PlayStation 4 miało w Polsce wspaniały debiut: duży budżet na promocję i żadnej konkurencji w postaci XOne, który pojawił się u nas z rocznym opóźnien...
Stało się coś dziwnego: moi znajomi zaczęli kupować Xboksy
Jestem dziennikarzem z wykształcenia, pasji i powo...
PlayStation 4 miało w Polsce wspaniały debiut: duży budżet na promocję i żadnej konkurencji w postaci XOne, który pojawił się u nas z rocznym opóźnieniem. Zresztą nie tylko dlatego. Microsoft podczas premiery swojej konsoli popełnił chyba wszystkie błędy, jakie w ogóle dało się popełnić. Ale to się zmienia.
Ostatnie miesiące przyniosły ogromne zmiany. Xbox One otrzymał nowy interfejs, wprowadzono kompatybilność wsteczną, udostępniono szereg ciekawych i niebanalnych akcesoriów oraz wydano paczkę solidnych exclusive'ów. Nie przełożyło się to bezpośrednio na wyniki sprzedaży. Dotąd były tylko dwa miesiące, w trakcie których XOne wygenerował lepsze wyniki. Ostatni taki przypadek miał miejsce w październiku - po premierze Halo 5: Guardians. W listopadzie wszystko wróciło do normy. Mało tego - Sony pochwaliło się wówczas przekroczeniem granicy 30 mln sprzedanych egzemplarzy.
Biorąc pod uwagę powody, dla których ludzie decydują się na konkretną konsolę, Sony jest w bardzo komfortowej sytuacji. Jeden z podstawowych argumentów to przecież znajomi, od których możemy pożyczać gry czy umawiać się na wspólne partyjki w Battlefielda lub PES-a. Jeżeli zdecydowana większość z nich ma PS4, musiałbym być niespełna rozumu, żeby kupować Xboksa. I tak powstaje błędne koło - ludzie kupują PS4, bo ich znajomi mają PS4, a potem kolejni robią to samo.
Druga premiera tej samej konsoli
Phil Spencer, szef Xboksa w jednym z wywiadów otwarcie przyznał, że nie wie, czy kiedykolwiek uda się im dogonić PlayStation. Trudno mu się dziwić. Ja, wbrew temu, co może sugerować tytuł tego felietonu, nie zamierzam uprawiać żadnej propagandy sukcesy ani tym bardziej agitować kogokolwiek na Xboksa. Zauważyłem jednak w ciągu minionych tygodni ciekawą prawidłowość - ludzie wokół mnie zaczęli kupować Xboksy.
Przy czym są to naprawdę różne osoby. Część z nich to ludzie, którzy nigdy wcześniej nie mieli konsoli. Inni przesiadają się z Xboksa 360. Jeszcze inni mają w domach PS4, ale skusiły ich exclusive'y na XOne. Powodów jest sporo. A może powinienem napisać, że w końcu są powody, by to zrobić. Powiedzmy sobie szczerze, że Xbox One przez długie miesiące nie miał zbyt wiele do zaoferowania przy zestawieniu z PS4. Większe możliwości multimedialne to fajna sprawa, ale dla nich nie kupuje się konsoli. EA Access faktycznie jest wspaniałą sprawą, ale mam wrażenie, że niezbyt mocno promowaną - każdy, komu o nim wspominam, pieje z zachwytu i nie chce mi wierzyć w istnienie takiej oferty. Wygodniejszy pad to kwestia gustu, a możliwość podłączenia dysku zewnętrznego, wyższa kultura pracy i Kinect to już detale, które o niczym nie decydują.
Co innego kompatybilność wsteczna. Skoro ktoś ma setki pudełek z grami z X360 w kartonach i dotąd (głównie z sentymentu) nie odłączył starej konsoli od telewizora, to znacznie przychylniej spojrzy na sprzęt dający mu zupełnie nowe możliwości bez potrzeby rezygnowania ze starych. A to dopiero początek, bo dzięki temu na atrakcyjności zyskał abonament Xbox Live. Za te same pieniądze co posiadacze PlayStation co miesiąc przyznawane są aż cztery gry - dwie na XOne i dwie (na ogół z segmentu AAA) na X360. W styczniu ma to być np. genialny DeusEx: Human Revolution. Niemal każdy ma w domu komputer z Windowsem - coraz częściej jest to Windows 10. Dostępna tutaj aplikacja Xboksa też robi swoje - możliwość streamingu gier z konsoli na ekran laptopa można bagatelizować. Niemniej jestem przekonany, że prędzej czy później doceni ją każdy, kto mieszka z dziewczyną/narzeczoną/żoną.
Swoistym fenomenem jest pad Elite dla Xboksa. Akcesorium sprzedaje się tak dobrze, że MS nie nadąża z produkcją. A przecież nie jest to jedyny dodatek - w międzyczasie wyszła przystawka telewizyjna, klawiatura do pada, a także moduł USB pozwalający na bezprzewodową łączność pada z pecetem. Za każdy z tych dodatków trzeba oczywiście dopłacić, ale w ogólnym rozrachunku tworzy to obraz konsoli wszechstronnej o dużych możliwościach. Szczególnie, jeśli dodamy do tego snutą ciągle przez Microsoft wizję uniwersalnych aplikacji, które uruchomimy zarówno na komputerze jak i konsoli.
Ale to ciągle ta sama konsola
Wcale to oczywiście nie oznacza, że nagle XOne stał się ideałem. Mam jednak wrażenie, że dla zwykłego użytkownika, porównanie 1080p vs. 900p nie znaczy tak naprawdę nic. Szczególnie, jeśli ktoś my wytłumaczy, że w praktyce różnica jest właściwie niewidoczna gołym okiem. Na wartości tracą też exlusive'y Sony. O widowiskowym The Order 1886 dziś już nikt nie pamięta. Fantastyczny Bloodborne to produkcja z gatunku tych hardkorowych, więc zapewne nie trafił do każdego. Zostaje Until Dawn, który mnie samego oczarował, a także kilka remasterów (God of War 3, Beyond Two Souls, Kolekcja Nathana Drake'a). To jednak za mało, aby rywalizować z solidną ofertą exclusive'ów na Xboksa, które pojawiły się w drugiej połowie roku: Forza 6, Halo 5, Ori and the Blind Forest (nie śmiejcie się, ta platformówka zgarnęła jedną z nagród w plebiscycie Game of the Year), Rare Replay oraz oczywiście Rise of the Tomb Raider. Ten ostatni, mimo, że jest czasowym tytułem na wyłączność, również skutecznie wodzi na pokuszenie.
Przez rok uzbierałem na Xbox Live kilkunastu znajomych. W ciągu ostatniego miesiąca moja lista podwoiła się. Oczywiście nijak to się może mieć to sytuacji globalnej czy chociażby popularności Xboksa w Polsce. Dlatego też moje przemyślenia podpisuję jako felieton, bo są czysto subiektywne. Mam jednak nieodparte wrażenie, że coś się zmieniło.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu