SpaceX

SpaceX idzie za ciosem: na orbitę dostarczy własne satelity telekomunikacyjne i... zegar atomowy

Maciej Sikorski
SpaceX idzie za ciosem: na orbitę dostarczy własne satelity telekomunikacyjne i... zegar atomowy
Reklama

Falcon Heavy niedawno zaliczył udany start testowy, można już myśleć o misjach komercyjnych. Ta najbliższa będzie ciekawa m.in. ze względu na ładunek - w przestrzeń kosmiczną wyniesiony zostanie zegar atomowy: niewielki, bardzo precyzyjny, wytrzymały. Jeśli sprzęt będzie działał bez zarzutu, może bardzo pomóc w realizacji misji w przyszłości. Wcześniej SpaceX wyniesie na niską orbitę własne satelity komunikacyjne. To test, który powinien wprowadzić korporację Elona Muska na zupełnie nowe tory.

SpaceX nie próżnuje - start Falcon Heavy za nami, należy z tego wyciągnąć maksymalnie dużo informacji i doświadczenia, ale nie ma sensu zbyt długo spoglądać w przeszłość: przecież wciąż bardzo wiele jest do zrobienia. Za kilka dni powinien się odbyć start rakiety Falcon 9. Ładunkiem tym razem nie będzie samochód, lecz satelita dostarczony przez Hiszpanów. Bardziej intryguje jednak druga część ładunku: to 2 satelity należące do SpaceX. Firma zaczyna testować sprzęt, który pomoże w przyszłości świadczyć satelitarne usługi szerokopasmowe. Czy to jest wielka niespodzianka? Nie, o tych planach wiadomo już od kilku lat. Pierwszy raz pisałem o tym jeszcze w 2014 roku:

Reklama

Plotki, jakie pojawiły się w Sieci, wskazują na to, że pieniądze na dostarczaniu Internetu chciałby tez zarobić Musk. Podobno planuje on umieścić w przestrzeni kosmicznej 700 małych satelitów komunikacyjnych. Chociaż będą to urządzenia tańsze od tych, jakie stosuje się dzisiaj, to koszt całego przedsięwzięcia i tak przekroczyłby miliard dolarów. Szef Tesli nie zamierza jednak samotnie zabierać się do pracy – partnerem w tym biznesie miałby być Greg Wyler, człowiek, który doskonale zna to środowisko i zarządza firmą WorldVu Satellites działającą w sektorze.[źródło]


Kilka kwartałów później okazało się, że w firmę Muska duże pieniądze zainwestował Google. Stało się jasne, że internetowe plany SpaceX to nie mrzonka. Na początku firma zechce umieścić na orbicie kilkaset satelitów, z czasem ich liczba może sięgać kilku tysięcy i będzie to już usługa o globalnym zasięgu. Pochłonie miliardy dolarów, lecz z czasem powinna przynosić zyski. Kolejne źródło pieniędzy dla kosmicznego interesu amerykańskiego miliardera.

Nim na orbitę trafi cała masa satelitów, przeprowadzone zostaną testy. Wspomniane satelity z ładunku będą funkcjonały stosunkowo krótko, do 2 lat. Mają po prostu dać informacje. A jeśli wszystko potoczy się zgodnie z planem usługa szerokopasmowego Internetu będzie pewnie działać na większą skalę w połowie przyszłej dekady.

Równie ciekawe jest to, co może trafić na pokład kolejnej misji Falcon Heavy. Po 2 dekadach prac, w przestrzeń kosmiczną będzie w tym roku dostarczony DSAC, czyli Deep Space Atomic Clock. Zegary atomowe nie są czymś nowym, ale ten różni się od poprzedników. Jest mały, wytrzymały i znacznie bardziej precyzyjny. Dokładność liczona w nanosekundach, błędy na przestrzeni całych dekad będą niezwykle drobne. Po co takie urządzenie w kosmosie?


Wbrew pozorom mierzenie czasu nie jest tu zadaniem samym w sobie - służy ono do określania położenia. Z pomocą zegarów atomowych prowadzona jest nawigacja. Do tej pory wykorzystywano w tym celu zegary ulokowane na Ziemi, a korzystanie z nich przez załogi misji kosmicznych było pracochłonne i uciążliwe. DSAC powinien uprościć sprawę - członkowie załóg skupią się na innych zadaniach, co już jest sporym plusem. Za sprawą tego sprzętu łatwiejsze będzie też przeprowadzanie dalszych misji. A o takich myśli NASA, która za jakiś czas prawdopodobnie zakończy swój udział w projekcie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.

Reklama

W kosmosie będzie się działo coraz więcej. Wystrzelenie samochodu Tesla Roadster to zdecydowanie nie jest temat numer jeden...

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama