Felietony

Kiedy schowam smartfon do szuflady? Gdy sam nim się stanę...

Maciej Sikorski
Kiedy schowam smartfon do szuflady? Gdy sam nim się stanę...
14

Świat potrzebuje kolejnej rewolucji technologicznej - nie brakuje opinii tego typu. Czasem można odnieść wrażenie, że niektórzy wymagają rewolucji co roku: szybko się nudzą, chcą, by świat IT, a wraz z nim pozostałe sektory gospodarki i sfery naszego życia, pędziły bez wytchnienia. To jednak nie jest możliwe z przynajmniej kilku powodów. Nie przeszkadza to jednak zadawać pytania na temat przyszłości. Jedno z najciekawszych brzmi: co po inteligentnych telefonach? Czy da się je zastąpić urządzeniem, które stanie się równie popularne?

Smartfony zdominowały segment elektroniki użytkowej - z tym stwierdzeniem chyba trudno polemizować. Korzystają z nich miliardy ludzi na całym świecie, niektórzy nie ograniczają się do jednej sztuki. Oczywiście pod tą nazwą kryją się różne urządzenia, trudno porównywać flagowca Apple z najprostszym modelem za kilkadziesiąt dolarów, ale wymaga się od nich spełniania podobnych funkcji: chodzi o komunikację, dostęp do Sieci oraz multimediów. Mniej lub bardziej rozbudowany kombajn. I chociaż rynek jest już mocno nasycony, wciąż rośnie. Premiera pierwszego iPhone'a to zdecydowanie był początek rewolucji. Ale... co dalej?

Trafiłem w Sieci na pytanie o następcę inteligentnych telefonów, o to, który sprzęt jest w stanie przyciągnąć do siebie tyle osób, zbudować tak duży rynek, wciągnąć do gry równie dużo firm. I przyznam szczerze, że na razie trudno sensownie na nie odpowiedzieć, a podjęte przez producentów próby zakończyły się fiaskiem. Przykłady? Pierwszym były chyba tablety i początkowo szło im całkiem nieźle. Właściwie nieźle szło Apple, sprzedaż iPada rosła. Ale to dzisiaj nie jest gorący temat, rynek stoi w miejscu lub się kurczy, zależy od kwartału. Smartfony przebiły go w fenomenalny sposób, to inna skala.

Potem mieliśmy jeszcze smartwatche i opaski, ale tu działo się jeszcze mniej. Doszło do tego, że szwajcarscy producenci czasomierzy cieszą się ze wzrostów sprzedaży. W trakcie rozmowy na ten temat usłyszałem dzisiaj, że winić należy niedoskonałe rozwiązania, wysoką cenę czy okrojone możliwości inteligentnych zegarków - po prostu nie przyszedł jeszcze na nie czas. Niczym na smartfony 20 lat temu. Ale gdy pojawią się nowe technologie, smartwatche mogą powrócić w chwale. Mogą? Szczerze wątpię. Moim zdaniem nie chodziło tu o braki techniczne, a ułomność samego pomysłu. To nie jest dobry sprzęt do konsumowania treści - popularność dużych smartfonów pokazuje, że chcemy większych wyświetlaczy, miniaturyzacja jest tu wadą, a nie zaletą. Długi czas pracy na jednym ładowaniu i naprawdę inteligentny asystent głosowy, wszystko to w dobrej cenie, pewnie przyciągnęłyby klientów, lecz nie powstałby taki rynek, jaki zbudowały smartfony.

Był też eksperyment z okularami, tu przez jakiś czas prym wiodły Google Glass, lecz projekt umarł, nim trafił do szerszego grona odbiorców. I znowu: można stwierdzić, że winna była technologia. Bo to ograniczone, bo krótko pracowało na jednym ładowaniu, bo za mała moc obliczeniowa i męczyło. To samo usłyszymy zapewne, gdy przywołamy inne pomysły z działki VR/AR. Gogle wirtualnej rzeczywistości są ok, ale do zabawy przez pół godziny - nie kupi ich kilka miliardów ludzi. Bo nie dostrzeże potrzeby, bo próg wejścia jest zbyt wysoki, bo to przerost formy nad treścią.

Na horyzoncie pojawiają się już nowe propozycje: można przeczytać, że samochody przyszłości staną się komputerami na kółkach i w takim ujęciu rzucą wyzwanie telefonom. Tyle, że to produkt z innej półki, trudno je porównywać. A co z głośnikami, w których znajdziemy inteligentnych asystentów? W tym przypadku jestem skłonny zaryzykować, że to może się udać. O ile jednak smartfony posiadają zazwyczaj wszyscy członkowie rodziny, o tyle głośnik w domu będzie jeden. I raczej nie będziemy się z nim przemieszczać. Czy jest zatem szansa, że w końcu pojawi się sprzęt, który tak wstrząśnie rynkiem, będzie się sprzedawał w miliardach sztuk, a dla rzeszy ludzi stanie się przedłużeniem ręki lub innej części ciała?

Być może poważnie trzeba podejść właśnie do kwestii łączenia elektroniki z ciałem. Nie wykluczam, że kolejny duży skok będzie polegał na implementowaniu elektroniki w nasze organizmy. Smartfony znikną z rąk, bo staną się... integralną częścią organizmu. Wiem, brzmi przerażająco, ale chyba zmierzamy w tym kierunku. I podziękujemy inteligentnym telefonom, gdy w jakimś stopniu sami się nimi staniemy. Do tego momentu na inną dużą zmianę bym nie liczył...

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu