Smartfony to urządzenia możliwie jak najbardziej uniwersalne i widać, że taka wizja pasuje szerokiemu gronu klientów. Czy jednak w tym wszystkich nie zapomina się o podstawowych funkcjach telefonopochodnych urządzeń, czyli łączności?
Najważniejsze ograniczenia niewidoczne gołym okiem, czyli ile warte są smartfony
Rzeczy niewidzialne
Jeżeli chodzi o ekran, procesor, ilość RAM czy aparaty, to producenci rzeczywiście starają się zaimplementować możliwie jak najlepsze podzespoły, aby świetnie prezentowały się na papierze. Takie rzeczy zdecydowanie przykuwają uwagę. Nie da się ukryć, że bez skupienia się na tych obszarach trudno by było danej firmie zaistnieć na świecie i cokolwiek zarabiać. Nawet b-brandy chętnie chwalą się w reklamach swoimi pseudopodwójnymi aparatami czy niesamowitymi ośmiordzeniowymi procesorami, choć to ostatnie straciło już na sile z dwa lata temu.
W tym wszystkim nie widać jednak w ogóle zaplecza telekomunikacyjnego. Na dobrą sprawę obecnie użytkownicy przede wszystkim zwracają uwagę na to, czy jest to słynne LTE i w zasadzie tyle. Niektórzy jeszcze będą chcieli dowiedzieć się, czy jest dual SIM, bo sami namiętnie muszą z niego korzystać. Nikt jednak nie zagłębia się w niuanse tych jakże ogólnych stwierdzeń, a sami producenci rzadko kiedy kwapią się do dzielenia detalami odnośnie łączności w smartfonach.
Ostatnio również doczekaliśmy się popularyzacji NFC. W sumie za sprawą większej świadomości odnośnie bankowości internetowej i mobilnej, ludzie zachcieli płacić za pomocą telefonu i to spowodowało, że nagle w tych sprzętach obecność NFC stała się poważną zaletą. Tu jedyną przeszkodą do jego implementacji dla firm mogą być koszty licencji i dodatkowe opłaty na etapie produkcji. Patrząc na przypadek Samsunga i brak czujnika światła w jego budżetowcach, można dojść do wniosku, że żadne cięcia kosztów nie są zaskakujące.
Łączność w smartfonie - świetna tylko we flagowcach?
Wypada tu też wrócić bezpośrednio do samego LTE. Po pierwsze stosowane są moduły wspierające różne kategorie, różniące się między sobą szybkością pobierania i wysyłania danych, po drugie pojawiają się spore rozbieżności między nimi, jeżeli chodzi bezpośrednio o obsługiwane pasma. Najsłynniejszym przykładem pozostaje brak obsługi 800 MHz w modelach z Państwa Środka.
Chciałbym jeszcze wspomnieć o tym, że w wielu nowych urządzeniach najsłabszym ich ogniwem pozostaje właśnie zaplecze telekomunikacyjne. Najczęstsze problemy? Na pewno problemy z zasięgiem z dala od terenów zurbanizowanych, przeciętna jakość rozmów ze słabym głośnikiem i mikrofonem na czele czy niedokładne systemy lokalizowania. Szczególnie to ostatnie potrafi zirytować. Niby mamy już 2018 rok, GPS, Glonass, ale i tak finalne efekty potrafią być porażające. Z czego to wynika? Na pewno oszczędności w obszarze samych nadajników, różnego rodzaju w telefonach, o których to nikt nie dowie się, czytając specyfikację techniczną. Tu dochodzą jeszcze próby wypośrodkowania wszystkiego, aby nie pobierały zbyt dużo energii, nie wpływały na zbyt wysoki wskaźnik SAR (specyficzny poziom napromienia) i nie były zbyt drogie w produkcji. Trudna sztuka, szczególnie jeżeli chodzi o utrzymanie SAR na rozsądnym poziomie.
Na dobrą sprawę niewiele tanich smartfonów zapewnia satysfakcjonujące działanie modułów łączności. W przypadku flagowców wygląda to o wiele lepiej, czuć przynajmniej za co tyle się płaci. Jestem jednak zawiedziony, że niby smartfony są o tyle bardziej rozwinięte niż telefony, a dalej potrafią kuleć w podstawowych kwestiach. Wolny internet 4G w centrum miasta potrafi być denerwujący, bez względu nawet na operatora, który to również potrafi dołożyć cegiełkę, a nawet cały mur.
Jak oceniacie łączność w swoich smartfonach?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu