Technologie

Uśmiechnij się, mama dzwoni — to niedługo wystarczy, by odebrać

Kamil Świtalski
Uśmiechnij się, mama dzwoni — to niedługo wystarczy, by odebrać
Reklama

Ciągle trwają poszukiwania najlepszych sposobów interakcji z elektroniką. Może najświeższy pomysł, tj. mimika, okaże się rewolucją, której dawno nie było?

Trudno powiedzieć, aby obecne rozwiązania były złe, niewygodne czy trudne w obsłudze. Nie, nie są. Zarówno wszelkiej maści panele dotykowe jak i opcje wydawania poleceń głosowych sprawdzają się znakomicie. Szczególnie w swoich najświeższych wydaniach, kiedy to delikatne muśnięcie palcem po szklanym ekranie potrafi zdziałać cuda. Albo przyłożenie palca do sprytnie zakamuflowanego czytnika linii papilarnych. O coraz lepszym słuchaniu naszych komend (także, nareszcie, w języku polskim!) nie będę się nawet rozpisywał. Dodatkowe akcesoria powoli znikają nam z oczu — mam tu na myśli m.in. specjalne kontrolery, czy nawet myszkę komputerową. Rzecz w wielu sprawach bardzo wygodną, ale nowa generacja gładzików obsługujących gesty sprawiła, że często schodzi na dalszy plan. I choć wszystkie te rozwiązania sprawdzają się świetnie, to niosą za sobą szereg ograniczeń. Dlatego pojawiają się kolejne formy interakcji z elektroniką.

Reklama

Telefon sterowany uśmiechem

I jednym z najświeższych projektów jest słuchawka, która odczytuje mimikę użytkownika i przekłada ją na język urządzenia, z którym obcujemy. Jak to działa? Dobrym przykładem będzie tutaj uśmiech. Gdy to robimy, zmienia się kształt naszych kanałów usznych — co daje sygnał urządzeniu. I dzięki bezprzewodowej komunikacji możemy w ten sposób wydawać proste polecenia. Zbudowany prototyp radzi sobie z pięcioma "gestami". Wśród nich znalazły się: uśmiech, mrugnięcie okiem, odchyleniem głowy (w prawo / lewo) oraz szept. Twórcy projektu twierdzą, że nie zależy im na rewolucji. Ambicją związaną z ich projektem nie jest "wymazanie" dotychczas używanych form, a wzbogacenie ich o coś nowego.

To dopiero początek

Słuchawka o której mowa jest projektem we wstępnej fazie. Do jego sfinalizowania, szczególnie z myślą o rynku komercyjnym, jeszcze daleka droga. Autorzy twierdzą, że na obecnym etapie ich rozwiązanie może poszczycić się 90% skutecznością. Nie da się ukryć, że napawa to optymizmem.

Obecnie trudno jest mi sobie wyobrazić jakiekolwiek codzienne urządzenie, które w stu procentach sterowałbym mimiką. Z drugiej strony dochodzi kwestia wygody (i bezpieczeństwa) takich funkcji. Chociażby w przypadku prowadzenia samochodu i przyklejonego do szyby urządzenia. Czasem, gdy dużo dzieje się na drodze, maźnięcie palcem jest kłopotliwe. Odchylenie głowy czy mrugnięcie okiem byłoby dużym ułatwieniem. Drugim ważnym aspektem takich rozwiązań wydaje się być umożliwienie interakcji ze smartfonem czy komputerem niepełnosprawnym.

Inną rzeczą jest... opcja złej interpretacji naszych gestów. Mruganie jest czymś naturalnym, podobnie zresztą jak uśmiech. Jeżeli przyporządkujemy je do konkretnych akcji (np. odbierania połączenia) to raczej nie powinno być problemu, ale co w przypadku innych funkcji? Temat niewątpliwie jest ciekawym i cieszy mnie to, że ciągle w tej kwestii dzieje się coś nowego. Nadchodzące lata zapowiadają się interesująco — ciekawe jak bardzo za dekadę zmieni się nasz sposób obcowania z telefonem, komputerem czy... właściwie jakąkolwiek elektroniką.

Źródło

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama