To mnie drażni.

Sony bawi się w czarodzieja. Panie Hirai, bierz się Pan do roboty!

Maciej Sikorski
Sony bawi się w czarodzieja. Panie Hirai, bierz się Pan do roboty!
Reklama

Wielu branżowych ekspertów, analityków i przede wszystkim klientów czekało od dłuższego czasu na zdecydowane działania ze strony Sony. Firma znala...


Reklama

Wielu branżowych ekspertów, analityków i przede wszystkim klientów czekało od dłuższego czasu na zdecydowane działania ze strony Sony. Firma znalazła się w trudnej sytuacji, ale zmiana CEO (obecnie stanowisko to piastuje Kazuo Hirai) i zapowiedź nowej strategii przekonały wiele osób, iż korporacja nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Dowodem na to miały być targi E3 odbywające się w Los Angeles. Czy Japończycy oczarowali gości imprezy? Sony rzeczywiście postawiło na magię, ale chyba nie o to chodziło…

Nim przejdziemy do poczynań Sony podczas targów E3, warto najpierw rzucić okiem na dane, które mogą doprowadzać akcjonariuszy korporacji do łez. Cena akcji japońskiego giganta spadła do najniższego poziomu od 1980 roku (za jeden papier wartościowy płaci się już poniżej 1000 jenów; dla porównania w roku 2000 za jedną akcję płacono blisko 17 000 jenów). Straty firmy rosną, a powodów należy się doszukiwać m.in. w zdecydowanych działaniach konkurencji, mocnym jenie i klęskach, które nawiedziły w roku ubiegłym Japonię i Tajlandię (Sony do dzisiaj nie może się do końca pozbierać po tsunami i powodzi). Często jednak pomijany jest najważniejszy czynnik obecnej sytuacji firmy – brak pomysłu na jej rozwój lub konsekwencji w jego realizacji. Korporacja dawno niczym nie zaskoczyła, a na E3 pokazała sprzęt, który wzbudził co najmniej mieszane uczucia.

Mowa o produkcie Wonderbook, czyli książce wykorzystującej technologię rzeczywistości rozszerzonej. Aby móc korzystać z nowego projektu potrzebne są kamera PlayStation Eye oraz kontroler PlayStation Move. Pierwszy tytuł wykorzystujący możliwości Wonderbook pojawi się w sklepach jesienią bieżącego roku. Zapewne będzie to Book of Spells, a kontroler posłuży użytkownikom za różdżkę. Jeżeli produkt zaczyna Wam przypominać o szaleństwie związanym z postacią Harry'ego Pottera, to jest to słuszne skojarzenie - w inicjatywie tej udział bierze J.K. Rowling.

Z jednej strony można powiedzieć, że to świetny pomysł. Sony stworzy produkt, który trafi do sklepów w trakcie świątecznego szaleństwa, będzie skierowany do najmłodszych, a to skłoni ich rodziców do zakupu, wszystko startuje z bardzo nośną treścią i do tego nie jest drogie (zestaw książka plus płyta będzie kosztował około 40 dolarów). Zapewne stanie się to popularnym prezentem i jeśli zostanie dobrze wykonane, to w przyszłości Sony może liczyć na popyt przy realizacji kolejnych projektów tego typu (zwłaszcza, że produkt ma być nie tylko rozrywką – z czasem akcent będzie kładziony na edukację). Dlaczego zatem nikt nie skacze z radości? Ponieważ po Sony spodziewano się czegoś więcej.

Książka z zaklęciami przeznaczona dla dzieci może być ciekawym dodatkiem do nowego sztandarowego produktu albo niezłym osiągnięciem młodej firmy. Ale to trochę zbyt mało, gdy w grę wchodzi japoński gigant. Tym bardziej, że jeszcze niedawno przedstawiciele korporacji przekonywali, iż skupią się na sprzęcie mobilnym. Jakie ruchy poczyniono w tej kwestii? Otóż producent postanowił zmienić nazwę PlayStation Suite (obecnie PlayStation Mobile) i podpisać umowę z firmą HTC – teraz użytkownicy smartfonów z serii One będą mogli rozerwać się przy grach stworzonych z myślą o starszych konsolach PS. Z czasem usługa ta zostanie rozszerzona na kolejne słuchawki HTC, a potem zapewne także na sprzęt innych firm, tworzących smartfony z platformami Android i Windows Phone. Ten pomysł także wydaje się dość ciekawy i może przynieść firmie zyski. Nie ma on jednak nic wspólnego z rozwojem i raczej nie pozwoli się utrzymać japońskiemu molochowi. Dlatego powtórzę swoje wezwanie: Panie Hirai, czas ucieka – najwyższa pora zakasać rękawy i pokazać wszystkim, że jeszcze możecie się podnieść.

Reklama

Foto: 1

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama