Mobile

Przecież nie kupię smartfona, który wygląda jak ten zeszłoroczny...

Maciej Sikorski
Przecież nie kupię smartfona, który wygląda jak ten zeszłoroczny...
Reklama

Rynek smartfonów jeszcze kilka kwartałów temu rósł aż miło. Wskaźniki dla całej branży były naprawdę dobre, niektóre firmy poprawiały wyniki w sposób oszałamiający. Ale to jest już chyba za nami - od jakiegoś czasu widać wyraźne hamowanie, producenci zmagają się ze spadkami sprzedaży, muszą się zdecydowanie bardziej wysilać, jeśli chcą osiągnąć dobre rezultaty. Patrzymy na poczynania niektórych firm oraz ich efekty, kręcimy głową na znak niezadowolenia i dezaprobaty. Jednocześnie narzekamy na postępujący konsumpcjonizm...

Sprzedaż smartfonów podobno znowu rośnie. Piszę "znowu", bo jakiś czas temu zaliczyła "wpadkę", inteligentnych telefonów sprzedano mniej niż w analogicznym okresie roku poprzedniego. A to kiepskie informacje w przypadku branży, która stanowi obecnie koło zamachowe sektora elektroniki konsumenckiej. Powrót na ścieżkę wzrostów mógłby niektórych uspokoić, byłby dowodem na to, że nie mamy do czynienia z marazmem: sprzedaż rośnie, więc biznes się rozwija. A jeśli nie rośnie, to coś jest nie tak, trzeba podnieść alarm, bo źle się dzieje.

Reklama

Sprzedaż smartfonów spada, tym razem kończy się Apple

Pisałem wczoraj o wynikach kwartalnych Apple. Są gorsze od zeszłorocznych, chociaż i tak lepsze od przewidywanych, więc rynek zareagował pozytywnie na te doniesienia. Nie da się jednak ukryć, że firma ma kłopot: jej sztandarowy produkt cieszy się mniejszym zainteresowaniem - sprzedaż smartfonów z nadgryzionym jabłkiem w logo nie rośnie tak, jak jeszcze parę lat temu. Co więcej - ona spada. Efektem jest rosnąca krytyka. Ze strony mediów (także nas), analityków, inwestorów, części klientów. No jak to: Apple ma gorszy kwartał? Najwidoczniej firma nie ma pomysłów, jej produkty stały się nudne, przewidywalne i podobne do poprzednich. Nie ma zmian, nie ma rosnącej sprzedaży. Bo dlaczego klient miałby kupić telefon podobny do poprzednika? Nawet, jeśli był to świetny sprzęt...

Tym razem chodzi o Apple, ale jeszcze niedawno podobne sceny oglądaliśmy w przypadku Samsunga. Koreańczycy byli w odwrocie i spotkała ich ostra krytyka za brak innowacji, pomysłu na swojego flagowca, nudę. W oparciu o te dwa przypadki (ale można ich wymienić więcej, sztandarowym przykładem HTC), można stwierdzić, że ludzie oczekują ciągłych zmian, rewolucji w każdym kwartale. Nawet iluzorycznej - to nie musi być wejście na nowy poziom w rozwoju technologicznym, wystarczy zmiana wyglądu, dodanie takiej czy innej funkcji, przekonanie klienta, że patrzy na coś świeżego. Jeśli poczuje, że patrzy na coś nowego, może wyciągnąć portfel. W przeciwnym razie stwierdzi, że firma X się kończy i nie wymieni telefonu po roku użytkowania.

Konsumpcjonizm? Jestem za, a nawet przeciw

To wszystko dzieje się w czasach, gdy narzekamy na postępujący konsumpcjonizm. Ganimy ludzi za to, że ciągle kupują, że kieruje nimi chęć zdobywania i wydawania kasy, że posiadanie stało się nadrzędnym celem. Gdy piszę lub czytam o kurczących się rynkach tabletów czy smartwatchy, dostrzegam głosy innych, w tym Wasze: Kurczy się, bo to zbędne produkty. Ludzie nie kupują tych rzeczy, bo nie są im potrzebne. I dobrze! Teraz można to zestawić z rynkiem smartfonów - czy ewentualne zmiany wprowadzone w telefonach sprawiają, że nowy model staje się zdecydowanie lepszy od poprzednika? Czy zmiana designu czyni go bardziej wartościowym? Może ten nowy smartfon, to taki smartwatch, czyli zbędny wydatek?

Narzekamy na to, że firmy próbują nas ograbić z pieniędzy, że wymyślają niepotrzebne produkty, że mamią tłumy, a jednocześnie pokazujemy, że chcemy być mamieni. Bo nie wystarcza nam dobry smartfon, jeśli ma rok. Co kilkanaście miesięcy chcemy oglądać zupełnie coś nowego i pragniemy być oszukiwani. Oszukiwani, bo prawdopodobnie dotarliśmy już do etapu, w którym w stmartfonach nie da się zbyt wiele zmienić, nie nastąpi rewolucja. Posiadana słuchawka nie będzie znacznie gorsza od swojego następcy. Ale klienci, przynajmniej część z nich, najwyraźniej tego nie rozumieją. Piszą i mówią o nudzie i rozczarowaniu, a nie o tym, że gracz X znowu dostarczył dobry produkt i poprawił go w kilku miejscach.

Ewentualny marazm i nudę powinniśmy uznać za pozytywne zjawisko - oznacza to, że rynek dojrzał, że w naszych rękach leży już sprzęt, który zapewnia naprawdę dużo, że ten produkt może posłużyć dłużej niż rok. Może uda się zrobić z niego długodystansowca, dzięki czemu oszczędzi się pieniądze i pozytywnie wpłynie się na środowisko naturalne? Powinniśmy tak zrobić, ale... nic z tego nie będzie. Skrytykujemy firmy X, Y, Z, gdy pokażą coś, co już znamy. A potem zarzucimy im, że chcą doić klientów wprowadzając na rynek sprzęt, w którym zmiany są naciągane...

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama