Te słuchawki są rynkową rewolucją. Mała firma pokazała, że da się zrobić coś, czego duże korporacje albo nie potrafiły, albo nie chciały nam dać.
Jeżeli mówimy o słuchawkach bluetooth, ich ocenę możemy przeprowadzić co najmniej z kilku perspektyw. Możemy oceniać ich jakość wykonania, użyte do tego materiały i to, jak wygodnie się z nich korzysta.Możemy oczywiście wziąć pod uwagę jakość dźwięku i możliwości jego korekcji, to, jak dużo słuchawki mają funkcji dodatkowych (jak redukcja szumów) oraz jak dobrze działa ich sterowanie. W końcu możemy też oceniać ich oprogramowanie i integracje w większych ekosystemach, jak wsparcie dla asystenta Google.
I oczywiście - wszystkie te aspekty są równie ważne, bo choć jakość brzmienia powinna być zawsze na pierwszym miejscu, to nawet najlepsze pod tym względem słuchawki, jeżeli będą słabo wykonane albo toporne w użytkowaniu, nie zdobędą szerokiej popularności. Podobnie ze wszystkimi innymi elementami - jakością połączenia, możliwościami tłumienia hałasu czy np. długością pracy na baterii.
Jest jednak jeden czynnik, którego prawie żadna marka nie bierze pod uwagę, a ponieważ większość rynkowych produktów jest pod tym kątem praktycznie identyczna, kwestia ta prawie nigdy nie jest poruszana w testach i recenzjach. A mowa oczywiście o trwałości i długowieczności samego sprzętu.
Fairbuds - słuchawki inne niż wszystkie
Na przestrzeni lat przyzwyczailiśmy się, że słuchawki bezprzewodowe to malutkie sprzęty których po prostu się nie naprawia. Nie przyjmie ich nam raczej żaden serwis, a u producenta "naprawa" odbywa sie poprzez wymianę na nowy egzemplarz. Jest to spory problem dla tych, którzy bardzo lubią swoje modele i nie chcą ich wymieniać na nowe co kilka lat. A to niestety trzeba robić, ponieważ bateria w tychże słuchawkach ma swoją ograniczoną żywotność i jest bardziej niż pewne, że po kilkuset cyklach ładowania i rozładowywania straci znaczną część swojej i tak przecież małej pojemności.
Jest jednak na rynku model (a właściwie cała firma) który idzie pod prąd i pokazuje, że duzi producenci robią klientów w bambuko mówiąc, że nie da się zaprojektować słuchawek w taki sposób, aby były one naprawialne. Mowa tu oczywiście o producentach smartfona Fairphone i ich najnowszych słuchawkach Fairbuds.
Te mogą pochwalić się kilkoma naprawdę istotnymi elementami, jak funkcja aktywnej redukcji szumów, tytanowe 11mm drivery mające zapewniać świetną jakość dźwięku oraz ogniwa, pozwalające na 6 godzin słuchania + 20 dodatkowych, jeżeli doładujemy słuchawki w etui, co jest blisko rynkowego standardu 30 godzin dla typowych słuchawek TWS.
Co jednak ważne, w przeciwieństwie do wszystkich innych rynkowych modeli, baterie w tych słuchawkach możemy sami wymienić. I to nie tylko, jeżeli mówimy o etui, ale też — samych pchełkach. Co więcej, jak się okazało, nie firma dała radę zapewnić pomimo tego bardzo przyzwoitą ochronę na poziomie IP 54. Oznacza to, że w słuchawkach co prawda nie zanurkujemy, ale trudy codziennego dnia powinny wytrzymać bez zająknięcia.
Do tego dochodzą wszystkie inne elementy korzystania z Fairbuds, jak fakt, że słuchawki wykonane są z ekologicznych materiałów oraz w fabrykach, w których pracownicy mają płacone uczciwe stawki. Jednak myślę, że najwiekszą rewolucją jest tu fakt, że firma pokazała, że można zaprojektować małe (nawet w porównaniu z innymi tego typu sprzętami na rynku) słuchawki, które można samemu naprawić i które na pewno wytrzymają w naszej kieszeni dłużej niż jakiekolwiek inne. Tym bardziej, że projekt Fairphone nabiera wiatru w żagle, a firma na swojej stronie oferuję części zamienne do swoich urządzeń przez naprawdę długi czas.
Innymi słowy: Drodzy producenci, da się, tylko trzeba chcieć.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu