisję w nieruchomym pojeździe. Mogła również skupić się na wydarzeniach na drodze i próbować reagować na czas. Tymczasem ona wolała przyglądać się temu, co dzieje się na ekranie jej telefonu.

Jaki był efekt? Wypadek z udziałem zwierzęcia. O ile informacje dostępne w internecie są zgodne z rzeczywistością, pies przeżył a sytuacja skończyła się urazem jednej z jego kończyn. Prowadząca transmisję skontaktowała się również z właścicielami psa i zaoferowała zwrot kosztów leczenia. Wiele szczęścia w nieszczęściu, bo mogło być zdecydowanie gorzej.

To wcale nie musiał być pies

Jak zauważyli niektórzy komentujący, w tej sytuacji winna jest nie tylko streamerka. Czy pies, który ma opiekunów, powinien biegać samopas po drodze? W żadnym wypadku. To właściciel zwierzęcia ponosi odpowiedzialność, dlatego powinien zrobić wszystko, by pies nie znalazł się na drodze. Gdyby nie nagranie, do którego się odnoszę, przypisanie winy wcale nie byłoby trudne. O ile kierujący pojazdem poruszał się zgodnie z przepisami ruchu drogowego i uważnie obserwował otoczenie ciężko byłoby go nazwać winnym. Posiadanie zwierzęcia wiąże się również z zapewnieniem bezpieczeństwa i jemu samemu, i wszystkim, którzy mogliby mieć z nim kontakt. Ewidentne niedopatrzenie, za które można zostać ukaranym. O kosztach ewentualnej naprawy samochodu nie wspomnę.

Tutaj jednak widzieliśmy co innego. Owszem, psa nie powinno być na jezdni, jednak prowadząca samochód jechała skrajnie nieodpowiedzialnie. Nikogo nie trzeba przekonywać o tym, jak powinien zachowywać się rozważny kierowca. Przezorny doskonale wie, że to, że jeździ zgodnie z przepisami, to dopiero połowa sukcesu. W każdej sytuacji musi brać pod uwagę ewentualne zagrożenie wynikające z braku poszanowania dla przepisów przez innych uczestników ruchu drogowego. A oprócz zasad są jeszcze przecież zwykłę roztargnienie, chwila nieuwagi czy niedopatrzenie. Na całe szczęście to tylko gdybanie, ale bardzo łatwo wyobrazić sobie, że sytuacja mogła się skończyć znacznie gorzej. Co gdyby zamiast nieupilnowanego psa na drodze znalazło się nieupilnowane dziecko?

Jak wspomniałem we wstępie, opisywana sytuacja to kolejny powód do tego, by przyjrzeć się działalności twórców internetowych. Dlaczego to takie istotne? Chociażby z tego powodu, by w końcu poczuli się do odpowiedzialności za to, co przedstawiają swoim widzom i jak zachowują się przed kamerami. To nie tylko zły przykład dla najmłodszych widzów. To jawna pogarda dla zasad współżycia społecznego, które przecież wszyscy przestrzegać musimy, by życie w społeczeństwie było znośne.

Streamerzy muszą poczuwać się do odpowiedzialności za to, co dzieje się na ich transmisjach

Jak zmusić twórców do odpowiedzialności za publikowane treści? Sami musimy tego wymagać

Gdy myślę o tym fragmencie transmisji internetowej, do tej pory nie chce mi się wierzyć w to, co widziałem. Jak to możliwe, że streamerka prowadziła i transmisję, i samochód jednocześnie? Czemu to miało służyć? Owszem, to nie jest tak, że nagrywanie w samochodzie jest złe w każdej sytuacji. Jest spora grupa twórców, którzy nagrywają w samochodzie materiały wideo o różniej treści. Najczęściej są to różnorodne komentarze do bieżących wydarzeń czy relacje z właśnie odwiedzonego miejsca. Jest jednak jedna, ale zasadnicza różnica między nagrywaniem a transmitowaniem. To oczywiście interakcja z widzami.

Kiedy nagrywamy prosty materiał wideo, wcale nie musimy skupiać się na tym szczególnie mocno. Wystarczy włączyć urządzenie rejestrujące, ustawić właściwy kadr i można zająć się dotychczasowym zajęciem. Może to być również prowadzenie samochodu, o ile podczas jazdy skupiamy się wyłącznie na tym. Można włączyć i ustawić kamerę przed rozpoczęciem jazdy, by wyłączyć ją po dojechaniu do celu. Zbędny materiał bez trudu usuniemy przy pomocy właściwie dowolnego oprogramowania do edycji filmów.

Co jednak zrobić w sytuacji, gdy dany twórca nie respektuje przepisów prawa, czy po prostu działa w sposób lekkomyślny, potencjalnie szkodliwy dla innych? Dopóki nie będziemy dysponować konkretnymi instrumentami prawnymi, musimy działać na własną rękę. A sposób działania jest tylko jeden. Musimy zacząć wymagać od twórców jak  najwyższej jakości materiałów i profesjonalnego podejścia do ich tworzenia. Dany użytkownik zajmuje się transmitowaniem czy nagrywaniem patologii? Nie oglądajmy tego. Spadnie oglądalność to spadną również zasięgi i zarobki. Dany twórca robi coś niewłaściwego? Zrezygnujmy z jego oglądania i nie przesyłajmy publikowanych przez niego treści dalej. Internet ma to do siebie, że jeśli coś przestaje być szeroko komentowane, bardzo szybko znika.

Jezdnia to nie jest miejsce dla psa. Niemniej trzeba uważać i obserwować otoczenie

Transmitujesz coś w internecie? Rób to odpowiedzialnie

Na koniec krótki apel do wszystkich tych twórców internetowych, którzy zajmują się właśnie transmisjami. Streamerka, która potrąciła psa, zachowała się skrajnie nieodpowiedzialnie. Prowadzenie samochodu to czynność wymagająca ciągłej uwagi, dlatego po prostu nie wolno zajmować się wówczas czymś innym. W tym konkretnym przypadku chęć interakcji z widzami okazała się być ważniejsza niż bezpieczeństwo pozostałych uczestników ruchu drogowego, co wymaga szczególnego potępienia.

Jeśli transmitujesz w internecie, rób to odpowiedzialnie. Nie pokazuj sytuacji, które nigdy nie powinny mieć miejsca. Z patologią trzeba walczyć, a ludziom nią dotkniętym pomagać. Nie można jej szerzyć i promować. To, jaki przykład dajemy w sieci, może mieć opłakane skutki i trzeba o tym pamiętać.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu