Nauka

Sonda Solar Orbiter pokazała coś, czego nikt wcześniej nie widział

Jakub Szczęsny
Sonda Solar Orbiter pokazała coś, czego nikt wcześniej nie widział
Reklama

Codziennie patrzymy w niebo, ale jakoś bez większych refleksji. Słońce tam po prostu jest. Nie wywołuje większych emocji. Ale co się stanie, gdy spojrzymy na nie z miejsca, z którego nikt wcześniej nie patrzył? Właśnie to zrobiła sonda Solar Orbiter, pokazując nam bieguny Słońca po raz pierwszy w historii. I to zmienia wszystko.

Solar Orbiter, dziecko współpracy Europejskiej Agencji Kosmicznej i NASA, nie jest tylko sondą kosmiczną z aparatem fotograficznym. Od wystrzelenia w lutym 2020 roku sonda gromadziła dane, cierpliwie krążąc po orbitach wokół Wenus, by w końcu wyfrunąć w kierunku miejsca przeznaczenia. Manewr, który pochłonął mnóstwo paliwa, był niesamowicie istotny. Właśnie dzięki niemu Solar Orbiter mogła wreszcie spojrzeć na gwiazdę z góry.

Reklama

W marcu tego roku sonda przesłała pierwsze zdjęcia bieguna południowego. Północny jeszcze czeka na przesłanie danych. Ale już teraz mamy w rękach całkiem sporo ważnych informacji — takich, których wcześniej nie mogliśmy uzyskać.

Trzy spojrzenia na Słońce

Solar Orbiter widzi więcej, niż tylko światło. Sonda sfotografowała naszą gwiazdę w trzech wymiarach obserwacyjnych – świetle widzialnym, ultrafiolecie i magnetycznym.

Światło widzialne pokazuje nam to, co wydaje się oczywiste – po prostu powierzchnię Słońca. Ultrawiolet zdradza więcej, ujawniając gorącą, naładowaną atmosferę gwiazdy, tętniącą temperaturami rzędu milionów stopni Celsjusza. Najciekawsze jest jednak to, co dzieje się z polem magnetycznym.

Chaos na biegunach

To właśnie pole magnetyczne jest głównym bohaterem cyklów aktywności Słońca, które trwają około 11 lat. W minimum słonecznym bieguny magnetyczne są uporządkowane. Ale gdy nadchodzi maksimum, pole magnetyczne wpada w chaos.

Dzięki Solar Orbiterowi wiemy, że właśnie teraz – w maksimum aktywności – bieguny Słońca wyglądają jak poplątany kłębek nici. Plamy słoneczne, gigantyczne pętle pól magnetycznych, rodzą się i giną, zostawiając po sobie niezły bałagan, który wędruje na bieguny i zaburza ich stabilność.

Wiedza o magnetycznych perturbacjach Słońca ma realny wpływ na nasze życie. Każdy rozbłysk słoneczny, każda burza magnetyczna, każda erupcja plazmy może dotrzeć do Ziemi i zrobić naszym systemom łączności, elektronice niezłe "kuku".

Wyobraź sobie sytuację, gdy nagle tracimy łączność satelitarną, przestają działać GPS-y, sieci energetyczne padają jedna po drugiej. Astronauci na orbicie znajdują się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Prognozowanie kosmicznej pogody jest więc równie ważne, co meteorologia na Ziemi. Solar Orbiter dostarcza nam teraz narzędzia, by tę prognozę udoskonalić.

Reklama

Historia zatoczyła koło

Solar Orbiter nie jest — co ciekawe — pierwszą sondą, która spojrzała na bieguny słoneczne. Wcześniej robił to Ulysses, ale bez kamer. Ulysses dostarczył nam danych liczbowych, a Solar Orbiter dodał do nich obrazy. Dzięki temu nauka dostaje pełny, soczysty obraz tego, co dzieje się na biegunach.

Czytaj również: Raz na jeden wiek. Zegar tyka, a Słońce… milczy

Reklama

Kto skorzysta na najnowszych osiągnięciach badaczy? Przemysł energetyczny, komunikacyjny, ale także zwykły obywatel korzystający z GPS-a, wszyscy zyskają na lepszych prognozach. Nasza stechnicyzowana cywilizacja nie może sobie pozwolić na choćby dzień lub dwa globalnej awarii wszystkiego, co operuje na elektryce / elektronice. Potężny rozbłysk mógłby spowodować załamanie się tego, co doskonale znamy. Stąd lepiej jest wiedzieć z odpowiednim wyprzedzeniem.

Pełny zestaw z sondy danych dotrze do nas jesienią. Dziś jedno jest pewne: nasza wiedza o Słońcu jest coraz bardziej kompletna. A to bardzo istotne.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama