Przybywa projektów miast przyszłości, chwalą się nimi kolejne biura architektoniczne, korporacje czy kraje. Część pomysłów będzie realizowana w odległej przyszłości, wiele pewnie pozostanie na papierze, ale są i takie, które powstają już dzisiaj. Jednym z przykładów jest Songdo - biznesowe miasto w okolicach Seulu. W założeniu ma konkurować z azjatyckimi metropoliami, stać się miejscem przyciągającym wielkie pieniądze. Ale musi przy tym spełniać inne warunki, być obszarem przyjaznym człowiekowi i bardzo nowoczesnym.
Songdo od Seulu oddalone jest o ponad 60 km, bliżej leży inne duże koreańskie miasto: Incheon. Songdo International Business District to część Specjalnej Strefy Ekonomicznej Incheon, w pobliżu znajduje się najważniejszy port lotniczy kraju. W teorii lokalizacja jest naprawdę dobra. Twór o powierzchni setek hektarów powstaje zarówno na lądzie (wykorzystuje się bagna), jak i na morzu, na którym powstaje sztuczna wyspa. Miasto tworzone jest od początku XXI wieku i w założeniu ma być intensywnie rozbudowywane jeszcze przez kilka lat. Koszt? Kilkadziesiąt miliardów dolarów. Po co to wszystko?
Odpowiedzi można udzielić przynajmniej kilku, jedną z nich będzie liczna populacja kraju, rosnące potrzeby mieszkaniowe. Korea Południowa chce też stworzyć wizytówkę, ale taką, która będzie mogła konkurować z innymi azjatyckimi potęgami: Szanghajem czy Singapurem. Dlatego jest to projekt państwa i wielkiego biznesu, swoje filie lokują tam wielkie koreańskie firmy.
W założeniu chodzi jednak o coś więcej, niż postawienie wielu drapaczy chmur dla czeboli. To ma być miejsce przyjazne człowiekowi. Aż 40% przestrzeni mają zajmować tereny zielone, mieszkańcy będą zachęcani do tego, by w minimalnym stopniu korzystać ze swoich samochodów. Alternatywą ma być rozbudowana komunikacja miejska, rower, car sharing, ale też... poruszanie się na własnych nogach: mieszkańcy mają mieć blisko do sklepów, restauracji, miejsc rozrywki, urzędów. No i pracy. Wszystko w zasięgu ręki, by nie tracić życia na przemieszczanie się i stanie w korkach.
Songdo ma emitować o 30% mniej gazów cieplarnianych, niż miasta o podobnej populacji, powinno odzyskiwać znaczną część wody zużywanej przez mieszkańców, znikną z niego śmieciarki, bo w budynkach zainstalowano zsypy, które połączone są systemem rur pneumatycznych - odpadki mają natychmiast trafiać do sortowni i podlegać recyklingowi lub spaleniu. Życie mieszkańcom mają umilać m.in. repliki znanych konstrukcji z różnych regionów świata. Pisząc krótko: wielki biznes, ale w przyjemnych okolicznościach przyrody, nowoczesność połączona z ciszą i zielenią. Brzmi super, prawda?
Problem polega na tym, że miasto się rozbudowuje (jest rozbudowywane, to proces odgórny), ale brakuje w nim... ludzi. Liczba mieszkańców/pracowników nie odpowiada planom i założeniom twórców. Problemem ma być m.in. nieodpowiednia odległość od Seulu: zbyt blisko, by z nim konkurować, zbyt daleko, by mogło to tworzyć spójną całość. Część mieszkańców cieszy się, bo nie ma tłoku, życie wygląda inaczej, niż w stolicy, inni chcą opuścić ten "raj", bo zbyt wiele w nim ograniczeń.
Kolejny przykład tworzenia nowoczesnego miasta od podstaw. Niedawno pisałem, że za taki projekt zabrało się Google, podobne pomysły realizowane są w Chinach czy na Bliskim Wschodzie. Arabia Saudyjska zamierza zbudować nie tylko miasto, lecz stworzyć od podstaw cały region. Brzmi to imponująco, mowa o podmiotach, które stać na takie inwestycje. Pojawia się jednak pytanie, czy te inicjatywy mają szanse powodzenia? Czy Songdo lub inne sztuczne miasto może przetrwać, gdy przestaną płynąć pieniądze z kasy państwa lub od firm, które postanowiły je zbudować? Czy może się stać samowystarczalne? Najwyraźniej niebawem będziemy mieli sporo przykładów, które pomogą odpowiedzieć na te pytania. Za 20-30 lat nadal będziemy patrzeć na te miejsca z podziwem?
Źródła grafik: koreaexpose.com, galeintl.com
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu