Wartość giełdowa LinkedIn oscyluje wokoło 6,6 miliardów dolarów, ale przychody za zeszły rok wyniosły jedynie 243 milionów dolarów. Dlatego, jeśli ent...
Spersonalizowane reklamy na LinkedIn. Wylewanie kubkiem wody z tonącego okrętu
Wartość giełdowa LinkedIn oscyluje wokoło 6,6 miliardów dolarów, ale przychody za zeszły rok wyniosły jedynie 243 milionów dolarów. Dlatego, jeśli entuzjazm inwestorów ma się utrzymać, to LinkedIn musi zacząć szybko działać i zmonetyzować dane swoich 100 milionów użytkowników - usprawiedliwiając tą wycenę. Albo przynajmniej próbować, choć w dokumencie przekazanym U.S. Securities and Exchange Commission, stwierdza, że tempo wzrostu przychodów najprawdopodobniej będzie spadać przy jednoczesnym wzroście kosztów, co w dłuższym terminie może skończyć się problemami z utrzymaniem zyskowności całego przedsięwzięcia.
Większość użytkowników nie odwiedza LinkedIn codziennie i większość odsłon jest generowana przez mała grupę użytkowników. Oznacza to, że zdublowanie aktualnego modelu Facebooka za pomocą bardzo podobnego LinkedIn Ads na dłuższą metę nie wystarczy. Dlatego, nowe spersonalizowane reklamy mają być wykorzystane głównie w ofercie rekrutacyjnej skierowanej do dużych firm - z której przychody, w przeciwieństwie do kont premium, rosną zamiast spadać.
Wierzę, że podniesie to efektywność rekrutacji na LinkedIn, ale nie zmieni najważniejszych czynników, które sugerują, że LinkedIn jest częścią mitycznej bańki.
Nie jestem specem od giełdy. Ale na tak zwany chłopski rozum, widać że dzieje się tu coś niedobrego...
- LinkedIn wchodzi na giełdę - $45 za udział, w szczytowym momencie $122, aby ostatecznie ustabilizować się około $70. Oznacza to, że wartość giełdowa LinkedIn to około 6,6 miliarda dolarów.
- Oznacza to, że LinkedIn jest wyceniane na 26 krotność swoich przychodów, które nie przekładają się na zyski.
- W dokumentach przekazanych Securities and Exchange Commission przed wejściem na giełdę, pisze jak byk, że w 2011 będzie najprawdopodobniej pod kreską i spodziewa się, że w przyszłości sytuacja będzie się pogarszać, a koszty będą przewyższać przychody.
Wygląda na to, że inwestorzy są przekonani, że w jakiś magiczny, rewolucyjny sposób LinkedIn stanie się kurą znosząca złote jajka, podczas gdy prognozy samego serwisu mówią coś zupełnie przeciwnego. Z definicji, sytuacja w której wycena nie jest oparta na faktycznej wartości, jest bańką. Sytuacja, w której wycena nie ma nic wspólnego z przewidywaniami wycenianej spółki, to już nie bańka, tylko kompletne szaleństwo.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu