Polska

W Krakowie zmagam się ze smogiem i... podglądam ludzi, którzy próbują go zwalczać

Maciej Sikorski
W Krakowie zmagam się ze smogiem i... podglądam ludzi, którzy próbują go zwalczać
20

Kilka dni temu dostałem maila z memem, pokazywał black friday po krakowsku, czyli miasto spowite smogiem. Nawet zabawne, o ile nie mieszka się w tym mieście. Niestety, jakość powietrza w stolicy Małopolski nadal jest tragiczna, po jednej dobie przypomniałem sobie, co mi przeszkadzało, gdy tu mieszkałem. Jak rozwiązać problem? Odpowiedź na to pytanie ma przynieść Smogathon. W imprezie bierze udział kilkadziesiąt zespołów, które tworzą sprzęt, aplikacje czy inicjatywy mające pomóc mieszkańcom miast zmagających się z zanieczyszczonym powietrzem - nie tylko Krakowa. Jakie mają pomysły?

Smogathon pojawiał się już w naszych wpisach, najpierw informowaliśmy o samej imprezie, zachęcaliśmy do wzięcia w niej udziału, potem prezentowałem firmę Airly, której pomógł się rozwinąć. W tym roku też można znaleźć ten startup wśród drużyn biorących udział w imprezie. Zeszłoroczny Smogathon był pierwszą edycją, przygotowaną szybko i dość spontanicznie. Wówczas mowa był jeszcze o typowym hackatonie, zespoły nierzadko tworzyły się na miejscu, wzięło w tym udział kilkadziesiąt osób. Nie było mowy o wysokiej nagrodzie pieniężnej za zdobycie pierwszego miejsca. Tym razem jest inaczej.

Widać, że organizatorzy weszli na zupełnie nowy poziom, zrobiło się profesjonalnie. I to na różnych płaszczyznach. Są sponsorzy, jest sto tysięcy złotych za zajęcie pierwszego miejsca, jest wsparcie znanych firm i instytucji, solidne grono mentorów czuwających nad ekipami, które pojawiły się w Krakowskim Parku Technologicznym. Zgłosiło się ich około 60, do konkursu wybrano 30. Ludzie, którzy mają pomysł, ale nie wiedzą, co z nim zrobić? Tak, na takich też trafiłem, rozmawiałem z zespołami, które powstały niedawno i w ciągu ostatniej doby chciały pod okiem specjalistów stworzyć produkt i pomysł na biznes wokół niego. Ale były też firmy z gotowymi produktami, które szukają raczej wsparcia finansowego, rozgłosu, podpowiedzi albo... chcą się po prostu pochwalić czymś ciekawym. Rozmawiałem z przedstawicielami firmy, która działa od dawna, nie tylko na polskim rynku, robi naprawdę fajne rzeczy i jest w stanie odpowiedzieć na każde pytanie dotyczące ich działki. Pełen profesjonalizm.

Z jednej strony, zastanawiałem się, czy to ma sens, czy należy do jednego worka wrzucać pomysły lub produkty na różnym poziomie rozwoju. W jednym boksie siedzi firma, która mentorowi po prostu opowiada o swoich sukcesach i złotych medalach na branżowych imprezach, przy kolejnym stole zespół, który od dwóch lat buduje czujnik pomiaru smogu dla domów i platformę społecznościową dla tego rozwiązania, a dwa metry dalej trafiam na grupę studentów, która została właśnie "przeczołgana" przez kolejnego mentora i usłyszała, że ich pomysł nie trzyma się kupy, że trzeba go totalnie przebudować. Im dłużej jednak się temu przyglądałem, tym bardziej utwierdzałem się w przekonaniu, że druga strona medalu to szansa. Na co? Na rozmowę poszczególnych zespołów, wymianę pomysłów, spostrzeżeń, na podpowiedzi, a nawet propozycje współpracy. Wy macie fajny, ale niekompletny projekt, dołóżmy do tego nasz i powstanie coś fajniejszego. Ciekawe rozmowy pojawiają się podczas takiej doby pracy (pewnie najciekawsze były w okolicach piątej nad ranem). Nie wiem, czy coś z tego wyjdzie, ale jedni od drugich mogą się sporo nauczyć.

Nad czym konkretnie pracują zespoły? Pewnie więcej napiszę o tym po finałowej gali, podczas której dziesięć najlepszych zespołów zaprezentuje swoje projekty przed dużą publicznością i jury. To z nich zostanie wybrany zwycięzca. Na razie mogę jednak wspomnieć o czujnikach, które w czasie rzeczywistym będą dostarczać informacje dotyczące jakości powietrza w domu. Rozwiązanie za kilkaset złotych, kompaktowe, z dedykowaną platformą. Do tego pomysł na wspólne dojazdy do pracy, aplikację, która kojarzyłaby ludzi jadących w tym samym kierunku na krótszych dystansach, np. w mieście. Jest też piec do spalania węgla. Czystego spalania węgla. Była i ekipa, która chciała sprzedawać... rośliny. Te ostatnie mają być swego rodzaju cegiełkami, które pozwolą sfinansować zakup instalacji do usuwania smogu w mieście. Jedne pomysły bardziej sensowne, inne mniej, część ma potencjał, ale trzeba to mocno dopracować.

Smogathon zdecydowanie jest potrzebny i widać, że się rozwija - gratulacje dla organizatorów, ta impreza może rozruszać pewien segment na startupowej scenie. Nie tylko w Polsce - w Krakowie pojawiły się ekipy z całego świata. Podejrzewam, że zespoły, które obserwowałem w nocy z soboty na niedzielę zbudują solidny biznes. Oczywiście nie wszystkie, ale kilka firm może się przebić. Oby - smog to naprawdę męcząca sprawa...

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

krakówSmogSmogathon