Felietony

Nie, Spotify. Nie słucham francuskiego hip-hopu - przestań się błaźnić i mi go ciągle podsyłać

Paweł Winiarski
Nie, Spotify. Nie słucham francuskiego hip-hopu - przestań się błaźnić i mi go ciągle podsyłać
48

Kilka lat budowania swojego profilu muzycznego w Spotify i wszystko na marne. Serwis stwierdził, że jestem fanem francuskiego hip-hopu i chrześcijańskiego rocka.

Przez lata byłem zachwycony algorytmami Spotify, które z kwartału na kwartał coraz lepiej radziły sobie z dobieraniem nowej muzyki pod mój gust. Był nawet taki moment, że Radar Premier stał się moim głównym źródłem informacji o nowej muzyce z interesujących mnie gatunków. Tam nie działa się żadna magia, Spotify po prostu notowało zespoły, płyty, utwory, tworząc profil Pawła Winiarskiego. Moim zdaniem bardzo jasny i klarowny, bo mam raczej wąskie horyzonty muzyczne (różne odmiany metalu, od pewnego czasu również rerto-synthwave, choć bardzo wybiórczo). Nie pożyczałem nikomu swojego konta na Spotify, nie dzieliłem się nim z innymi domownikami. Między innymi z tego powodu - żeby mój gust muzyczny jasno obrazował czego oczekuję po propozycjach od serwisu oraz cotygodniowym zestawieniu nowości. To ostatnie miało być jak najbardziej użyteczne i przez długi czas było.

Testament - zamiast amerykańskiego thrash metalu, chrześcijański rock

Nie ukrywam, że po utracie zaufania do Radaru Premier na Spotify, przez długie tygodnie bałem się go włączać. Ale gdzieś z tyłu głowy liczyłem, że jednak coś się naprawi, zresetuje - serwis sięgnie gdzieś do starych zapisków i przestanie mi podsyłać muzykę, która kompletnie mnie nie dotyczy. O jak bardzo się myliłem.

Część z Was zapewne zna amerykański zespół Testament. Założony w 1986 roku w Oakland w Kalifornii jest dziś uważany za ikonę thrash metalu i choć od lat nie prezentuje już niegdysiejszego poziomu, to cały czas jest aktywny. Podesłanie mi ich nowego albumu lub singla nie jest jakąś fizyką kwantową i choć może nie wpisuje się idealnie w to, czego słucham, to jednak nawet dość ogólnie po prostu wystarczy połączyć nazwę Testament ze słowem "metal" i wrzucić do propozycji aktualnych premier. Nie wymagam by algorytm zastanawiał się czy aby na pewno thrash metal jest moim ulubionym gatunkiem muzycznym, czy słuchałem tego zespołu na tyle dużo by zainteresowało mnie jego nowe wydawnictwo. Wystarczy po prostu połączyć dwa słowa i efekt będzie jak najbardziej w porządku.

Co robi Spotify?

Bierze Testament i wrzuca mi go do Radaru Premier. Ale nie ten Testament. Dowiedziałem się dziś o innym zespole o tej samej nazwie - co zabawne, po wpisaniu hasła w wyszukiwarkę Spotify nie widzę by w ogóle się tam pojawiał. Ale w Radarze Premier jest, gra chrześcijański rock. Myślę, że tematyka tekstów zespołów, których słucham wygląda w kontekście tej informacji jeszcze bardziej zabawnie. Ale algorytm mógł to przewidzieć, zrobił jednak zupełnie inaczej.

Dalej nie jest wcale lepiej. t.A.T.u., Nollan - wiem co to za grupa, chyba każdy zna hit "Nas nie dogoniat ". Sęk w tym, że nigdy nie uruchomiłem tej piosenki w Spotify i chyba ostatni raz słyszałem ją na kasecie u znajomego w aucie. Jakim magicznym sposobem utwór pojawił się więc na liście premier skierowanych do mnie? Nie mam zielonego pojęcia.

Do tego kilka utworów rapujących Francuzów. Nic do nich nie mam, język lubię, ale zachodzę w głowę jaki to ma związek z moim profilem na Spotify. Rozumiałbym nawet gdyby to były jakieś radiowe hity z Polski i opłacona wcześniej promocja popularnych utworów. Ale tu nawet nie jestem w stanie znaleźć jakiegokolwiek powodu, dla którego te kawałki pojawiły się w moim Radarze Premier. Nazwy wykonawców nie pokrywają się bo wiem przypadkiem z żadnymi zespołami jakich słuchałem. A były takie złote strzały jak Emperor, który okazał się właśnie hip-hopowym wykonawcą, a nie złowieszczą blackmetalową hordą z Norwegii.

Nie jestem niestety jedyny jeśli chodzi o problemy z algorytmem Spotify - niedawno pisał o tym również Krzysiek. Może to jakaś zorganizowana akcja próbująca wkurzyć miłośników cięższego grania?

Czytam o kolejnych pomysłach i nowościach w Spotify. Z większości z nich nigdy nie skorzystam, bo kompletnie mnie nie interesują - jednocześnie widzę jak psuje się to, co działało dobrze przez długie lata i zastanawiam się jaka jest tego przyczyna.

Serwis streamingowy to nie tylko biblioteka treści. Musi być czymś więcej

Rozumiem, że startująca usługa może nie działać dobrze. Nowe konta, nowe algorytmy, dostosowywanie się do trendów i nowości w świecie technologii. Spotify nie jest jednak nowe, moje konto też nie jest nowe. Od dawna nie traktuję usługi jedynie jako biblioteki muzycznej, ale działania serwisu sprawiają, że zacznę tak robić - algorytm całkowicie stracił już moje zaufanie i Rada Premier nie jest wyjątkiem.

Uruchomiłem wczoraj "radio" bazujące na wykonawcy Mgła. Nie dość, że tak sobie dobrało podobne zespoły podrzucając mi w zasadzie niespójny miszmasz, to jeszcze umieściło na playliscię...Mgłę. Rozumiałbym gdyby muzyka której słucham była totalną niszą z 5 zespołami na krzyż, ale to jest już pójście po linii najmniejszego oporu i zapętlanie się po 5 utworach. Jakby tego było mało zaczęły się u mnie pojawiać problemy z zachwalanym Spotify Connect, które nie potrafi sobie poradzić z trzema urządzeniami i odpowiednio przełączyć dźwięku między nimi. Niektóre potrafią znikać z listy lub się "wyszarzać" i pomaga dopiero restart aplikacji.

A u Was wszystko działa tak jak trzeba? Bo może ja po prostu wymagam od Spotify zbyt wiele, szczególnie za te pieniądze. Tylko mi wychodzi na to, że momentami muzykę lepiej dobiera mi YouTube proponując odtworzenie kolejnego utworu ze swojego katalogu bezpłatnej, zwykłej wersji usługi. A to chyba nie tak powinno być.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu