Taka sytuacja zdarzyła się pewnie wielu osobom, które muszą zapamiętać pokaźną liczbę loginów, haseł, kodów PIN itd. Któregoś dnia po prostu rozkłada ...
Taki postęp, że mam dzisiaj problem z otworzeniem drzwi...
Fan nowych technologii, ale nie gadżeciarz. Zainte...
Taka sytuacja zdarzyła się pewnie wielu osobom, które muszą zapamiętać pokaźną liczbę loginów, haseł, kodów PIN itd. Któregoś dnia po prostu rozkłada się ręce przed bankomatem, drzwiami wejściowymi, ekranem komputera - w głowie jest setka rozwiązań, ale żadne nie pasuje. Może to i dobre ćwiczenie dla pamięci, może jest bezpieczniej, lecz coraz częściej zastanawiam się, ile jeszcze ciągów liczb i liter będę w stanie ogarnąć...
Historia dość krótka: wracam z zakupami do domu, docieram do bloku, staję przed klawiaturą domofonu i... I nic. Próbuję sobie przypomnieć kod, w głowie pojawiają się różne kombinacje, ale nie ta właściwa. Chwilę później zastanawiam się nawet, jaki jest numer mieszkania, bo i ten zaczyna uciekać. W plecaku pod zakupami są klucze, ale powtarzam sobie, że przecież wystarczy pomyśleć, wysilić szare komórki. Po chwili w drzwiach pojawia się sąsiad i z uśmiechem na twarzy pyta czy coś zobaczyłem na tym domofonie. Zgodnie z prawdą odpowiadam, że zapomniałem pinu. Słyszę śmiech i radę, by zmienić dietę na taką, która poprawia pamięć, bo jestem młody, a nie mogę zapamiętać jednego krótkiego kodu. Jednego?
Chodzi właśnie o to, że umysłu nie zaprząta mi jeden kod czy jeden login - tego zrobiło się już naprawdę dużo: jeden bankomat, drugi bankomat, bankowość internetowa, dwa telefony, skrzynki mailowe, narzędzia potrzebne w pracy, media społecznościowe... Raz na jakiś czas trzeba to zmienić dla bezpieczeństwa (przynajmniej część). W końcu przychodzi taki dzień, że zaczyna się to miksować i człowiek staje bezradny. Pół biedy, gdy jest klucz do drzwi - a co z robić, gdy wpisało się dwa razy błędne hasło i zostaje jedna szansa?
Jasne, można to wszystko gdzieś zapisać. Tyle, że powierzanie tych danych jednej aplikacji brzmi tak, jak zapisanie tego w kalendarzu, który zostawia się na stole. Jednego hasła nie zastosuję (zwłaszcza, że w wielu przypadkach to po prostu niewykonalne), nie zapiszę tego w pamięci telefonu. Trzeba to zapamiętywać. A sama pamięć nie jest tu problemem - kłopot stanowi nadmiar informacji. Umysł jest zalewany masą danych, które najczęściej powinny go szybko opuścić. Niestety, cierpią na tym dane naprawdę istotne.
Problemem jest też to, że przybywa miejsc, w których login i hasło są potrzebne - coraz więcej spraw można załatwić w Sieci, życie przenosi się tu na różnych płaszczyznach, co ma oczywiście swoje plusy i trzeba te zmiany docenić. Ale każda kolejna usługa wymaga od człowieka założenia konta, a to z kolei wymaga zapamiętania jakichś danych. Przyznam, że miałem już sytuacje, w których prosiłem o wysłanie nowego hasła na skrzynkę albo dowiadywałem się, że mam już w danym miejscu konto. Gdzieniegdzie są pytania pomocnicze przy haśle - potrafią rozbawić...
Ktoś stwierdzi, że to problem pierwszego świata. I będzie miał rację. Nie oznacza to jednak, że tematu nie ma - danych, które wypada zapamiętać przybywa, a rozwiązania, które powinny ułatwiać sprawę nie są idealne. Zastanawiam się, jak wpłynie na to biometryka? Pewnie i tu nie obejdzie się bez kłopotów, a pierwszy będzie się rozbijał o rozpowszechnienie - nie mówimy o rozwiązaniu (rozwiązaniach), które zaraz zapukają do naszych drzwi. Kod PIN w bankomacie możemy wstukiwać jeszcze przez długie lata. Pewnie niejednokrotnie pomylę go z kodem domofonu...
PS Przez ten mętlik jakiś czas temu zamówiłem pizzę na adres, pod którym mieszkałem w innym mieście...
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu