Wearables

Sprzęt ubieralny to wybawienie od złego smartfonu

Maciej Sikorski
Sprzęt ubieralny to wybawienie od złego smartfonu
3

Jak nakręcić rynek wearable, by w końcu zaczął spełniać pokładane w nim nadzieje? Pojawiały się już różne pomysły, główny polega oczywiście na zachwalaniu zalet sprzętu. Może to trafi do ludzi... a może nie. Trzeba zatem "pomóc" segmentowi. Dobrym sposobem jest najwyraźniej wspinaczka po plecach inn...

Jak nakręcić rynek wearable, by w końcu zaczął spełniać pokładane w nim nadzieje? Pojawiały się już różne pomysły, główny polega oczywiście na zachwalaniu zalet sprzętu. Może to trafi do ludzi... a może nie. Trzeba zatem "pomóc" segmentowi. Dobrym sposobem jest najwyraźniej wspinaczka po plecach innych produktów - np. smartfonów. Ta strategia może przynieść pozytywne efekty, ale jest dość ryzykowna.

Trafiłem dzisiaj na tekst, w którym autor zwraca uwagę na ciekawy wątek: Google i Apple przestrzegają przed zgubnym oddziaływaniem smartfonów na życie człowieka, jego funkcjonowanie w społeczeństwie, uzależnienie. Pewnie każdy z Was widział kilka osób siedzących obok siebie i każda miała wzrok wbity w ekran inteligentnego telefonu. Pół biedy, jeśli są to osoby, które się nie znają, jadą np. autobusem albo czekają w kolejce do lekarza. Problem polega na tym, że tak zachowują się nawet znajomi, którzy wyskoczyli do baru czy rodziny spotykające się przy niedzielnym obiedzie.

Wlepiamy wzrok w 5-calowe ekrany i patrzymy w nie nawet jeśli nic ważnego/ciekawego nie mają nam do przekazania. Nerwowo wyciągamy prostokąty z kieszeni, sprawdzamy, czy nie ma nowych powiadomień. Cały czas stukamy, klikamy, przesuwamy palcem. W niektórych przypadkach pewnie przybrało to już formę uzależnienia, ludzie godzinami patrzą w mały wyświetlacz i chyba sami nie wiedzą, czego tam szukają. Nie zamierzam stwierdzać, że to nie jest problem, bo sam uważam, że zmierza to w niebezpiecznym kierunku.

Nie jestem jednak pewien, czy ucieczką od tego problemu jest sprzęt ubieralny. A tego argumentu używają ludzie z Google i Apple promując swoje wearable. Rozumowanie jest tu proste: przestańmy spoglądać w ekrany smartfonów/tabletów, skorzystajmy z nowych technologii/urządzeń i uwolnijmy się od patrzenia w dół. Niech dane będą zbierane i wyświetlane przez okulary, zegarki, buty, ubrania, opaski itd. Wszystko będzie się działo niejako bez naszego zaangażowania, a my zaczniemy żyć z innymi, zamiast obok innych.

Ryzykowna strategia. Przyznawanie, że doprowadziło się do sytuacji, w której człowiek zaczyna się zamykać w swoim świecie, zdawać się wyłącznie na smartfon raczej nie dodaje prestiżu. Jasne, chodzi o promowanie nowych segmentów, bo sprzedaż smartfonów w końcu przestanie dynamicznie rosnąć, lecz jak zaufać komuś, kto oferuje jakiś produkt i stwierdza po jakimś czasie, że ów produkt dehumanizuje? Skąd pewność, że tego samego nie powie za dziesięć lat o Watchu czy Glass? Pewności brak.

Namawianie do ucieczki od smartfonów może przynieść pozytywne rezultaty, ludzie faktycznie zainteresują się sprzętem ubieralnym, ale to może być podcinanie gałęzi, na której się siedzi. Autor przywołanego tekstu stwierdza, że wearable musi być słabym pomysłem, jeżeli trzeba się uciekać do takich sztuczek. I sporo w tym racji. Jestem ciekaw, jakich argumentów użyją producenci, jeśli za kilka kwartałów okaże się, że biznes nadal nie może się rozpędzić? Zaczną mocniej krytykować urządzenia ultramobilne?

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu