SpaceX

Starship poleci już w przyszłym tygodniu, przeszedł właśnie ostatni test

Kamil Pieczonka
Starship poleci już w przyszłym tygodniu, przeszedł właśnie ostatni test
6

Według wcześniejszych założeń Elona Muska, Starship miał wznieść się na wysokość 15-20 km już kilka miesięcy temu. Niestety po drodze musiał pokonać sporo przeszkód, a termin znacznie się wydłużył. Wygląda jednak na to, że wszystkie problemy są już rozwiązanie i SN8 jest gotowy do najważniejszego testu.

Starship SN8 zdał ostatni test

Model statku Starship oznaczony symbolem SN8 jest już testowany od kilku tygodni. W sumie przeszedł w tym czasie 4 kluczowe testy "statycznego ognia" (static fire), czyli próbnego odpalenia silników na kilka sekund. Trzeci test w zeszłym tygodniu spowodował uszkodzenia jednego z silników, ostry fragment powierzchni bezpośrednio pod silnikami Raptor odprysł i spowodował uszkodzenie jednego z przewodów. To natomiast zaowocowało niepoprawnym wyłączeniem się silnika i jego zniszczeniem. W weekend silnik wymieniono na nowy i wczoraj w nocy sprawdzono wszystkie 3 jeszcze raz. Tym razem obeszło się bez problemów.

Według Elona Muska test został zdany wzorowo i Starship SN8 jest gotowy, aby w przyszłym tygodniu wykonać swój dziewiczy lot na wysokość około 15 km. Będzie to pierwsza próba przy użyciu 3 silników Raptor. Wcześniejsze "skoki" na 150 metrów były wykonane przy użyciu jednego silnika. Test z pewnością będzie epokowym wydarzeniem, bo Starship ma skomplikowane zadanie do wykonania. Wzniesienie się na 15 km jest stosunkowo proste przy trzech silnikach. Później jednak nastąpi faza szybowania na boku i sterowania zamontowanymi klapami, następnie powrót do pozycji pionowej i lądowanie przy użyciu tych samych silników na lądowisku za pomocą zamontowanych nóg. Co więcej podczas lądowania paliwo będzie pobierane nie z głównego zbiornika, ale z małego zamontowanego na szczycie statku Starship. To dodatkowe utrudnienie, ale i konieczność. Korzystanie z głównego zbiornika jest ryzykowane w razie gdyby do przewodów paliwowych dostało się powietrze, co przy niemal pustym zbiorniku jest bardzo prawdopodobne.

Według Elona Muska prawdopodobieństwo sukcesu jest jak 1 do 3, dlatego w odwodzie czekają już prototypy SN9 i SN10, które mają tylko nieznaczne usprawnienia w stosunku do SN8. Co więcej już wcześniej szef SpaceX stwierdził, że w razie katastrofy, bardziej będzie mu szkoda straconych silników, niż samego statku. SpaceX buduje kolejne modele w ekspresowym tempie (Boeing powinien podpatrzeć jak to się robi, bo jego SLS jeszcze przed pierwszym lotem może okazać się zbędny) i jest przygotowany na wiele testów. Elon wspomniał też, że poważniejsze zmiany w konstrukcji samego statku będą miał miejsce dopiero w modelu SN15.

Trwa budowa pierwszego boostera - Super Heavy

Jednocześnie w Boca Chica powstaje też pierwszy booster Super Heavy, czyli pierwszy człon statku Starship, który pozwoli wynieść cały ładunek na orbitę okołoziemską. Po wykonaniu swojego zadania, rakieta ma wrócić na Ziemię, tak jak robi to obecnie Falcon 9. Nota bene, wczoraj przy okazji 16. już misji Starlink, SpaceX po raz pierwszy użyło pierwszego członu rakiety Falcon 9 po raz 7. i co więcej, już 7. raz wylądował on z powodzeniem na barce Of Course I Still Love You. Można by rzec, że ten konkretny booster to już weteran. Super Heavy będzie miał podobne zadanie, a testów tego rozwiązania można spodziewać się na początku przyszłego roku.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu